[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chwilę pózniej słyszę głosDamiena.- Chwileczkę! - Rozlega się szczęk zamka, wstrzymuję oddech, gdyotwierają się drzwi.Na progu staje on.Ma na sobie czarne spodnie i rozpiętą koszulę.Jest czarujący i lekko rozkojarzony.Unosi ręce, jakby chciał zapiąć spinkiprzy mankietach, ale na mój widok zamiera.- Nikki.- Pomóc ci? Bez słowa wyciąga dłonie w moją stronę.Zapinam jedną spinkę,stojąc na korytarzu, a drugą po wejściu do apartamentu.Potem bez słowazaczynam zapinać guziki przy koszuli.Jest napięty, pełen rezerwy, nie wiem, czy cieszy się na mój widok,czy złości.A może nie dowierza własnym oczom.- Widziałem twoje wystąpienie przed kamerą - odzywa się w końcu.- Och? - Staram się, żeby mój głos brzmiał lekko i zachęcająco, wśrodku jednak pęka mi serce.Jeśli widział nagranie i pragnie mnie tutaj,czy nie powinien wziąć mnie w ramiona?- Nie spodziewałem się ciebie tak szybko.- Jeśli wiesz, że chcesz być z kimś, kogo kochasz, pragniesz doniego dotrzeć najszybciej, jak to możliwe.- Wargi mi drżą nagle ogarniamnie obawa, że zaraz się rozpłaczę.Do tej chwili nawet przed samą sobąnie przyznawałam się, jak bardzo pragnę usłyszeć od niego słowagorącego powitania.A on nie tylko ich nie wypowiada, ale chyba maochotę mnie odesłać.- Och, Nikki. Słyszę w swoim imieniu tak wiele emocji, że niepotrafię ich rozpoznać.- Nieważne, co powiesz mediom, zasługujesz nacoś lepszego niż związek z kryminalistą.- Zasługuję na ciebie.Jeśli jednak uważasz, że nie dam sobie rady,masz rację.Nie dam.Bez ciebie.Damien, nie rozumiesz? Nie mogęprzyglądać się z boku, jak sądzą cię za zabójstwo.Muszę być tutaj.Potrzebuję tego.Potrzebuję ciebie.- Urywam, żeby zaczerpnąć powietrza iodchylam głowę, by spojrzeć mu w oczy.- Myślę, że ty też mniepotrzebujesz.Mija cała wieczność, zanim pada odpowiedz.- Potrzebuję.Boże, Nikki, tak bardzo cię potrzebuję.- Pęka taflaszkła między nami.Do jego oczu wraca życie, na jego twarz wypływauśmiech.Bierze mnie w ramiona i przytula do siebie.Wsłuchuję się wrytm jego serca, oddycham zapachem mężczyzny, którego tak mocnokocham.- Dobrze zrobiłam, że przyjechałam? - pytam z wahaniem, niepewnie.- Och, skarbie, tak.- Emocje w jego głosie doprowadzają mnie dołez.- Jesteś moją krwią bez ciebie czuję się pusty.- Nie powinieneś mnie porzucać.- Nie - sprzeciwia się stanowczo.- Musiałem.Musiałem dać ciszansę, żebyś mogła się ode mnie uwolnić.Wybuchnie piekło, Nikki, i choć myślisz, że jestem silny, to jeśli w grę wchodzisz ty, jestem słaby.Samolubny.Odszedłem od ciebie raz, żeby cię chronić, ale więcej tak niepostąpię.Jeśli chcesz odejść, odejdz teraz.W przeciwnym raziezatrzymam cię przy sobie, bo właśnie tu chcę cię mieć.Przy moim boku,Nikki.Zawsze.Ogarnia mnie ulga, mogę tylko głupio kiwać głową.- Przeżywałem koszmar.Każda minuta była walką z pokusą.Chciałem wysłać po ciebie samolot.Powiedzieć: do diabła z tym, co jestnajlepsze dla ciebie, i uwieść cię dla własnych samolubnych potrzeb.Oblizuję wargi.- Cóż, nie miałabym nic przeciwko temu.- Byłem z ciebie taki dumny - ciągnie z zachwytem.- To, copowiedziałaś.Ryzyko, które podjęłaś.Wypędziłaś demony, Nikki.Mediasą irytujące, ale ty odebrałaś im władzę.Nie mogą cię zniszczyć.Nie w tejsprawie.Może w żadnej.- To było łatwe.Po prostu przypomniałam sobie, jak mi powtarzałeś,że jestem silna.Muska czubkami palców mój policzek.Wpija wargi w moje usta wdługim, głębokim powitalnym pocałunku.Miękną mi kolana, a reszta ciałamrowi spragniona jego dotyku.- Chcę się z tobą kochać.- Dzięki Bogu - odpowiadam, prowokując go do śmiechu.- Ale nie mogę.Podnoszę głowę, nagle owładnięta obawą że się pomyliłami jednak mnie wyrzuci.- Muszę się spotkać z prawnikami.- Och.To może pózniej?- Zdecydowanie tak.I bardzo długo.Pójdziesz ze mną? Chcę, żebyśbyła przy mnie.- Oczywiście.Czy to znaczy, że mogę zostać?- Nie masz wyjścia.- Uśmiecha się powoli, jego oczy błyszczą- Słucham?- Mam nadzieję, że to nie sen.Posyłam mu szeroki uśmiech.- Nie, jestem tu naprawdę.- Udowodnij to.- Sięga do kieszeni i wyjmuje szmaragdowąbransoletkę na kostkę.Z mojego gardła wyrywa się cichy okrzyk.- Załóż ją.- Skąd.- Wróciłem.- Pochyla się, żeby zapiąć bransoletkę na mojej nodze,lekki dotyk jego palców wzbudza we mnie fale rozkoszy.-Musiałem miećcię przy sobie.choćby w formie talizmanu.- Damien.- Głos więznie mi w gardle, miłość przepełnia mojeserce.Wstaje i przyciska palec do moich warg.- Pózniej.Jeśli powiesz za dużo, nigdy stąd nie wyjdziemy.Pragnęcię teraz, ale nie mogę się spóznić na spotkanie.Uśmiecham się i idę za nim do drzwi.Już z niecierpliwością czekamna wieczór.Przystaje na progu.- Jeszcze jedno.Gdy prosiłem, żebyś została.chciałem powiedzieć,że cię kocham [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl