[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SÄ…¬dzÄ…c z ciÄ…gnÄ…cego siÄ™ wÅ›niegu czerwonego Å›ladu, szuler przy upadku rozbiÅ‚ sobie nos.Ale tojeszcze nie byÅ‚o naj¬gorsze, co mogÅ‚o mu siÄ™ przytrafić.ZaciÄ…gnÄ…Å‚em typana półpiÄ™tro, zwiÄ…zaÅ‚em mu dÅ‚onie Å‚aÅ„cuszkiem, którego koÅ„ce nawinÄ…Å‚emna balustradÄ™.Dobrze, że choć wzro¬stem nie przypominaÅ‚ brata, ważyÅ‚przynajmniej o trzy pudy mniej.Siedem i pół puda - tyle ważyÅ‚ Dron naostatnim przeglÄ…dzie - po sropniach na piÄ™terko takie¬go nie wciÄ…gniesz,prÄ™dzej sto razy siÄ™ zasapiesz.OdetchnÄ…wszy nieco, wyjÄ…Å‚em pilniki, rozÅ‚ożyÅ‚em je na stopniach,przykucnÄ…Å‚em przed Krzywym i kol¬nÄ…Å‚em go w kark ostrzem.Drgnęłymu powieki i otwo¬rzyÅ‚ oczy.- Wiesz, kim jestem? - ByÅ‚o ciemno, ale wydaÅ‚o mi siÄ™, że Krzywy ledwodostrzegalnie drgnÄ…Å‚.Najwy¬razniej mnie rozpoznaÅ‚.No proszÄ™, mamytemat do roz¬mowy.2°3 "PAWEÅ‚.KORNEW- Wiem.trupie! - PlunÄ…Å‚ mi w twarz.UchyliÅ‚em siÄ™ i plwocina trafiÅ‚a wpoliczek.W nastÄ™pnej sekun¬dzie na nadgarstkach Krzywego zataÅ„czyÅ‚abÅ‚yskawica, Å‚aÅ„cuszek spadÅ‚ mu z rÄ…k i uderzyÅ‚ o Å›cianÄ™, rozpadajÄ…c siÄ™ naoddzielne ogniwa.PoczuÅ‚em Å‚adunek magicznej energii i natychmiastpadÅ‚em bokiem na stopnie.PÅ‚yt¬ka, którÄ… Krzywy miotnÄ…Å‚ za mnÄ…,Å›wisnęła mi koÅ‚o ucha, wbiÅ‚a siÄ™ w futrynÄ™ drzwi.ZamachnÄ…Å‚ siÄ™ jesz¬czeraz, ale udaÅ‚o mi siÄ™ przechwycić jego nadgarstek z drugim ostrzem iwetknąć mu sztylet w brzuch.Ryk¬nÄ…Å‚ z bólu, spróbowaÅ‚ wbić mi w oczypalce wolnej rÄ™ki, ale zdążyÅ‚em podnieść drugi pilnik i zwaliwszy siÄ™ naniego caÅ‚ym ciaÅ‚em, uderzyÅ‚em z doÅ‚u w szczÄ™kÄ™.Mój przeciwnikzachrypiaÅ‚, wygiÄ…Å‚ siÄ™ i osunÄ…Å‚ na podÅ‚o¬gÄ™.Ostatni pilnik z chrzÄ™stemwbiÅ‚ mu siÄ™ w podstawÄ™ czaszki.OtarÅ‚em z policzka plwocinÄ™ rÄ™kawem, a nastÄ™p¬nie podniosÅ‚em z podÅ‚ogirozsypanÄ… taliÄ™ kart.WÅ›ród zwykÅ‚ych byÅ‚o kilka wykonanych z plastiku oostrych brzegach.W dÅ‚oni WaÅ›ki tkwiÅ‚a pÅ‚ytka z wizerunkiem dziesiÄ…tkipik, a w futrynie ugrzÄ…zÅ‚ pikowy as.RzuciÅ‚em taliÄ™ na schodki i usiadÅ‚em,obejmujÄ…c dÅ‚oÅ„mi gÅ‚owÄ™.J e¬Å¼eli Dron siÄ™ dowie, kto zabiÅ‚ WaÅ›kÄ™, niebÄ™dzie korzy¬staÅ‚ z usÅ‚ug pÅ‚atnych morderców.Zwyczajnie i bez żad¬nychtam korowodów rozerwie mnie na strzÄ™py, a nikt mu zÅ‚ego sÅ‚owa niepowie.Któż jednak mógÅ‚ wiedzieć, że ten wypierdek jest czarownikiem,podobnie jak jego brat, choć nieporównanie sÅ‚abszym? %7Å‚eby siÄ™ nabrać nato spluniÄ™cie! Co siÄ™ ze mnÄ… ostatnio dzieje? Sam siebie nie poznajÄ™!.2.