[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SÅ‚yszaÅ‚em, \e organizowali tam targi, festiwal czy coÅ› takiego, i kiedy zwolniÅ‚em, usÅ‚yszaÅ‚emmuzykÄ™.PojechaÅ‚em wiÄ™c za niÄ… do tego parku w Å›rodku miasteczka.Mieli tam przeja\d\ki konne, masÄ™ ró\nego jedzenia, robionych rÄ™cznieprzedmiotów i innych rzeczy.Dobra, zaparkowaÅ‚em wiÄ™c motor i przez jakiÅ›czas chodziÅ‚em po straganach.SÄ™k w tym, \e byÅ‚o tam strasznie nudno,dlatego poszedÅ‚em wzdÅ‚u\ tej maÅ‚ej rzeczki, która prowadzi do lasu.To tamzobaczyÅ‚em taki biaÅ‚y albo kolorowy bÅ‚ysk, coÅ› takiego.Nie pamiÄ™tamdokÅ‚adnie.PodszedÅ‚em bli\ej i zobaczyÅ‚em tÄ™ kobietÄ™, jak siedzÄ…c na kÅ‚o-dzie, wpatruje siÄ™ w rzekÄ™.PamiÄ™taÅ‚em jÄ… z miasteczka.PracowaÅ‚a w cen-trum, w jakimÅ› sklepie z u\ywanymi rzeczami.Wie pan, to jeden z tych skle-pów, gdzie ludzie oddajÄ… rzeczy, a pieniÄ…dze przeznacza siÄ™ na szpitale.Zdaje siÄ™, \e miaÅ‚a na imiÄ™ AnnÄ™, Annie, Anna czy coÅ› w tym rodzaju".Anna Devereaux.- PaliÅ‚a papierosa w ukryciu; jak gdyby obiecaÅ‚a wszystkim, \e ju\nie bÄ™dzie, ale nie mogÅ‚a siÄ™ powstrzymać.Kiedy mnie usÅ‚yszaÅ‚a, rzuciÅ‚a go na ziemiÄ™ i przygniotÅ‚a butem.Z poczÄ…tku nawet na mnie nie spojrzaÅ‚a.Dopiero pózniej podniosÅ‚a wzrok; wyglÄ…daÅ‚a na naprawdÄ™ wkurzonÄ….MówiÄ™ do niej: »Hej«.Ale ona pokiwaÅ‚a tylko gÅ‚owÄ…, mruknęła coÅ›i spojrzaÅ‚a na zegarek, jak gdyby siÄ™ gdzieÅ› Å›pieszyÅ‚a.No.ChwilÄ™ pózniejzaczęła iść w kierunku miasteczka.I kiedy mnie mijaÅ‚a, z caÅ‚ej siÅ‚y uderzyÅ‚em jÄ… w szyjÄ™, tak \e upadÅ‚a.Pózniej usiadÅ‚em na niej, zÅ‚apaÅ‚em jÄ… zaszal i zaciskaÅ‚em go, a\ przestaÅ‚a siÄ™ ruszać; nawet pózniej nie mogÅ‚emprzestać.Dobrze byÅ‚o czuć naciÄ…gniÄ™ty materiaÅ‚ na nadgarstkach.W koÅ„cu zszedÅ‚em z niej i znalazÅ‚em papierosa.WciÄ…\ jeszcze siÄ™ tliÅ‚, niezgaszo-ny do koÅ„ca.DopaliÅ‚em go i wróciÅ‚em na targ.KupiÅ‚em loda o smaku wiÅ›ni w ro\ku.WsiadÅ‚em na motor i odjechaÅ‚em.W ka\dym razie prawda jest taka, \e jÄ… zabiÅ‚em.ChwyciÅ‚em ten Å‚ad-ny, niebieski szal i udusiÅ‚em jÄ….To wszystko, co mam do powiedzenia".Boyle sÅ‚yszaÅ‚ podobne sÅ‚owa setki razy.Jednak odczytujÄ…c zeznaniePhelana, poczuÅ‚ coÅ›, czego nie czuÅ‚ od lat.PeÅ‚znÄ…cy po plecach, lodo-waty chłód.106- A wiÄ™c to wszystko, James?- Tak.To wszystko prawda.Ka\de stówo.- WziÄ…Å‚em pod lupÄ™ twoje przyznanie siÄ™ do winy, przesÅ‚uchaÅ‚em roz-mowy z detektywami, oglÄ…daÅ‚em wywiad, który przeprowadziÅ‚a z tobÄ… tareporterka telewizyjna.- To byÅ‚ prawdziwy kociak.- Ani razu nie wspomniaÅ‚eÅ› o motywie.Znowu dzwonienie.AaÅ„cuch wiÄ™znia niczym wahadÅ‚o obijaÅ‚ siÄ™ o me-talowÄ… nogÄ™ stoÅ‚u.- Dlaczego jÄ… zabiÅ‚eÅ›, James? - spytaÅ‚ cicho Boyle.Phelan potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- DokÅ‚adnie nie.Wszystko wydaje siÄ™ takie mÄ™tne.