[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- N o tak, może i mówiłem.Boże, jaka ty jesteś czasem męcząca.Tak czy inaczej, poznasz ich w przyszły weekend i będziesz mogła o wszystko wypytać.A tak przy okazji - wszystko już za-klepane.Myślę, że powinniśmy wyjechać w piątek, jeśli nie masznic przeciwko temu.Wieczorem jest jakaś sesja, na której mampowiedzieć parę słów.- Chyba nie będzie problemu.Rodzice i tak przyjeżdżająw piątek, więc mogę się z tobą spotkać w Londynie, jeśli chcesz.-Genialnie.-Jakie ciuchy mam zabrać na ten weekend? Nigdy jeszcze niebyłam na takiej firmowej imprezie.Barney jakoś nie jest przekonany do tego typu rzeczy.- Przede wszystkim weź swoją aksamitną sukienkę.Najlepiejzabierz wszystkie swoje eleganckie kiecki.- Mack, mam tylko dwie.A jedna z nich jest tak ciasna, że niemogę w niej usiąść.Będą tam bufetowe posiłki?Mack wybucha śmiechem.- Weź obie, i tę nową bluzkę.Uwielbiam ją.Rzeczona bluzka to fatałaszek z czarnego szyfonu, prezent odLeili.Pokazałam ją Maćkowi, kiedy ostatnio przyjechał na weekend i zapytałam go, czy nie jest zbyt odważna, żeby nosić ją poza domem.Leila przysięga, że nosi się takie rzeczy wyłącznie z czarnym biustonoszem pod spodem i raczej nikt nie pomyśli, że wybierasz się na casting do filmu porno.Nie byłam jednak do końca przekonana i chciałam usłyszeć niezależną opinię.Dzięki reakcjiMacka nabrałam pewności, że jeśli chcę w niej chodzić na imprezy organizowane przez komitet rodzicielski powinnam jednak mieć pod spodem podkoszulek, a na wierzchu sweter, tak na wszelkiwypadek.Kiedy wracamy z Dorset do domu, muszę zmierzyć się z całą stertą brudnych ciuchów.Charlie bardzo się nudzi, bo nie ma Jamesa, z którym mógłby się bawić przez cały boży dzień, i nie może się już doczekać przyjazdu babci i dziadka.Ostatecznie zamiastsię pakować na mój weekendowy wyjazd muszę bawić się z nimw piratów i dostaję w oko plastikowym kordelasem.Charliemujest bardzo przykro, że mnie niechcący zranił, ale w końcu jakośgo pocieszam, przykładając sobie do oka mokrą myjkę.Wolałabym nie jechać na wytworny firmowy weekend z podbitym okiem.Mack uważa, że to bardzo śmieszne i proponuje, żebym założyłaprzepaskę na oko, co będzie wyglądać bardzo tajemniczo i sexy.Stwierdzam, że jest kompletnie szurnięty.Zgodnie z umową spotykam się z nim w biurze, na szczęściebez przepaski, po lunchu z Leilą.Leila uparła się, że przejrzy zawartość moich bagaży.Skończyło się to długim rajdem po sklepach w celu dokonania niezbędnych zakupów w ostatniej chwili.Posiadam teraz wyszywany paciorkami kardigan i koronkową koszulkę.Przez większą część lunchu rozmawiamy o aktualnym stanie jej romansu z Jamesem, który zaczął coś przebąkiwać o wspólnym zamieszkaniu.Leila nie może się zdecydować.Z jednej strony chce poczekać do czasu, kiedy będzie już miała obrączkę na palcu, a z drugiej ma ochotę na jazdę próbną - warto się przekonać, czy James nie doprowadzi jej do szału, kiedy tylko zamieszkająpod wspólnym dachem.Wyjeżdżają na dwa tygodnie do Francjii Leila mówi, że spróbuje się przez ten czas zdecydować.Mamstale nosić ze sobą komórkę, żeby mogła do mnie zadzwonić w razie awarii.Dojeżdżamy z Maćkiem do wytwornego hotelu, który okazujesię rzeczywiście baaardzo wytworny.Jest to piękna, stara rezydencja, otoczona hektarami parku, z ogromnymi połaciami podłóg ze starego dębu i wyposażona w bardzo eleganckie, nowoczesnemeble.W pokojach genialnie zestawiono perkal i skórzane obicia,a sypialnie są niesamowite, z białą lnianą pościelą i ogromnymiłazienkami.Rzucamy bagaże i idziemy na spacer.Obok budynkujest piękny, obramowany szarymi, łupkowymi płytkami basen;woda jest podgrzewana do idealnej temperatury, tak że nad powierzchnią unosi się lekka mgiełka.Kiedy przechodzimy obok, z wody wychodzi jakaś anorektyczka.Mam wrażenie, że to sławnamodelka, której nazwiska nie mogę sobie przypomnieć.Dobrze byjej zrobił stek z frytkami, ale wątpię, żeby miała to w planach.Naparkingu stoją rzędy porshe i mercedesów, a także cała flota bmw,takich samych jak Macka.Widocznie przyjechała już reszta personelu firmy.Idziemy spacerkiem z powrotem i niechcący wchodzimyw sam środek firmowego koktajlu.Nagle do okien przyciągawszystkich odgłos helikoptera lądującego na pobliskim placu.Wyłaniają się z niego trzej mężczyźni i ruszają podjazdem do hotelu, bardzo zadowoleni ze swojego spektakularnego przybycia.Oczywiście i oni są z agencji.Podchodządo nas i zaczynają gawędzić z Maćkiem, tłumacząc mu, jak to wygodnie mieć pod ręką lądowisko w Battersea.- Wskakujesz w starego gruchota i jedziesz z koksem.Chyba raczej jedziesz do Rygi, jeśli można wierzyć mojemukrótkiemu doświadczeniu z helikopterami.Kilka lat temu, zmuszona przez Barneya, spędziłam dwa dni w powietrzu, przy kręceniu reklamówki jakiegoś cholernego kleju do tapet w Miami.Mack przedstawia mnie i jeden z Latających Chłopców mówi:- Ty pewnie też masz często do czynienia z helikopterami, coAnnie? - Pozostałych dwóch zaczyna rechotać.- Nie bardzo.Kilka lat temu miałam zlecenie, przy którymużywaliśmy helikopterów.Ale tamte były o wiele większe i pilotowali je weterani z Wietnamu, kompletnie szurnięci.Czułam się, jakbym przez dwa dni tłukła się w automatycznej suszarce.Niezapomniane wrażenia.Mack jest zachwycony, tak samo jak większość stojących w pobliżu osób, które zaczynają chichotać i odwracać głowy.Latający Chłopcy nie są zadowoleni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]