°4.FORT.ROZDZIAt 4Ale dość siedzenia po próżnicy, trzeba wiać.JeÅ›li dru¬Å¼ynnicy zbadajÄ…osmalone ogniwa Å‚aÅ„cucha, nie znajdÄ… niczego, co naprowadziÅ‚oby ich namój trop: zbyt dÅ‚ugo leżaÅ‚y w skrytce, resztek mojej aury nawet samBergman nie wykryje.Na porzÄ…dne medium, które mogÅ‚oby przy¬woÅ‚ać iwypytać ducha WaÅ›ki, Dron nie ma pieniÄ™dzy.Trupa też nie od razuznajdÄ…, a im wiÄ™cej czasu upÅ‚ywa od Å›mierci, tym trudniej wydusić zducha coÅ› konkret¬nego.Tak.dowodów przeciwko mnie raczej nieznajdÄ….OdwróciÅ‚em ciaÅ‚o na plecy, żeby obszukać trupa.Czy toz powodu poÅ›piechu, w jakim przeprowadzaÅ‚em poszu¬kiwania, czy teżWaÅ›ka istotnie siÄ™ spÅ‚ukaÅ‚, ale w kiesze¬niach znalazÅ‚em tylko czterypomiÄ™te papierowe pięć¬dziesiÄ…tki i srebrny ćwierciak z profilem MikoÅ‚ajaII na rewersie przyczepiony Å‚aÅ„cuszkiem do kółka z kluczami.Papierkównie potrzebowaÅ‚em, wiÄ™c trafiÅ‚y na podÅ‚ogÄ™ razem z innym Å›mieciem.Klucze, już bez monety, też tam wylÄ…dowaÅ‚y.Nie próbujÄ…c nawet ukryć ciaÅ‚a, wyszedÅ‚em na ulicÄ™ i cisnÄ…Å‚em w krzakileżący obok ganku kawaÅ‚ek gazrur¬ki.OpadÅ‚ mnie pieski nastrój: nie dość,że niczego nie wyjaÅ›niÅ‚em, to jeszcze do poprzednich problemówdo¬Å‚ożyÅ‚em kupÄ™ nowych.Niepotrzebnie zabiÅ‚em WaÅ›kÄ™, ale teraz jużniczego nie da siÄ™ z tym zrobić.Ostatnio w ogóle wszystko mi coÅ› kiepskoidzie.Jak nic siÄ™ nie zmieni, wkrótce bÄ™dÄ™ brodziÅ‚ po kolana we krwi.ylena mnie wpÅ‚ywa Przygranicze, oj zle.ZajrzaÅ‚em po drodze do kwater Patrolu, zapytaÅ‚em na wartowni o Maksa,ale jednorÄ™ki dyżurny tylko siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚:.2°5 "PAWEA KORNEW- Od wczoraj jeszcze siÄ™ nie pokazaÅ‚.Musi z dziew-czynami siÄ™ zabawia.A co, żaÅ‚ujesz mu? MÅ‚ody jest.- Jak siÄ™ zjawi,niech mnie poszuka, dobra?- Jasne.- DziÄ™ki.- Wizyta ani trochÄ™ mnie nie rozczaro-waÅ‚a.Maks nie byÅ‚ mi dzisiaj potrzebny, ale gdy ktoÅ› za¬pyta, czy goszukaÅ‚em, dyżurny to potwierdzi.UdaÅ‚em siÄ™ do kosrnicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]