[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Moje trudno nazwać.prawdziwymżyciem.Położyła palec na jego spierzchniętych wargach.- Jak w ogóle możesz tak mówić? Kiedy wszyscyinni dali sterroryzować się Trentowi, ty stawiłeś muczoło.Zwilżył wargi językiem.Każde słowo rozrywałomu gardło.- Czy on uciekł?- Trent nie żyje.Zginął od twojej kuli.- A Lee Yin?- Wydobrzeje.Lekarz powiedział, że za tydzieńbędzie już mógł wrócić do pracy.- A ty? - Chwycił jej dłoń, ale z siłą porównywalną co najwyżej do siły siedmioletniego chłopca.- Powiedziałam ci.Nic mi się nie stało.A terazcicho-sza.Musisz oszczędzać siły.Kiedy wyzdrowiejesz, znajdę sposób, żeby wyrazić ci moją wdzięczność.- Czyje to łóżko?- Moje.Będziesz tu leżał do dnia całkowitego powrotu do zdrowia.Chciał zadać jej jeszcze tyle pytań.I o tylu rzekach chciał się od niej dowiedzieć.Ale Jasny Nefrytmiała rację.Musiał zadbać o siebie.Miał wyrazny celw życiu.Kobieta-dzieweczka żyła i miał się kim zaopiekować.Zamknął oczy.Zapadając w sen, pomyślał, że wygrał największą partię swojego życia.Zaryzykował,postawił na jedną kartę i zebrał całą pulę.Był prawdziwym szczęściarzem.ROZDZIAA CZTERNASTY- Wiem już od Lily, że pacjent przetrzymał noc.Czy jest przytomny? - zapytał lekarz, przechodząc zaJasnym Nefrytem z salonu do sypialni.- Co pewien czas się budzi i nawet rozmawia zemną - odparła, nerwowo splatając i rozplatając dłonie.- Zaraz jednak zapada w tę swoją ciemność, a janawet nie wiem, jak ją nazwać - snem czy utratąprzytomności?Lekarz dotknął rozpalonego czoła rannego.- Tego można było się spodziewać.Teraz musimyprzede wszystkim walczyć z gorączką.- Odwinąłopatrunek, obmył ranę i założył nowy.- Na szczęścierana nie ropieje.Proszę zadbać o to, żeby w ciągunajbliższych dni miał spokój.Może jeszcze bardzocierpieć.- Spojrzał na młodą kobietę i zauważyłciemne kręgi pod jej oczami.- Lily powiedziała mitakże, że poczuła się pani w obowiązku czuwać przyrannym.Jasny Nefryt zarumieniła się.- Uratował mi życie.- Rozumiem.- Na twarzy lekarza malowała sięwyrazna sympatia.- Ale cóż warte jest życie bezzdrowia.Proszę z większą troską podchodzić do samej siebie.- Zapamiętam sobie pańską radę.Delikatnie poklepał ją po ramieniu.- To dobrze.Cóż, panno Jewel, pędzę do innychpacjentów.Mnóstwo cierpienia na tym świecie.- Dziękuję, doktorze - zawołała, kiedy był już zadrzwiami.- I jak się czuje twój obrońca? - Lily weszła z pokojówką, która niosła tacę przykrytą haftowaną serwetką.Dom tętnił zwyczajnym codziennym rytmem, każdy wypełniał swoje obowiązki, tylko Jasny Nefryt zamknęła się we własnym apartamencie, nie opuszczając Nevady ani na chwilę.Był już wieczór i z dołu dolatywały śmiechy i rozmowy towarzystwa.Od czasu do czasu rozlegało sięgłośne przekleństwo bardziej nieokrzesanego gościa.Słodki śpiew skrzypiec mieszał się z brzękiem szkła.Po prostu zwykła wieczorna muzyka w tym domu.- Cierpi, bardzo ten ból jest dotkliwy.Ale żyje.Ito jest najważniejsze.- Jasny Nefryt patrzyła na tacę,którą pokojówka zdążyła położyć już na stoliku.- Coto takiego?- Pomyślałam - odparła Lily Austin - że pewniebyś coś zjadła.- Nie jestem głodna.- Więc zrób to dla mnie, dla swojej przyszywanejciotki, która martwi się o ciebie.- Lily gestem rękiodprawiła pokojówkę.- Dzisiaj jeszcze nie miałaśnic w ustach.Postanowiłaś opiekować się Nevadą,a co to za opiekunka, która nagle może zasłabnąć zgłodu i przemęczenia.Z braku snu i jedzenia stanieszsię cieniem samej siebie.A w ogóle to czy próbowałaśzdrzemnąć się cokolwiek w przeciągu ostatniej doby?- Spałam godzinkę.Odpocznę pózniej.Obiecuję.Lily uniosła i odłożyła na bok serwetkę i rzekławładczym tonem:- Pij i jedz.Jasny Nefryt czuła się zbyt znużona, żeby protestować i w konsekwencji sprzeczać się z Lily.Posłusznie usiadła do posiłku.Tak jednak ustawiła sobiekrzesło, żeby nie tracić z oczu Nevady.Nie czułasmaku potraw.Nie bardzo nawet wiedziała, co w danej chwili niesie do ust.Rozległo się ciche pukanie do drzwi.OtworzyłaLily.Pojawiły się twarze dziewcząt służebnych.Lilyustąpiła im z drogi.Dziewczęta wniosły ozdobną balię oraz kilka wiader gorącej i parującej wody.- Nie zamawiałam kąpieli - zauważyła z przekąsem Jasny Nefryt.- A jednak my, kobiety, musimy dbać o czystość.- Lily dała znak ręką i służące wylały wodę z wiaderdo balii.- Kochanie, ty się opiekujesz Nevadą, a jasię opiekuję tobą.Powinnaś się odświeżyć.Jasny Nefryt pomyślała, że widocznie dzisiaj musibyć już do końca posłuszna i powolna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]