[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Atu jeb, jeb, jeb, lecąpanele wam na te genetycznie posrane łby jak jakieś jebnięte meteoryty, księ\yce czy planetyz nieba.Jeden na twego brackiego.Za dilerkę, za jego egoizm, utratyzm, przelecenie Arlety ijej potem zostawienie, porzucenie na pierwszym przystanku.Za trzymanie piątki z Ruskimi.Jeb mu w głowę.I do szpitala na oddział zakazny.Lub lepiej zamknięty od razu.Jeb! Kolejnyw twą matkę.Za ploty, za całego Zeptera, w którym robi interes i niezłą kaskę.Za bandyckieceny w horrendalnym solarium.Za całe zło, za zniszczenie naszej, Silny, miłości.Jeb.I naoddział.Wtedy Magda, gdy\ widzi \e mimo milczenia z mej strony jestem ju\ podjuszony doreakcji, robi przepraszający uśmiech, lecz jednocześnie jadowity.Jak gdyby chciała mipowiedzieć: sorry, Silny, \e masz taką rodzinę, co ci robi siarę na całym mieście.Ja ci nic nato nie poradzę.Mo\esz się najwy\ej nie pokazywać, mo\esz się schować.Poniewa\ wśród normalnych nie ma dla ciebie szans.Ogólnie to łazi po mieszkaniu.Kłapie stopami polinoleum.Rozpaczliwa.W samych majtkach.W twego psa kolejny panel.Jeb! W sam łeb.Gdy\ to jest nienormalny patologicznypies, on ma tylko brzuch.Zero nóg, zero rąk, szczątkowa głowa.Jak cała twa rodzina.To mówiąc, Magda przynosi z łazienki szczoteczkę do zębów mojej matki, naciskasobie na nią pasty i szczytując w bezczelności szoruje swe nie do końca udane zęby.Lecz tonie koniec tej mowy, gdy\ mimo oporów stawianych jej przez czynność mycia zębów, onadalej gada.Mówi teraz tak, a jest to kulminacyjny gwózdz w jej programie.A ostatni paneljebnie w ciebie, Silny.Byś wiedział, jak na ciebie pluję, jak cię wcale nie kocham.Byświedział prawdę o sobie.I\ jesteś nikim, brudem pod paznokciem mym.Który mam zaprzeproszeniem gdzieś.Gdy\ nie tylko to, \e byłeś takim wymoczkiem, \e zapędziłeś mnie whistorię z dzieckiem.Co ju\ jest mniejsze zło, gdy\ nawet mo\e Klaudia czy Dona, Nikolaczy Markus nie będą twym dzieckiem, tylko moim, a ty umrzesz,.Niewa\ne czy chłopiec czydziewczynka.Bardziej o to, \e usiłowałeś mnie zabić, \e celowałeś we mnie nó\.śe nie byłow tobie wyrozumiałości dla mego zejścia.Bo twoja lewicowa dusza jest cała zasrana wzdłu\ iwszerz.Wypowiadawszy te słowa, Magda spluwa na wykładzinę pianę z pasty.Co za pasty u\ywałaś do mycia zębów? - mówię do niej na to patrząc, gdy\ nagleuświadamiam sobie cały dramatyzm, całą rozpaczliwość i denerwuję się do reszty.Mów,kurwo nędzo.Tej po prawo, czy tej po lewo? Ona odpowiada, \e ju\ nie całkiem pamięta,jako \e ma ostry zjazd i bym się jej dzisiaj nie dobierał do psychiczności.Bo ona jest wstrzępach.Bo ta pasta po lewo była wielkanocna.Jak jej u\yłaś, to zabiję jak psa, mówię do niej.Za zniewagę zasad, konstytucji mego mieszkania.I za zniewagę mej matki.Jaka by ona niebyła, dobra czy zła, szyldu Zepter czy szyldu P.S.S Społem.Bo matka jest matką, a ja jąkocham jak własną.I nic ci do tego.Tu masz swe całe piekło, torebkę i twe skundloneszmaty, tu masz swój przenośny świat.Tu masz, to ci rzucam na klatkę schodowe niczymkość psu, byś wiedziała gdzie twe miejsce w \yciu.Skamlij.Skamlij jak pies.Mnie ju\ nieruszysz.Mam wa\niejsze sprawy do roboty. Po czym to mówiąc wypycham ją dość okrutnie, dość brutalnie za drzwi Gerdaautomatycznie zamykające.W niespełna rajtuzach.Jest to z mej strony złe, nielojalne,przyznam.Lecz wyprowadzenie mnie z równowagi równa się śmierć w spazmach.I ona toponiesie.Wszystkie za to konsekwy.Takim czy innym sumptem.Czy lewym, czy prawym.* * *Arleta, przechylając się przez bar, jest, szczerze mówiąc, dość pijana.Niczymegzotyczne zwierzę o spuchniętej twarzy.Robi balona z gumy, który pęka zakrywając jej swąró\ową strukturą, jej twarz.Po czym go zdejmuje, zjada na powrót.Jest niczym symbolkonsumpcjonizmu.Zjadłaby wszystko, by wyjadła do ostatniego okruszka cały świat iporzuciła niczym zniszczone opakowanie foliowe.By wypaliła wszystkie do cna papierosy zpaczki naraz, gdyby tylko mogła je gdzieś umieścić w sobie i podpalić.Zlad po drinkuzlizałaby z blatu.W ręku ma zatkniętą fajkę o nazwie Viva, którą sięga swych ust z wyrazem twarzydość nietęgim.Mówi do mnie tak: słuchaj, Silny, mam do ciebie jedno pytanie na stronie.Jamówię: wal dalej.Ona na to: czy mi powiesz, co się zaszło naprawdę między tobą a Magdą?Ja mówię, \e gówno jej do tego.Ona na to, \e i tak to wie bardzo dobrze, więc nie muszę jejnic wcale mówić, bo i tak wie.Ja na to: no to co, co między nami zaszło według ciebie? Onamówi: mogłeś jeszcze wszystko zmienić, wszystko naprawić, gdy byliście nad morzem iMagda chciała z tobą być.Wszystko mi się wyspowiadała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •