[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kto cię przytulił na cały miesiąc w „Hybrydach" jak dałeś nogę z rodzinnych pieleszów, Stefaniutki, powiedz?.Tak, toczno, Bolek „Baletmistrz"!- Przepraszani, nie poznałem.przytyłeś.- Dobrobyt mamy, Stefciu, sam widzisz! Partia z narodem, naród z partią, Bolek i Lolek dostali kolek! Tysiąc kalorii na tysiąclecie.Daj pycha!Obłapił Karśnickiego i ślinił mu twarz z dubeltówki.- Wiesz, jak cię nakryłem? Mój chłopak biega do twojego klubu ćwiczyć ping-pong.Mówi: tato, chcę na kung-fu, do pana Karśnickiego, ja słucham, co jest?! myślę sobie, Karśnicki nie taka znowu częsta godność, sprawdzam, Stefan!, kurrrczątko! myślę, to musi być Stefula!, no i popatrz, gol!.Urwałeś się nam, nie było mądrych! Jedni mówili, że Stefanek siedzi, bo skatował cizię, drudzy, że prysnął w Tokio, cholera, nikakich parametrów, człowiek-fantomas!- Chodźmy do pokoju - zaproponował „Książę".- A ta młodzież kto? Na syna trochę przystary.- Mój brat, Józek.Tamten wyciągnął grabę.- Czołem, Józek! Mów mi Bolo!.Dwie krople wody! Popatrz, nic nie mówił, że ma brata!- O kim było mówić, o szczylu z podstawówki?- Racja, kurrrczątko! jak ten czas pedałuje! Podeszli do stołu i „Baletmistrz" wyciągnął flakon czyściochy, cholera wie skąd, był w koszuli i w spodniach, magik.- Kawalerskie, Stefciu! A propos.Stan cywilny?- Wciąż kawaler.- Prawidłowo, spocznij! Ja też.Ochajtnąłem się trzy razy, Boh trojcu lubit, i trzy razy pogoniłem w pizdu, wolność, kurrrczątko!, nigdy więcej! Masz coś na zęba?- Józek, zrób.- rzucił Karśnicki.Wychodząc z pokoju słyszałem jak ten palant zasuwa:- Hi, hi, mores! Wychowałeś braciułę! Dawaj szkło.Robiłem zakąski; ser, szynkowa, małosolniak, keczup na jaja i po szklance herbaty; otwarłem puszkę sardynek; „Baletmistrz" trajlował:- Też nie mam dyplomu, wypieprzyli za niewinność.Kombinowało się z jednym zespołem, big-bit, kapujesz, głód speców od aparatury nagłaśniającej, bo gnojki umiały tylko wyć w mikrofon.Chałturologia prowincjonalna, za to jaki szmalec, człowieku! No i te wieczory po koncertach, Stefan, wierz mi, kurrrczątko!, pół żeńskiego narodu między Gubałówką a Sopotem pod nóż, wsiochy wyskakiwały z majtek jak kulki z kałasznikowa, żeby to jeszcze z koronkowych.Barchany, Stefuś, barchany, noc w noc! Człowiek formalnie nie mógł przerobić!.Później załapałem się na urząd, monopol szoł-biznesu, „Estrada"! Teraz jestem wielki puryc, wicedyrektor.Nade mną tylko gudłaj, za to pode mną!.Nie uwierzysz, brachu, robię w tym samym, co na studiach, baletmistrz jestem! Powołanie, przeznaczenie, horoskop spod znaku biustonosza, taki los, kurrrczątko! Miss Polonie, festiwale, licencje, wyjazdy, testy, próby, zespoły, kabaret, striptiz i co chcesz w damskiej rozrywce, to wszystko ja! Przeglądam panienki czy się nadają.Niektóre osobiście, nachalnie--namacalnie, w gabinecie dyrektorskim, od razu, jak leci, na żywca, na stojaka, biurko, dywan, kanapa, nawet fotel, tapicerkę zmieniłem na skórzaną, bo ile razy można zmieniać? Chciałbym mieć tyle złociszów, co pup przeegzaminowałem! Skąd u człowieka to zdrowie?.Ty się nie dziw, tutaj żadna Ofelia nie podskoczy głosem czy talentem, to dobre dla gazet, baju-baju będziesz w raju! Dupsko, tylko dupsko, bez tego ani-ani.Myślisz, że w „Modzie Polskiej" albo w filmie jest inaczej? Na ekran przez łóżka reżyserów, kierowników produkcji, asystentów, operatorów i innych zaganiaczy, a nie, to poszła do domu, kotlety mężowi panierować! Wszędzie to samo.Selekcja naturalna, centralizacja, odpowiedzialność jednoosobowa, Stefan.Gwiazdy estrady kreuje pan Bolek swoim Lolkiem na dywanie gabinetu.Słuchając tych paplań, przez cały czas słyszałem Karśnickiego: „Mój brat, Józek." i wypełniała mnie gorącość.Skończywszy krajanie, zaniosłem im po talerzu, a wtedy tamten ryknął:- No to polewaj, Stef!.Zaraz, co jest, gdzie trzeci kielonek?- Brat nie będzie pił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]