[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musimy przekonać naszą znajomą, by nampomogła. W takim razie nie traćmy czasu.Dopiero w tym momencie uświadomiłem sobie, że mam przy swojej skromnejosobie broń Morgantich i to całkiem silną.Gdybym przypomniał sobie o tymw czasie spotkania z gwardzistami, zdaje się, że złamałbym wszelkie zasady, boi tak nie miałbym nic do stracenia.Pierwszy raz w karierze prawie dałem sięzłapać z czymś tak obciążającym.Nagle bardzo polubiłem Alierę.* * *Po powrocie do Czarnego Zamku mój żołądek kategorycznie oznajmił, że madość.Gdyby znajdowało się w nim cokolwiek, obrzygałbym się, ledwie staną-łem na dziedzińcu, a tak jedynie się burzył.Za to zdecydowanie.Postanowiłemnastępnego dnia traktować go z niezwykłą delikatnością.Morrolan kazał zbudować jedną z wież znacznie wyższą od pozostałych.Jestto ogniskowa większości jego mocy, a przynajmniej tak słyszałem.Niewiele osóbma wstęp do tej wieży.Ja mam.Aliera naturalnie też.Podobnie Nekromantka.Wieża jest centralnym miejscem kultu Verry, której służy Morrolan.I to dosłowniesłuży zdarzyło mu się już składać jej w ofierze całe wioski.Wieża zawsze pogrążona była w mroku oświetlenie zapewniało tylko kilkaczarnych świec.Znajdowało się w niej także jedno okno, ale nie widać było z nie-go dziedzińca.Jeśli miało się szczęście, to w ogóle nic przez nie nie było widać.Jeśli nie, widziało się rzeczy, od których można było stracić rozum.Ciało Morrolana położyliśmy na posadzce pod oknem, a adeptkę na ołtarzuznajdującym się na środku wysokiej, zajmującej prawie cały poziom komnaty.Jejgłowę podparliśmy tak, by spoglądała w okno, gdy zostanie ożywioną.To był mój129pomysł.Co prawda nie planowałem i użyć okna do czegokolwiek, ale ten widokpowinien błyskawicznie wprawić ją we właściwy nastrój.Na wszelki wypadekprzykuliśmy ją też do ołtarza łańcuchami, a Aliera założyła blokadę ogólną naużycie magii.A potem przy pomocy Nekromantki zajęła się przywróceniem adeptki do ży-cia, zdejmując naturalnie wcześniej blokadę.Co prawda niewiele osób wiedziałowięcej o przenoszeniu duszy i podobnych praktykach od Nekromantki, ponieważjednak dusza obiektu znajdowała się w Wielkiej Broni Aliery, to ona była waż-niejsza na tym okręcie.Adeptka otworzyła oczy, przez jej twarz przewinął się kalejdoskop uczuć.Ostatnim był strach.Blokada antymagiczna była już z powrotem na miejscu i te-raz przyszła moja kolej.Nie miałem zamiaru dać jej czasu na zorientowanie się,gdzie jest, czy dojście do siebie.Musiała być naprawdę dobra inaczej nie wy-brano by jej do tej roboty.A to znaczyło, że jest twarda.Należało więc walićrówno i iść za ciosem, nim się otrząśnie.Dlatego pierwszą rzeczą, którą zobaczyła, było okno.Chwilowo uprzejmie pu-ste, ale tym niemniej skuteczne.A zanim miała czas zastanowić się, co ją spotkało,ujrzała moją twarz.Stałem nad nią i starałem się wyglądać naprawdę paskudnie. I co? spytałem. Podobało się?Nie odpowiedziała.Ponieważ zaciekawiło mnie, jak to jest, kiedy budzi się pozjedzeniu duszy przez magię, spytałem ją o to.Nadal milczała.Oceniłem, że powinna już zdawać sobie sprawę z własnego położenia, jak i ztego, że magia jej nie pomoże, nie jest bowiem w stanie jej użyć.Odczekałemjeszcze sekundę, żeby dotarło to do niej na pewno, i poinformowałem uprzejmie: Alierze spodobało się takie zabijanie.Chce to powtórzyć.Widać było, że się boi, ale panuje nad strachem. Nie mam zamiaru jej na to pozwolić dodałem. Sam chcę spróbować.Brak reakcji. W porządku, szefie? A co, aż tak widać? Tylko jak się ciebie dobrze zna. Nie jest w porządku, ale nic na to nie poradzę. To pewnie wada powiedziałem głośno ale naprawdę lubię wbijaćostrze Morgantich w takie suki jak ty.Nadal nic. I dlatego przywróciliśmy cię do życia wyjaśniłem i wyciągnąłem sztyletz pochwy.Pokazałem go jej.Wytrzeszczyła oczy, rozpoznając, z czym ma do czynienia,i potrząsnęła głową.130Nigdy niczego podobnego nie robiłem i nawet biorąc pod uwagę, że chodziłoo Morrolana, nie sprawiało mi to przyjemności.Bo obiektywnie rzecz oceniając,adeptka nie zrobiła niczego złego przyjęła kontrakt na dość typowych warun-kach i zrobiła co mogła, by go jak najlepiej wykonać.Zupełnie tak jak ja bymto zrobił.Jej pech polegał na tym, że zadarła z silniejszymi od siebie oraz żepotrzebowaliśmy jej współpracy.Nic nie mogłem na to poradzić, ale w pełni jąrozumiałem i było mi jej żal.Dotknąłem jej szyi płazem dwusiecznej klingi.Czułem, jak sztylet ze mnąwalczy, próbując obrócić się, by rozciąć skórę, zabić i pić.Ona też to poczuła. Ponieważ jednak jestem uczciwy, muszę cię poinformować, że jeżeli bę-dziesz współpracować, nie pozwolą mi cię zabić tym sztyletem.Będę tego niepo-miernie żałował, ale dotrzymam słowa.Na jej twarzy dało się zauważyć równocześnie ulgę i nienawiść do samej sie-bie za to, że ją czuła.Cóż, sam nie bawiłem się najlepiej, więc nie traciłem czasuna współczucie.Złapałem ją za włosy i szarpnięciem uniosłem głowę, by mogładostrzec ciało Morrolana.Okno nadal było uprzejme i pokazywało jedynie nie-przeniknioną czerń. Już wiesz, czego chcemy oznajmiłem. Mnie prywatnie gówno ob-chodzi, czy to zrobisz czy nie, ale tym dwóm bardzo na tym zależy.Więc osią-gnęliśmy pewien kompromis.Spytam cię, ale tylko raz, czy zdejmiesz blokadęuniemożliwiającą ożywienie go.Jeśli się nie zgodzisz, jesteś moja.Jeśli się zgo-dzisz, Morrolan zdecyduje, co z tobą zrobić, ale nie zginiesz od ostrza Morgantich.Zaczęła drżeć.Dla zawodowca z Domu Jherega kontrakt jest niemal święty.Większość wo-lałaby stracić duszę, niż go złamać.W praktyce prawie nikt nie staje przed takąalternatywą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]