[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najlepszyglejt, a idzie toto jak woda, chłop nie nastarcza rychtować dla wszystkich, tylusię o to prosi.Ale jakby wasza miłość.Przerwał mu głos konnego, który nadbiegł od strony lasu: Ludzie! Nasi Malborka nie zdobyli, tam się zakonniki trzymają! Ponow Malborku wizy będą dawać! Trza nam kolejkę zająć! Do Malborka!Tłum huknął: Do Malborka! i rzucił się w te pędy za jezdzcem; poleopustoszało.A my wciąż do góry.Z piątego podestu ujrzałem ruskie jakieś wnętrze,cerkiewne, szczerozłote, ikon a ikon, blask w oczy strzelał, że trzeba byłomrużyć.Pośrodku fotel dziwadło, na czterech nogach, jak każdy fotel, tylko248że tutaj nogi cieniuchne i wysokie niczym szczudła były, więc człowiek wfotelu mąż dostojny bardzo aż pod sufitem siedział.A bojary u stópfotela czołami i kołpakami futrzanymi o podłogę rżnęły, jęcząc: Pomyłuj, gospodin %7łółkiewskij, my twoi raby, pomyłuj!I filuję, kurka wodna, a te skurwysyny, niby to nogi fotela całując zębami je gryzą jak bobry, przegryzć chcą! Z tyłu zaś inne ścierwa dwie tylnenogi piłkami podpiłowują, i kto to jest? Nasi! Z przodu Ruskie, z tyłu nasze,zaraz się pan hetman ze szczytu kremlowskiego spierdzieli na zbity dziób, boma przeciw sobie i cudzą swołocz i własną, paranoja, co za naród, żebyswojemu nóż w plechy wbijać!Wtedy poczułem ten ból.Pierwszy raz.Ta myśl: a ty kto jesteś Fokstrot ?Rozdwoiła się we mnie dusza na dwóch Fokstrotów , jeden gardzący drugim,nienawidzący drugiego, pragnący go zabić, ale obaj uwięzieni w jednej klatce,skazani na swoje towarzystwo, co za męka! Chciałem dobrze, ja naprawdęchciałem dobrze, uwierzyłem, iż tak będzie dobrze, byłem taki młody, takigłupi i taki wredny, że łatwo było mi wmówić, iż tak będzie dobrze. Batorego, jak Iwanowi Groznemu zęby wytłukiwał, też załatwiłopolskie robactwo powiedział Książę. Wielopolski, choć łotr, racjęmiał, dla tego narodu można coś zrobić, ale z tym narodem nic! Do cholery,czemu?!Jeden z bojarów usłyszał, odwrócił się do nas i rzekł: Eto wpałnie jasno, Stiepan Stanisławowicz, eto samo sabojrazumiejetsa.I zrobił perskie oko, a my znowu na schody i wlezliśmy na szóstąkondygnację, nie, na szóste piętro, bo kondygnacja już była siódma z parteremlicząc.I co widzimy? Husaria nasza kochana! No! Ta, co Turków, Tatarów,Niemiaszków, Szwedów i Ruskich tratowała, co chrześcijaństwo obroniła podWiedniem ta sama! Chłopaki jak malowane, w pancerzach srebrzystychniczym chromowane radio hi fi.to znaczy nie, na pancerzach srebrzystych,siedzieli na swoich pancerzach srebrzystych i skubali.Pióra skubali, normalnie,jak baby, co trzymają między udem a udem gęś lub kurę i skubią.Skubaliswoje husarskie skrzydła, spokojnie, cierpliwie, raz raz, raz raz, raz raz!To był widok! Pióra tylko furkotały wyrywane i odrzucane won, za plecy!Najpierw jedno skrzydło, potem drugie, i już z obu zostają tylko lagizakrzywione u szczytu.Teraz można je wziąć pod pachy i wspierając się nanich maszerować.Ruszyli.Tłum chromych, o kulach z drzewcy wiedeńskichskrzydeł.Kuśtykają w dal, przed siebie, zadowoleni ze swej pomysłowości.Ale szopa!I tak co piętro, to kolejny cyrk.Na którymś facet z nagą piersią leżał wdrzwiach sali sejmowej, a tłum posłów wychodząc z niej deptał po biedaku i249nie zważał na jego krzyk.Wyżej gość w kapeluszu z trójkolorową kokardąobracał w betach pulchną damę i tak się przekomarzali: Jeszcze raz, Marysiu! Za jeszcze raz, Sire, Galicja! Galicję dałem ci za tamten raz, serce moje! Ale tylko zachodnią, Sire! Za ten raz chcę wschodnią! Dobrze, ale po naszemu. Za po waszemu, Litwa, Sire! O nie, drogie dziecko, za Litwę mógłbym mieć kilka Marii, zeSkłodowską włącznie! Dobranoc!Na kolejnym smutny gość w ubraniu błazna i szwoleżer, pośród skał itrupów Hiszpanów. Ty idioto, Kozietulski, czym się chwalisz?! Stańczyk, o co ci biega? Przeszliśmy ten wąwóz. Ale w odwrotną stronę, durniu, w odwrotną stronę!Na jeszcze wyższym sala balowa; długi wąż par kroczył przy dzwiękachPoloneza Ogińskiego między krzyżami, co wyrastały z parkietu.Na krzyżachbyły daty: 1772, 1793, 1795, 1813, 1831, 1864, 1939, 1945.Na dwudziestym piętrze byłem już dętka: ołowiane nogi, strajk płuc, potściekał ze mnie jak deszcz, dalej nie dam rady! Muszę odpocząć powiedziałem.On się zgodził, też pragnął odpoczynku.To piętro to była sala kinowa.Wygodne fotele, puściutko, tylko my we dwóch.Na ścianach transparenty: NIECH %7łYJE ODWIECZNA PRZYJAyC POLSKO RADZIECKA! , 500LAT PRZYJAyNI POLSKO RADZIECKIEJ itp.Jak usiedliśmy, zapadłaciemność i rozjarzył się ekran.Napis: Zespół Filmowy WETERANprzedstawia film pt.BRATERSTWO BRONI..Film był historyczny, zaczynał się gdzieś w połowie XIX wieku, o dwóchoficerach przyjaciołach służących w armii rosyjskiej.Jeden był Polakiem,drugi Ruskim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]