[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja.ja nie rozumiem.Spodziewała się, że Edmond obróci w żart swoje wyznanie.Nie zrobiłtego, tylko patrzył na nią zasępionym wzrokiem i palcami gładził jej jedwabistypoliczek.- Potrzebuję cię, Brianno.Wiem, że nie jest to szczególnie elegancka iromantyczna deklaracja, ale to prawda.Potrzebuję cię - powtórzył.Brianna czuła, że traci grunt pod nogami.- W jakim celu?- Każdym, cokolwiek to znaczy.Nie ty jedna nie jadłaś i nie spałaś, masouris.Przez cały ten czas nie położyłem się do łóżka i nie opuszczałemsąsiedniego pokoju, chyba że po to, aby znalezć coś, co mogłoby ci sprawićprzyjemność.Jego wzrok powędrował ku cieplarnianym kwiatom i bombonierce zmarcepanem, które od rana, zanim otworzyła oczy, czekały na nią na półce nadkominkiem.- Gdybym spotkał innego dżentelmena w tak żałosny sposóbzabiegającego o względy damy, śmiałbym się z niego.Nie uwierzyła.Ból odrzucenia był za świeży.- Ale przecież.- Jakie ale?Podciągnęła kołdrę jeszcze wyżej.- Powiedziałeś wyraznie, że potrzebujesz mnie wyłącznie do łóżka.- 273 -SR - Panno Quinn, jesteś najbardziej kłopotliwą, denerwującą, krnąbrną istotąpłci żeńskiej, jaka kiedykolwiek stanęła na mojej drodze.Brianna poczuła się dotknięta.- Z całą pewnością nie jestem kłopotliwa - zaprotestowała.Edmond miał ochotę się roześmiać, ale zachował powagę.- Chciałem powiedzieć, że tuż za progiem znajdują się mniej kłopotliwekobiety.- To dlaczego do nich nie pójdziesz?- Ponieważ, nieznośna pannico, nie chcę żadnej innej.Pochylił się i pocałował ją w usta.- Od czasu, jak wprosiłaś się do mojego domu, ledwo spojrzałem na inne.A jeśli chodzi o to, co powiedziałem w rozmowie z Herrickiem.- Urwał ispoważniał.- Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, oprócz tego, żezachowałem się jak osioł.Brianna popatrzyła podejrzliwie na Edmonda.- Nie przeczę.- Nie dziwię się.- Z jego spojrzenia wyzierała skrucha.- Ogromnieprzepraszam, że cię zraniłem.Wierz mi, nie chciałem.- Znam twoje intencje, Edmondzie.Nigdy nie próbowałeś mnie zwodzić.- Ciebie nie, tylko siebie - mruknął.- Co mówisz?Wstał i podszedł do okna.- Od początku wiedziałem, że znaczysz dla mnie więcej niż kolejnekobiety, z którymi zdarzało mi się iść do łóżka.Tak bardzo pragnąłem cięuwieść, że nie przyszło mi do głowy, że to ja jestem uwodzony.Nawetwówczas, gdy byłem zmuszony przyznać się samemu sobie, że życie bez ciebienie ma sensu.Oszołomiona jego wyznaniem, Brianna nie mogła uwierzyć, że ma takąwładzę nad Edmondem.- 274 -SR - Absurd.- Zwięta prawda.Dlaczego trzymałem cię przy sobie w Londynie, skorobyłabyś na pewno szczęśliwsza w Meadowland ze Stefanem? A kiedy jużodzyskałem rozum i odwiozłem cię do Surrey, nie mogłem zostawić cię wspokoju.- Przyjechałeś mi na ratunek.- Niechcący zaczęła go bronić, bo niepotrafiła zapomnieć, co mu zawdzięcza, bez względu na to, jak przykry się dlaniej okazał.- Gdyby nie ty, Thomas Wade by mnie uprowadził.- Nie rób ze mnie bohatera, ma souris - przerwał jej.- Oboje dobrzewiemy, że po tym zajściu powinienem zostawić cię w Meadowland i pozwolićci poślubić mojego brata, choćby nawet miało mi pęknąć serce.A już na pewnonie należało żądać, abyś pojechała ze mną do Rosji, gdzie wzbierałybuntownicze nastroje.Zaiste, mało bohaterskie zachowanie.- Do niczego mnie nie zmuszałeś, Edmondzie.Mogłam nie zgodzić się ztobą jechać.- Mogłaś?- Nie jestem bezwolną istotą - odparła Brianna, choć zdawała sobiesprawę z tego, że zachowuje się głupio.- Prawdę mówiąc, mam już dość tegoleżenia w łóżku.Zachowuję się jak tchórz.- Co ty opowiadasz! - zaprotestował gwałtownie Edmond.- Nawet siłaczz trudem zdołałby znieść to, przez co ty przeszłaś w ostatnich tygodniach, ipotrzebowałby odpoczynku.Zwłaszcza że martwiłaś się, iż musisz się troszczyćnie tylko o siebie.Zdumiona, nie wiedziała, co powiedzieć.Niechcący przycisnęła dłoń dobrzucha.- Wiedziałeś?- Usłyszałem przed chwilą twoją rozmowę z Wanią.- Ulżyło ci, że nie jestem w ciąży?- 275 -SR - Ulżyło?! Mon Dieu, nic nie mogłoby mi sprawić większej radości niżświadomość, że nosisz moje dziecko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •