[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prowadzęją wspólnie z pewnym dżentelmenem.Wkrótce Robert i ja pobierzemy się.- Moje gratulacje, panno Harker.- Dziękuję, Danielu.- Podała mu filiżankę herbaty.Westchnęła.- Thomasineopuściła Nicholasa kilka tygodni temu.Ich małżeństwo nie układało się już odjakiegoś czasu.Wzięła ze sobą Williama i zamieszkała w Londynie u mojej siostryAntonii, wydawała się szczęśliwa.Dwa tygodnie temu wyjechała, całkiem nagle,bez dziecka.Pokojówka Antonii powiedziała, że pewnego dnia zjawiła się jakaśstarsza dama i zabrała chłopca.Z opisu wnioskujemy z Antonią, że tą damą byłaSRlady Blythe.Thomasine nie zostawiła żadnej wiadomości, która mogłabynaprowadzić na jej ślad.Spakowała swoje rzeczy i wyjechała.Antonia zadzwoniłado mnie.Czekałyśmy, ale nie przyszedł żaden list, nie odezwał się telefon.No więc,w czasie ostatniego weekendu wybrałam się do Drakesden.Rozmawiałam z ladyBlythe.Nie była pomocna, Danielu, przeciwnie, zachowała się bardzonieprzyjemnie.Powiedziała mi, że Thomasine zgodziła się na rozwód i że Nicholasotrzyma opiekę nad synkiem.W Hildzie coś jakby pękło, rozsypało się.Wojowniczy płomień obecny w jejoczach, odkąd Daniel pamiętał, jaki widział także w spojrzeniu Thomasine, jakbyprzygasł.- Proszę pić herbatę, panno Harker - powiedział łagodnie.- Sytuacja nie możebyć aż tak zła, na jaką wygląda.Podszedł do okna, odsłonił firankę i spojrzał na ulicę.Mżawka przeszła wgęstą mgłę, żółtą, przez którą niewiele dało się zobaczyć.Wieści, jakie przekazałamu Hilda, nie od razu dotarły do niego.Jego umysł, zazwyczaj skłonny doanalizowania spraw, teraz zaledwie je rejestrował.Usłyszał głos Hildy:- W ciągu ostatnich lat nie zawsze zgadzałyśmy się z Thomasine.Nigdy niepochwalałam jej małżeństwa, ale żeby mogła się z nim rozwieść.porzucićdziecko.nie do pomyślenia.Nie mogę w to uwierzyć.Daniel także nie potrafił.Przecież Thomasine, jaką znał, nie postąpiłaby w tensposób.Spróbował dojść do jakichś praktycznych wniosków.- Sugerowała pani, że mógłbym pomóc, panno Harker.- O tak.Wiem, że to nadto śmiałe z mojej strony, ale Harry Dockerill mówiłmi, że pracujesz dla jakiejś gazety, Danielu.- Nie dla konkretnej - sprostował.- Zanim to nastąpi, muszę się jeszczesolidnie napracować.Napisałem kilka kawałków na temat wyborów dla DailyHerald".- Wybory miały się odbyć już za tydzień.- To będzie interesująca walka -powiedział.- Nazywają je wyborami taryfowymi".Na zebraniu, z którego właśnieSRwracam, pan Lloyd George wyjaśniał tłumom, że jeżeli torysi znów wygrają, staćnas będzie wyłącznie na łososia z puszki - wszystko inne zostanie obłożone cłem.Oczywiście, poza pszenicą.Nadal będziemy importować zboże.Z oczu Hildy zniknął niepokój, zastąpiony zainteresowaniem.Wypiła herbatę,zjadła kawałek tortu.- A ty, Danielu - zaczęła - czy nie byłoby zbytnią śmiałością zapytać cię oopinię?- Ja będę głosował na Ramsaya MacDonalda - odrzekł.- Odkąd wojna sięskończyła, mieliśmy już wszelkie możliwe kombinacje liberałów i torysów, a milionmężczyzn wciąż jest bez pracy; Najwyższa pora na zmianę.- Zgadzam się z tobą - powiedziała Hilda stanowczo.- Ja też zamierzamgłosować na pana MacDonalda.Mój ojciec przewróci się chyba w grobie, ale.Daniel uśmiechnął się.- Zawsze uważałem panią za czerwoną.Pod tym szacownym wyglądem kryjesię serce socjalistki.- Usiadł naprzeciw niej.- Dlaczego uważa pani, że Thomasineprzebywa w Londynie? - spytał z ciekawością.- Bez Williama musiało być jej bardzo ciężko.Czyż Londyn nie jestnajlepszym miejscem do zamieszkania dla kogoś, kto czuje się nieszczęśliwy i chcebyć sam?Daniel też uciekał do Londynu, i to niejeden raz, kryjąc się w ciemnychzaułkach, nareszcie anonimowy.- Jeżeli Thomasine szuka samotności, powinniśmy uszanować jej wolę -zauważył.Przez dłuższą chwilę Hilda milczała, wreszcie powiedziała:- Boję się o nią, Danielu.- Zrozumiał.Popatrzył jej w oczy i kiwnął głową.- Zrobię, co się da, ale to może potrwać.Proszę podać mi numer pani telefonu,panno Harker, zadzwonię, jak tylko się czegoś dowiem.SRPo opuszczeniu domu Antonii Thomasine zupełnie nie wiedziała, dokąd pójść.W torebce miała sześć funtów - pozostałość z dziesięciu zabranych z sejfu wDrakesden Abbey.U jubilera sprzedała całą swoją biżuterię: naszyjnik, broszkę,pierścionek zaręczynowy i obrączkę.Potem zaczęła rozglądać się za jakimśpokojem.Metrem pojechała do centrum Londynu.Trzymała się z daleka od miejsc,w których bywali z Nicholasem: Mayfair, Chelsea, Knightsbridge.Te okolice jużnie należały do niej.Przy Camden Town wysiadła i szła ulicami, aż dostrzegłapożółkłą kartkę w oknie jakiegoś domu: Pokoje do wynajęcia".Zapukała i weszłado środka.Tutaj chwilowy przypływ energii ją opuścił, górę wzięła rozpacz.Przeznastępne dni nie wydawała wiele, prawie nic nie jadła.Straciła rachubę czasu, dnipłynęły jeden podobny do drugiego.Nie interesowała się zachodzącymi w świeciewydarzeniami.Obojętnym wzrokiem przebiegła po wiszącym na kiosku afiszu zwynikami wyborów.Kupiła gazetę i przejrzała rubrykę z ofertami pracy, ale żadnanie wydała się odpowiednia.Pewnego dnia gdy wyszła do miasta po nici do cerowania pończoch, kupiłapolukrowaną bułkę.Zrozumiała, że nie może tak dalej żyć: musi umyć głowę,doprowadzić do porządku ubranie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]