[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O rękę Sebastiana, która złagodziła upadek, a potem delikatnie wysu-nęła się spod mojej twarzy.Mój wzrok skupił się na blasku świecy stojącej na podłodze, a potem na kolanie Sebastiana w rogu i na pogrążonych w cie-niu skrzynkach z kośćmi w tle.Zamarłam, byłam całkowicie sparaliżowana, ale mój umysł ciągle się turlał i powoli zataczał krąg na tej karuzeli.Powiekistawały się coraz cięższe i opadały coraz bardziej, aż w końcu zamknęły się oślepione białym blaskiem.Jaskrawe światło.Migające kołory.Ośłepiające.Połyskliwa biel i intensywne błękity.Rozedrgane odbicie słońca na powierzchni morza i na gładkim marmurze.Urywane głosy.Migawki przedstawiające grecką świątynię pośród nadmorskich skał.Piękne miejsce.Przepiękne.Za doskonałymi kolumnami unoszą się białe włosy falujące jak flaga na lekkim wietrze.Czuję ucisk w piersi.W moim ciele rozlewa się strach podsycany świadomością tego, co się dzieje.Mam wrażenie, że to przydarzasię mnie.Ogarnia mnie przerażenie, kiedy kobieta o białych włosach wyrywa się z uścisku czyjejś wielkiej dłoni trzymającej ją zaramię.Traci równowagę i potyka się, uciekając do świątyni.Jest zbyt przerażona, by poczuć ból po upadku na twarde, bezlitosnepłytki mozaiki.Odwraca się i rozpaczliwie pełznie po podłodze, próbując uciec od ogromnej postaci.Kobieta wie.On chce ją posiąść i nic mu w tym przeszkodzi.Jego ręka sięga w stronę rąbka jej szaty i powoli unosi go na wysokość ud.Kobieta nie może nic zrobić, kiedy górujący nad niąmężczyzna wymawia kojące obce słowa przesycone siłą i władzą, która nakazuje jej spuścić wzrok i nie patrzeć mu w twarz.Sprzeciw oznaczałby śmierć.Zaciskam dłonie w pięści, a całe moje ciało robi się sztywne i odrętwiałe.Powolny strumień wściekłości wzbiera w najgłębszym zakątku mojej duszy, zrodzony z gniewu, niesprawiedliwości i strachu.Wylewa się z gardła, pobrzmiewając rozpaczą i protestem.W jakimś małym ciemnym miejscu w mózgu, gdzie zachowałam zdolność trzezwego myślenia, wiem, co spotyka tę kobietę.Niechcę jednak doświadczać tych emocji, więc stawiam im opór, stawiam opór mocy jasnowidzących kości Alice Cromley i zacieklewalczę, zamykając umysł przed tymi doznaniami, mimo że oczami umysłu widzę przebłyski gwałtu.I nagle jest już po wszystkim.Kobieta na podłodze kuli się i płacze.Jej srebrzyste włosy leżą promieniście rozrzucone na kolorowej mozaice, a ciało, w białejszacie poplamionej krwią na wysokości pośladków, drży.Gdy mój umysł chłonie cierpienie tej kobiety, czuję wzbierającą złość.Rośnie ucisk w gardle, oczy i policzki są mokre.Obraz ponownie roztapia się w jaskrawym błysku.Rozlega się głos.Glos tak znajomy, że po plecach przebiega mi dreszcz.Atena.Rozpoznaję jej glos, ale nie rozumiem słów.Brzmią obco, podobnie jak słowa tamtego mężczyzny.Dzwięczy w nich ta samasztuczna życzliwość.Obrazy szybko przemykają.Słowa stają się brutalne, potępiają, nie dopuszczają sprzeciwu.Kiedy doświadczamszoku jasnowłosej kobiety, niedowierzanie zalewa mnie wolno jak miód i wyraznie czuję, że stanie się coś złego.Bogini obwiniakobietę za gwałt w świątyni, za zbezczeszczenie świętego miejsca Ateny.Jasnowłosa