[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On o tobie niewiedział.- Niech pani przestanie chrzanić! - Tamta łypnęła złowrogo.- Znam na pamięćoświadczenie, które kiedyś napisał.Każde jego słowo.- Nie czytałam tego oświadczenia, ale znam jego treść.Nie wiem, kto naopowiadał citakich bzdur, ale to wszystko nieprawda.Powtarzam jeszcze raz, on o tobie nie wiedział!Nigdy nie wyrzekłby się własnego dziecka.Nie on.To najuczciwszy człowiek, jakiego znam.- Nie mogę tego słuchać! - Majka zakryła dłońmi uszy.- Próbuje pani go wybielić, boto pani mąż!Anna odetchnęła głęboko i powiedziała spokojnie:- Nie wybielam go, bo nie mam powodu.Jest uczciwym człowiekiem.Wierzysz wkłamstwa, Maju.- To pani kłamie! - krzyknęła.Zerwała się z krzesła i pobiegła do pokoju.Anna poszłaza nią.Majka leżała zwinięta w kłębek na rozgrzebanym łóżku.- Mówię prawdę.- Anna położyła rękę na jej chudych plecach, ale dziewczyna sięcofnęła.- Niech pani stąd idzie i zostawi mnie w spokoju.- Nie zostawię cię, dopóki mi nie uwierzysz.W ogóle cię nie zostawię.Chcę się z tobązaprzyjaznić.- Mam w dupie pani przyjazń! Niech pani się stąd wynosi! - Majka odwróciła się ispojrzała na nią wzrokiem pełnym nienawiści.Anna poczuła się, jakby waliła głową w ścianę.Nie wiedziała, jakich użyćargumentów, żeby przekonać ją do swoich słów.By przekonać ją do siebie.- Powiedz, Maja, dlaczego tak mnie nienawidzisz? - spytała trochę łamiącym sięgłosem.Nie chciała, by emocje wzięły górę, ale tak właśnie się stało.Dziewczyna wstała izaczęła się pospiesznie ubierać.- Majka, dokąd idziesz? - Anna podeszła do niej.- Nie uciekaj.Dokończmy rozmowę.To oświadczenie. Tamta nie chciała jednak słuchać.Odepchnęła Annę i wybiegła z domu.-.napisała jego matka! - zawołała za nią Anna, niepewna, czy Majka ją usłyszy.Co za smarkula, prychnęła ze złością Anna, kiedy została sama.Bolała ją wrogośćdziewczyny, bolały ją jej słowa. Niech się pani wynosi , powtarzała w myślach słowa córkiPatryka.Co ja jej takiego zrobiłam, szlochała w poduszkę.Jak mam pokonać ten mur, którymsię otoczyła, jak się do niej zbliżyć, jak będziemy żyli dalej, jak z naszej trójki zrobić rodzinę?Gdy tak o tym wszystkim myślała, doleciał ją dzwięk dzwonka do drzwi.Pobiegła otworzyć,z nadzieją, że to Majka wróciła.Ale w progu stał Witek.- Sorry, że tak wcześnie, przechodziłem obok - zaczął, przyglądając jej się uważnie.- Nic nie szkodzi, wejdz.- Wpuściła go do środka, wycierając oczy rękawem.- Mam sprawę, chciałem pogadać, ale chyba wpadłem nie w porę - bardziej stwierdził,niż zapytał, stawiając torbę w korytarzu.- Nie, tak się tylko rozkleiłam - wykręciła się Anna.- Wiesz, hormony ciążowe.Kawychcesz?- Skoro nalegasz.Weszli do kuchni.Anna wstawiła wodę, ale choć się starała, nie mogła opanować łez.- Hej, Anka, to na pewno tylko hormony? - Witek podszedł do niej bliżej.- Na pewno.- Jak chcesz, to się możesz wypłakać na mnie.Będę robił za męskie ramię.Tylko nieza długo, żeby mój chrześniak się nie przejął - powiedział, obejmując ją.- %7łebym ci zniszczyła taką ładną marynarkę? Nie, dziękuję.- Anna pociągnęła nosem.- Zresztą już mi lepiej.Zaczekaj chwilę, pójdę doprowadzić się do porządku.Kiedy wróciła jako tako ogarnięta, na stole stała już kawa i ziółka.- Trochę się porządziłem w szafkach i znalazłem melisę.Chyba pomoże ci bardziejniż kawa, co?- Pewnie tak.Jaką masz sprawę? - spytała, siadając przy kuchennym stole.- Sprawa może poczekać.Przyjdę innym razem.A teraz mów prawdę, dlaczegobeczałaś? Mam dać w zęby Patrasowi? - zażartował, wsypując cukier do kawy.Anna wyjęła z kubeczka torebkę z melisą i odłożyła na spodeczek.- Raczej losowi - mruknęła.- Jak potrafisz, to przyłóż mu też ode mnie.- Rozumiem.- Witek kiwnął głową.- Wiesz, Patryk mi powiedział, że ma córkę, alemyślałem, że jaja sobie robi.Jak wam się układa we trójkę?- Właśnie tak, jak przed chwilą widziałeś. - Czyli kiepsko - stwierdził.- Patras też trochę cieniuje, bo zaczyna warczeć napacjentów.Na nas zresztą też.- Nie wiedziałam.- Niedawno poznałem dziewczynę.- ciągnął Witek, ale zabrzęczała mu komórka wkieszeni.- Przepraszam, Aniu, muszę odebrać.To ze szpitala.Rozmawiał z kimś chwilę, a potem rzucił:- Tak, już jadę - i się wyłączył.- Lecę, Aniu.Wzywają mnie na blok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •