[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Baśka popadła w zdenerwowanie,wiedziała bowiem, że w gruncie rzeczy jej argumenty on uważa za nieistotne i wrazie korzystnego interesu nie zawaha się przed podjęciem pieniędzy.Nie życzyłamu zle, ale zaczęła się modlić o kompletny zastój w jego interesach.Na wszelkiwypadek, w najgłębszej tajemnicy przed wszystkimi, obejrzała sobie kilkanapadów.Nie do wszystkich miała dostęp, Waldemar bowiem często oddalał się zumówionego miejsca spotkania samochodem kontrahenta i wówczas traciła go z oczu.Wynajęci przez Gawła chuligani, rzecz jasna, jechali za nim, dysponując różnymipojazdami.Baśka musiałaby brać taksówkę, a posługiwanie się taksówkami uważałaza karygodną nieostrożność, ponieważ w każdej taksówce siedział kierowca, którymiał oczy w głowie i bardzo dobrą pamięć.Te kilka napadów jednakżewystarczyło jej, żeby rozpoznać napastników.Przeobrażeni byli doskonale,bardziej przypominali małpy niż ludzi, ale rozpoznanie przyszło jej bez trudu ztego prostego powodu, że przed laty znała ich obu doskonale.Nie wiedziała, czyta wiedza na cokolwiek jej się przyda i na razie poczuła się tylko rozbawionamyślą, że napadają znajomi, którzy nie mają o niej pojęcia.Po pewnym czasiepojawiły się komplikacje.- Nie masz jeszcze kogo oprócz tego Waldemara? -spytał Gaweł przy kolejnym spotkaniu.- Przydałoby się zrobić trochęzamieszania.Waluciarze są zdenerwowani.Hi, hiii! Baśka się zaniepokoiła.- Abo co? Waldemar im podpadł?- Jeszcze nie, ale lada chwila podpadnie.Piekło się robi nie z tej ziemi, hi,hi! Obstawa już dwa razy dostała po mordzie od pracodawców, rany, ale kino! Hi,hiii! Do moich chłopaków nie trafią, ale warto by ich zdezorientować.Masz kogo?- Trzy osoby po jednym razie wystarczą? - Wystarczą.Pewne te trzy osoby?- Absolutnie.- Każdego kolejno będziesz musiała pokazać.- Po co? Powiem tylko, z kim jest umówiony.Tych geszefciarzy twoi ludzie jużprzecież znają.Gaweł zastanowił się, zachichotał i kiwnął głową.- Może i maszrację.Zresztą, jakby przypadkiem trafili na kogoś całkiem obcego, to nawetlepiej.Dobra, trzy następne razy bez Waldemara i za każdym razem ktoś inny.Tylko niech nie podnosi za dużego krzyku.Hi, hiii.! W wyniku tej konferencjiBaśka wręczyła Pawłowi pół miliona złotych.- Masz.Pójdziesz pod Peweks wAlejach Jerozolimskich, pokręcisz się koło takiego małego zezowatego.Zresztą,pokażę ci go palcem, żebyś nie pomylił.Poczekasz, aż się do ciebie odezwie, ibędziesz chciał kupić cztery tysiące dolarów gotówką.Paweł nieufnie patrzył nagruby plik banknotów.-I co?- I nic.On się z tobą umówi.Ty będziesz musiał jechać po pieniądze, a on podolary.Niech cię ręka boska broni przyznać się, że masz to przy sobie.Zawiadomisz mnie tylko, na kiedy się z nim umówiłeś i gdzie.- I co potem? -Nic.Spotkasz się z nim, on cię pewnie gdzieś zawiezie.- Da mi po pysku iodbierze pieniądze.- Głupi jesteś.Po pysku, owszem, dostaniesz.Napadną ciębandyci i zabiorą ci wszystko.Jemu też.Nie broń się za bardzo.- To jak to? -oburzył się Paweł.- To w rezultacie ja mam być napadany? - Nie chciałeśnapadać, musisz być ofiarą.Trudno, jakiś udział powinieneś w tym brać.- Nodobrze, ale dlaczego ja?!- Nie martw się, na Marcina i Donata też przyjdzie kolej.Dość niechętniePaweł ruszył załatwiać interes.Został napadnięty na jednej z odludnych uliczekCzerniakowa.%7ładnej szkody na zdrowiu nie doznał, zachował bowiem całkowityspokój i od razu podniósł ręce do góry, chociaż nikt od niego tego nie wymagał.Po napadzie pozwolił sobie nawet wysunąć różne podejrzenia, oświadczając doszaleństwa zdenerwowanemu waluciarzowi, iż posądza go o autorstwo dodatkowejatrakcji, czuje się oszukany, niecnie wyzyskany i zrywa z nim wszelkie stosunki.Możliwe, że pójdzie na milicję.- Nawet to było dosyć śmieszne i rzeczywiścienic mi się nie stało - przyznał potem, relacjonując wydarzenie.Zachęceni tąopinią Donat i Marcin nie protestowali przeciwko udziałowi w imprezie.Każdy znich kolejno został napadnięty w różnych punktach miasta, ponadto Donatwykorzystał delegację służbową do Szczecina, żeby pozwolić się napaść i tam.-Czy to było dwóch tych samych? - spytał z zainteresowaniem po powrocie.- Mordymieli takie brodate, że nie sposób rozpoznać.Kto to w ogóle jest? - Pracownicyfizyczni - odparła bardzo zadowolona Baśka.- Specjalnie wynajęci, żeby odwalać za was czarną robotę.Nie wiadomo, kto tojest, oni o nas nic nie wiedzą i my o nich też nie musimy.Lepiej nie wiedziećza dużo.Wesoły pomysł Gawła znakomicie skomplikował obronną działalnośćczarnego rynku.Proceder trwał dalej.Marcin wysłał do kumpla list ze spisemznaczków, które należy kupić, i zaczął wypełniać formularz paszportowy,równocześnie poprzez różnych zagranicznych znajomych poszukując właścicieliMauritiusów.Szajka ujrzała przed sobą bliski już kres przestępczych udręk.Iwtedy właśnie padł cios.Przez całe dziesięć dni Baśce udawało się ukrywaćprzed wspólnikami związek ich działalności ze śmiercią Waldemara Dutkiewicza.Pierwszy Paweł, a za nim kolejno Marcin i Donat odgadli prawdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]