z wysiłkiem podnosi się z podłogi.Jest obolała, zdezorientowana i zrozpaczona tym, że odwraca się od niej bogini,którą czciła i kochała od dziecka.66 Widzę oczami tej kobiety.Widzę stopy Ateny i rąbek jej szaty.Ale nie twarz.Nie wolno mi patrzeć bogom w twarz.I właśniewtedy spada na mnie klątwa.Nadal nie rozumiem słów padających z ust Ateny, ale nie mam żadnych wątpliwości, co się dzieje.Powietrze zmienia się i uderza z pierwotną silą, wiruje wokół kobiety, szarpie jej szatę i unosi włosy.Te oczy, piękno i włosydoprowadzają ją do zguby, bo mściwa i niesprawiedliwa bogini w szale małostkowej zazdrości wyładowuje gniew na niewinnejspokojnej kobiecie.Najpierw zgwałcona, a teraz obarczona winą.Kobieta krzyczy, kiedy wirujące powietrze wnika do jej ciała ożywione zaklęciemAteny.Przenika jej skórę, organy i kości.Zmienia kształty, niosąc z sobą brzydotę i truciznę.Palący ból wyrywa się z ust kobietygardłowym pierwotnym krzykiem, który zapiera mi dech.Czuję ten ból.Ale wiem, że jest on niczym w porównaniu z tym, któregodoświadcza ona.Kobieta zgina się wpół, a jej żołądek pozbywa się zawartości na mozaikową podłogę.Ból odbiera kobiecie wzrok.Już nie widzi, jedynie czuje.Jej głowa płonie, otwierając się pośród drgawek i łez.Kobieta wyciąga rękę, żeby złapać się za rozpaloneczoło, ale coś kąsa jej dłonie.Kąsa boleśnie.A potem jeszcze raz i znowu, aż w końcu pochłania ją litościwa czerń.Oddychaj, powtarzam sobie.Serce wali mi jak oszalały bęben rytualny, a jego dzwięk niesie się we mnie echem.Uwięziony w ciele.Następny błysk przenosi mnie z białej świątyni do ciemnej groty.Grotę spowija cień.Na ścianach migoczą płomienie świec, a odpustych ścian odbijają się krzyki i dyszenie tej samej kobiety.Tyle cierpienia.Po chwili słyszę płacz nowo narodzonego dziecka, które matka niesie przez ciemność - kolejna matka udręczona bólem porodu.Serce pompuje krew.Nogi są słabe, ale wola silna.Kobieta chce ocalić to dziecko.Ukryć je.Ukryć.Plącze gorącymi łzami i z każdymkrokiem, który przybliża ją do porzucenia dziecka, coraz bardziej pęka jej serce.To jednak jedyne rozwiązanie.Ukrywała się, ale wkrótce ją znajdą.A kiedy to nastąpi, nie będą mieli litości dla tego dziecka.Dla dziecka zrodzonego z kobiety iboga.Jęczę, a mój glos wznosi się ponad tymi obrazami i dociera do uszu.Kobieta kładzie dziecko pod drzwiami wiejskiej chatki zkamienia.Potem ucieka.Jej serce gwałtownie bije.Słabe ciało krwawi.Ciepły płyn cieknie po udach równie szybko jak łzy po twarzy.Kobieta jest zdruzgotana.Porzucenie dziecka sprawia jej więcej bółu niż wszystkie czyny Ateny i okrutnego boga.Wraca do jaskini, do małego zakątka, w którym jej córka po raz pierwszy złapała powietrze, i ryje rękami w ziemi, żeby zatrzećśłady porodu, zniszczyć dowód przyjścia dziecka na świat.A potem kładzie się jak zwierz, by czekać na myśliwego.Tym razem nie będzie się ukrywała, nie będzie uciekała ani walczyła.Tym razem pozwołi obciąć sobie głowę.Jest zmęczona, zbytzniszczona, żeby nadał tak żyć.Nie pamięta już, iłe nocy i dni przeleżała na zimnej kamiennej podłodze jaskini.Gdy pojawia się łowca, od razu go wyczuwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •