[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może po prostuwyrzynali się z czystej głupoty.My trafiliśmy tutaj dzisiaj, ponieważ chronimy  korporacyjneaktywa kilku grubych ryb finansjery i skorumpowanych polityków.Nasi dowódcy posłalibynas z ochotą na pewną śmierć, gdyby tylko ktoś obiecał im za to awans.A cywilbanda wdupie ma wysokość strat, dopóki walczymy z dala od ich domów i dostarczamy godziwejrozrywki w wizji.Wielkie mecyje.Nikt nie zadba o żołnierza, jeśli on sam nie zadba o siebie.Zgadza się, sierżancie?- Owszem.- Gomez zaskoczyła Starka tym pytaniem, właśnie zastanawiał się, jakodpowiedzieć Mendozie.W normalnej sytuacji wściekłby się, gdyby przeszkodziła mu wzebraniu myśli, ale zdał sobie nagle sprawę, że udało jej się przedstawić problem o wieleczytelniej, niż on mógłby to zrobić.Głębsze przemyślenia nie mają sensu, zwłaszcza gdy każdydzień może przynieść ci nagłą śmierć, a każde wspomnienie dotyczy przyjaciół, których niezobaczysz już po tej stronie życia.Wszystko jest do bani, los, szanse na przeżycie.Musiszwiedzieć, jak się bronić, ale nie wolno ci o tym myśleć zbyt często.Jeśli się rozkleisz,zaczynasz popełniać błędy, kto wie, czy któryś nie okaże się śmiertelny.Bywa, że żołnierzdoprowadza się do takiego stanu, że może wpakować sobie kulkę w łeb, byle zakończył sięjego koszmar.- Owszem - powtórzył głośniej.- To wszystko prawda.Znacie zasady.Wiecie też, żejedyni ludzie, na których możecie liczyć, siedzą teraz w tych bunkrach.I będziecie dbali osiebie nawzajem, jaskiniowe małpoludy, albo ja i Gomez osobiście wbijemy wam to kolbamido łbów.Nikt, powtarzam: nikt was nie pokona, dopóki ja tu dowodzę.- Nie zamierzałwypowiedzieć na głos ostatniego zdania, ale pokusa okazała się silniejsza, niż przypuszczał.Czuł przecież, że to najczystsza prawda.Oni też musieli o tym wiedzieć, dostrzegał to wjakże znajomym wyrazie ich twarzy.Te biedne dranie ufają mi.Chryste, nie pozwól, bym ichkiedykolwiek zawiódł.Przeniósł wzrok na Mendozę.- A ty nie myśl tyle.Nigdy nie zostanieszporucznikiem, jak będziesz główkował. Wybuch radości rozładował napięcie panujące w bunkrze, nawet Mendoza uśmiechnąłsię półgębkiem, skinął lekko głową i wrócił do pełnienia warty, czyli obserwacji monitorów,na których widać było obrazy przesyłane ze wszystkich rodzajów czujników, jakie znałczłowiek.* * *Stark już się nauczył, że nie ma nic za darmo.Ignorancja pozwalała mu uważać, żepozjadał wszystkie rozumy.Ale lata praktyki sprawiły, że świat jego złudzeń rozpadł siękawałek po kawałku, odsłaniając ponurą rzeczywistość.Czasami te ubytki bywały ogromne.A największy z nich wciąż spoczywał gdzieś w odległym zakątku Ziemi na wzgórzuporośniętym wysoką trawą.Inne powstały w znacznie mniej dramatycznych okolicznościach.Dawno temu, może ze trzy tygodnie, jeśli dobrze policzyć, drużyna miała wolny dzieńi poświęcała się rekreacji.Tak wyglądała ich służba.Miesiąc na froncie, tydzień urlopu,potem intensywne szkolenie i powrót do okopów.Ale to pierwszy dzień na przepustce zawszewydawał się najlepszy.Pierwsze piwo, pierwszy wypad poza klaustrofobiczne mury bunkra,pierwsza okazja do rozluznienia wiecznie spiętych mięśni.Człowiek mógł się przejśćkorytarzami szerszymi niż zasięg jego rąk, nachlać piwska albo spędzić kilka chwil wkompletnej samotności.Cywilbanda nigdy nie zdoła się cieszyć takimi momentami, uznałStark.%7łołnierz, który pragnął prawdziwej rozrywki, powinien się udać do tak zwanegoZewnętrznego Miasta, pierścienia tanich barów i jeszcze tańszych hotelików z najtańszymidziwkami, okalającego rzeczywiste granice New Plymouth.Człowiek wychodzący naprzepustkę nigdy nie trafiał do centrum pięknego czystego miasteczka, które amerykańskiekorporacje wybudowały na powierzchni Księżyca, licząc na ogromne korzyści.Stark zaliczyłjuż wizytę w Zewnętrznym Mieście i zamierzał tam jeszcze wrócić, ale tej nocy spędzałwolny czas z Reynolds w bazie, z dala od nieustającego zgiełku oferowanego przez podłelokale rozrywkowe.Ethan wysuszył pierwsze piwo jednym długim łykiem, wzdrygając się mimowolnie,gdy lodowaty płyn dotarł do jego wnętrzności.- Szlag by to.!- Masz na myśli coś konkretnego? - zapytała Vic, odrywając wzrok od własnej puszki.- Owszem - odparł, otwierając kolejne piwo.- Wiesz co? Jedyną rzeczą gorszą odzaliczenia kulki jest patrzenie, jak twój najlepszy kumpel obrywa, a ty nie jesteś w stanie mupomóc.- Tu masz rację.- Ironiczny chichot Reynolds przypominał syk żmii.- Ale operacja Offside zapewne wyglądała imponująco na mapie ściennej w Pentagonie.- Mhm.Niemniej w praktyce okazała się kompletnym fiaskiem.- To prawda.Ale takie katastrofy przyciągają największą widownię.Jestem pewna, żeratingi wystrzeliły w górę.A niejeden generał otrzymał za nią medal.- Nawet mi o tym nie przypominaj.- Wyżsi oficerowie przemykali przez sztaboperacji księżycowej w takim tempie, że nikt już nawet nie próbował zapamiętywać ichnazwisk.Przylatywali i za moment wracali na Ziemię, pusząc się zdobytymi odznaczeniami.Stark skupił wzrok na baretkach zdobiących mundur Vic nad lewą piersią.- Skoro o medalachmowa, może powiedziałabyś mi w końcu, za co dali ci tę Srebrną Gwiazdę?- Za to samo, za co dostałam Purpurowe Serce.- Dostałaś je, zanim się poznaliśmy.- Wiem.Gdybym dostała je po twoim przyjściu do plutonu, wiedziałbyś o wszystkimlepiej ode mnie.- Vic wzruszyła ramionami, rzuciła pustą puszkę i sięgnęła po następną.- Tozamierzchła przeszłość.- Być może, ale to wcale nie zmniejsza mojej ciekawości.- Dobra.Zawrzyjmy umowę.Ty mi opowiesz o swojej przeszłości, a ja ci wyjawięmoją.Stark zmierzył ją wzrokiem.- Nie ma mowy.- Dlaczego? - zapytała z figlarnym błyskiem w oku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •