[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ich ran-cza przylegają do naszego, chociaż zazwyczaj mieszkamy razem w domu ojca, gdyż tak jest milej, serdeczniej i cieplej.W okolicy płyną rzeczki i strumienie, w których krystalicznie czystej wodzie widaćryby jak na dłoni.Słońce świeci prawie przez cały roki czasem wydaje się, że jest tego słońca aż za dużo.Pastwiska rozciągają się aż po horyzont zamkniętyłańcuchem gór.Teren jest lekko pofałdowany, a nazboczach niewielkich wzniesień i pagórków pasąsię wielotysięczne stada bydła.Mało tam lasów,ale tu i ówdzie zielenią się cieniste zagajniki.Gorący Rubin nie wyszła jeszcze za mąż, a ponieważi ja jestem panną, więc jesteśmy ze sobą najbliżej.To bardzo oryginalna osoba, inteligentna i przenikliwa.Ja i siostry stanowimy rodzinę.Prawdziwąrodzinę.Pokochałam je i nie chciałabym się z nimi rozstawać.Ale muszę nadać swojemu życiu wTeksasie jakiś cel i kierunek.A jedyną rzeczą, jaką potrafię robić, jest prowadzenie takiego domu, jakten.Lily odłożyła sztućce.Jedzenie stawało jej w gardle.Coś przygniatało jej piersi.- Rozumiem, Nefrycie, twoją potrzebę bycia wrodzinie.Pamiętam rozpacz i ból, który widziałam wtwoich oczach, gdy żegnałaś ojca, co zdarzało się dokładnie tyle razy, ile razy go witałaś.Ale myślałamdotąd, że to my jesteśmy twoją rodziną.Ja i oni, mywszyscy, którzy pracujemy tu i związani jesteśmy ztym domem.- Wiesz, że cię kocham, ciociu.- Na twarzy Jasnego Nefrytu malowało się głębokie zmartwienie.-Zawsze byłaś bardzo ważną cząstką mojego świata.Ale Diament, Perła i Rubin są córkami mojego ojca.W ich żyłach płynie jego krew.Dopiero co odnalazłyśmy się i każda zaakceptowała pozostałe.Nie chcężyć z dala od nich.Mieszkając z nimi i mając je podbokiem, mam wrażenie, że kontaktuję się na co dzieńz moim ukochanym ojcem.Jest on ze mną bardziejtam niż tutaj.Lily w milczeniu przypatrywała się córce swojej zmarłej przyjaciółki.W końcu odsunęła talerzi wstała.- Daj mi trochę czasu, bym mogła to przemyśleć.A teraz muszę wracać do swoich obowiązków.- Wyciągnęła rękę.- Dołączysz do mnie?Jasny Nefryt skinęła głową i przyjęła wyciągniętądłoń.Wkrótce obie kobiety wtopiły się w towarzystwo.Pełniły honory domu.Dbały, żeby każdy gość miałkieliszek i nie siedział sam w kącie.Co jakiś czas zatrzymywały się, żeby z kimś porozmawiać, wysłuchać opowiadania o morskich przygodach, wezwaćkelnera lub załagodzić sprzeczkę.Pozostawiwszy ciotkę Lily w głównym salonie,Jasny Nefryt przeszła do pokoju, gdzie, jak poinformowano ją, grano w pokera o wielkie pieniądze.Przy stoliku pod nisko wiszącym żyrandolem siedziało kilku mężczyzn.W powietrzu unosił się dymcygar.Od czasu do czasu padało jakieś lakonicznesłowo, nierzadko też przekleństwo, gdy przy sprawdzaniu partner wykładał silniejszą kartę.Karty rozdawała młoda kobieta o ciemnej cerze i długich rzęsach.Na jej twarzy malowało się skupienie, a szczupłe dłonie wydawały się dłońmi wirtuoza.Za niektórymi z graczy stały kobiety, pensjonariuszki Złotego Smoka", które zapalały im cygara, nalewały alkohol do kieliszków albo po prostu szeptały im coś doucha.Nagle Jasny Nefryt stanęła w pół kroku.Zalała jąfala gorąca.Tytoniowy dym zaczął szczypać w oczy.Jeden z graczy, czarno ubrany mężczyzna o szerokich ramionach, podniósł głowę.Policzki okrywałmu tygodniowy zarost, a na skórzanej kurtce znaczyłsię kurz podróżny.Ale ona, Jasny Nefryt, nie miałażadnych wątpliwości.Te same oczy i to samo skrzy-wienie warg.Ta sama linia nosa i te same łuki ciemnych i gęstych brwi.Przy karcianym stoliku siedział Wadę Weston.Alejakże zmieniony.Stanowił zwierciadlane odbicie tamtego tajemniczego rewolwerowca z jej wspomnień.ROZDZIAA JEDENASTYJasny Nefryt wzięła się w garść dopiero po dłuższej chwili.Na szczęście mężczyzni, wpatrzeni wkarty, nie zauważyli jej zmieszania.Podnieśli na niąoczy dopiero w momencie, gdy stanęła przy stoliku.- Moje uszanowanie, panno Jewel - powiedział,wstając, jeden z dżentelmenów.- Tęskniliśmy tuwszyscy za panią.Słyszałem, że ostatnie kilka miesięcy spędziła pani w Teksasie.Moje kondolecje z powodu śmierci ojca.- Dziękuję, senatorze Hammond.Dobrze jest byćznowu w naszym pięknym mieście.- Panowie - senator powiódł wzrokiem po twarzach swoich partnerów - pozwólcie, że przedstawięwam pannę Jewel.Ta urocza dama jest właścicielką Złotego Smoka"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]