[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Susan dodała:- Zatem widzimy się we wtorek, albo obawiam się, że będę musiała powiedzieć twoimrodzicom, jak bardzo wczoraj żałowaliśmy, że cię nie ma.No to już było poniżej pasa.Zdecydowanie poniżej pasa.Zwłaszcza jak na królowąelfów.- Hm - mruknęłam.To tyle jeśli chodzi o moją walkę z systemem.Bojowy nastrój sięulotnił.- No to chyba przyjdę.A Susan Boone odparła:- Zwietnie.I odłożyła słuchawkę.Tuż przed kliknięciem usłyszałam, jak Joe woła w tle:- Dobry ptak! Dobry ptak!Miała mnie w ręku.Po prostu miała mnie w ręku, a co więcej, wiedziała o tym.Kto bypomyślał, że królowa elfów może być taka przebiegła?!No i będę musiała tam wrócić, chociaż wszyscy ludzie z grupy wiedzą, że z ostatnichzajęć po prostu się urwałam.I prawdopodobnie wiedzą też, dlaczego.No wiecie, chodzi mi oto publiczne upokorzenie podczas oceniania prac.Boże! Jakie to wszystko niesprawiedliwe!Wciąż siedziałam i kręciłam głową nad moim losem, kiedy do pokoju weszła Lucy Jakzwykle bez pukania.- Dolara - powiedziała.Od razu powinnam była wiedzieć, że wpadłam w tarapaty, bo Lucy miała ze sobąpodkładkę, blok i pisak.Poza tym założyła swój najbardziej oficjalny kostiumik: zielonąplisowaną mini z białą bluzką i bezrękawnikiem.- Umówiłam cię na jutro na lunch i zakupy z dziewczynami w Georgetown -powiedziała, przeglądając notatki.- Wieczorem ty, Jack i ja idziemy obejrzeć nowego AdamaSandlera.Będziesz musiała się pokazać i w kinie, i na pizzy w Luigi's po seansie.Dalej, wniedzielę mamy pózne śniadanie z całą paczką, a potem mecz.W niedzielę wieczorem jestobiad u prezydenta.Od tego nie zdołamy się wykręcić, już sprawdzałam, Ale jeśli po obiedziezostanie trochę czasu, może uda nam się znalezć kogoś, kto nas znów podrzuci do Luigi's.Ot,zajrzymy zobaczyć, co się dzieje.Niektórzy ludzie z paczki przychodzą tam w niedzielęwieczorem wspólnie odrabiać lekcje.W poniedziałek - i teraz słuchaj mnie uważnie, Sam, toważne - w poniedziałek zaczniemy promować twój nowy wizerunek.Będziesz musiaławstawać przynajmniej godzinę wcześniej niż do tej pory.Mówię serio, dosyć wylegiwania siędo ostatniej chwili, zakładania pierwszej lepszej rzeczy, która ci się nawinie, a potemwpadania do szkoły w takim stanie, jakby to była instytucja opieki społecznej, gdzie nikt niezwróci uwagi na to, jak wyglądasz.Będziesz musiała zacząć się do tego solidnie przykładać.Poza tym, przynajmniej pół godziny zajmie nam codziennie rano doprowadzanie do porządkutwoich włosów.Popatrzyłam na nią, mrugając z niedowierzaniem.- O.Czym.Ty.Mówisz - powiedziałam bardzo powoli, bo język nagle zupełnie miskołowaciał.Lucy wzniosła oczy do nieba, a potem rzuciła się na łóżko obok mnie i Maneta.- O twoim nowym kalendarzu imprez towarzyskich, głuptasie - powiedziała.- Oddzisiaj sama zajmę się wszystkimi twoimi publicznymi wystąpieniami, dobra? Nie musisz sięniczym przejmować.Nie, żeby to było takie proste.Nie zrozum mnie zle, ale - spójrzmyprawdzie w oczy - twoje notowania są dość niskie, I wcale nie podnosi ich to, że się wieczniewłóczysz z Catherine.Jest miła i tak dalej, ale kompletnie nie ma stylu! Poradzimy sobie ztym jakoś, wiesz, jeśli tylko przestaniesz z nią rozmawiać w szkole i tak dalej.A teraz, jednochciałabym wiedzieć: czy ty wszystkie swoje ubrania ufarbowałam na czarno? Jesteś pewna,że nic nie zostało?- Wynocha z mojego pokoju - powiedziałam.Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę.Naprawdę nie wierzyłam.Lucy odrzuciłana plecy pasmo długich jedwabistych włosów.- Słuchaj, Sam, daj spokój.Nie bądz wredna.Taka okazja nie zdarza się często.Naprawdę musisz ją chwytać, kiedy się pojawia.Wiesz, jak ten mosiężny pierścień , czy cotam, o którym zawsze opowiada tata.Chociaż powiem ci szczerze, jeśli jakiś facet będzie michciał dać mosiężny pierścionek, natychmiast mu powiem: Cześć, spadaj.- Lucy! - wrzasnęłam, ciskając w nią butem podniesionym z podłogi.- Wynoś się zmojego pokoju!Lucy uchyliła się przed butem, a potem wystała z obrażoną miną.- Boże - powiedziała.- I próbuj tu wyświadczyć komuś przysługę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]