- Przecie\ musiaÅ‚eÅ› siÄ™ nad tym zastanawiać.Phelan wybuchnÄ…Å‚ Å›miechem.- Do cholery, myÅ›laÅ‚em o tym z milion razy.CaÅ‚ymi dniami rozmawiaÅ‚em na ten temat z moim kumplem.- Z kim? Z tym motocyklistÄ…?Phelan wzruszyÅ‚ ramionami.- Mo\e.- Przypomnij mi, jak on miaÅ‚ na imiÄ™.Phelan uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.Nie byÅ‚o tajemnicÄ…, \e James - choć uznawany za samotnika - miaÅ‚kilku niebezpiecznych przyjaciół.WedÅ‚ug zeznaÅ„ Å›wiadków, najczęściej wi-dywano Phelana w towarzystwie czÅ‚onka gangu motocyklowego, któryukrywaÅ‚ go po zabójstwie Anny Devereaux.Boyle zamierzaÅ‚ przymknąćtego faceta za współudziaÅ‚ w morderstwie, jednak byÅ‚ zbyt pochÅ‚oniÄ™tysprawÄ… Phelana, by tracić czas na uganianie siÄ™ za współwinnymi.- No wiÄ™c on i ja - zaczÄ…Å‚ przestÄ™pca - piliÅ›my i caÅ‚ymi dniami rozmawialiÅ›my o tym, co siÄ™ staÅ‚o.Widzi pan, ten facet to prawdziwy sukinsyn.Swojego czasu skrzywdziÅ‚ parÄ™ osób.Na wszystko miaÅ‚ jednak wytÅ‚umaczenie.Albo go wkurzyli, albo chodziÅ‚o o pieniÄ…dze lub coÅ› podobnego.Nie mógÅ‚ pojąć, jak mogÅ‚em tak po prostu zabić tÄ™ kobietÄ™.-I co?- Nie znalezliÅ›my odpowiedzi.ChcÄ™ tylko powiedzieć, \e naprawdÄ™du\o o tym myÅ›laÅ‚em.- A wiÄ™c lubisz sobie wypić, James?- Tak.Ale w dniu, kiedy jÄ… zabiÅ‚em, byÅ‚em zupeÅ‚nie trzezwy.Nie pi-Å‚em nic oprócz lemoniady.- Jak dobrze jÄ… znaÅ‚eÅ›? AnnÄ™ Devereaux?- ZnaÅ‚em? W ogóle jej nie znaÅ‚em.107- ZdawaÅ‚o mi siÄ™, \e mówiÅ‚eÅ› coÅ› innego.- Boyle zerknÄ…Å‚ do akt.- MówiÅ‚em, \e jÄ… wczeÅ›niej widziaÅ‚em.Tak samo jak raz widziaÅ‚em wtelewizji papie\a.W filmach widziaÅ‚em te\ JuliÄ™ Roberts i królowÄ… pornoSheri Starr w peÅ‚nej krasie.Nie znaczy to jednak, \e ich znam.- MiaÅ‚a mÄ™\a i dziecko.- SÅ‚yszaÅ‚em.Detektyw po raz kolejny usÅ‚yszaÅ‚ dzwonienie.Nie byÅ‚y to jednak Å‚aÅ„-cuchy.DzwiÄ™k dobiegaÅ‚ gdzieÅ› z zewnÄ…trz.ByÅ‚ to ten sam dzwonek, któryusÅ‚yszaÅ‚, idÄ…c korytarzem do pokoju przesÅ‚uchaÅ„.Boyle Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ brwi.Kiedy ponownie spojrzaÅ‚ na Phelana, wiÄ™zieÅ„ obserwowaÅ‚ go z niepewnymuÅ›miechem.- To wózek z kawÄ…, kapitanie.Pojawia siÄ™ rano i po poÅ‚udniu.- To coÅ› nowego.- Przyje\d\a tu od miesiÄ…ca.OdkÄ…d zamknÄ™li bufet.Boyle pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… i spojrzaÅ‚ na pusty notatnik.ChwilÄ™ pózniejzwróciÅ‚ siÄ™ do Phelana:- MyÅ›leli o rozwodzie.Anna i jej mÄ…\.- Jak ma na imiÄ™? - spytaÅ‚ Phelan.- Jej mÄ…\? To ten siwy facet, którysiedziaÅ‚ z tyÅ‚u na sali rozpraw?- Tak, to ten siwy.Ma na imiÄ™ Bob.MÄ…\ ofiary znany byÅ‚ wszystkim jako Robert.Boyle miaÅ‚ jednak na-dziejÄ™, \e Phelan zauwa\y ró\nicÄ™ imion i przypadkowo wpadnie we wÅ‚asnesidÅ‚a.- A wiÄ™c sÄ…dzi pan, \e wynajÄ…Å‚ mnie, abym jÄ… zabiÅ‚?- A wynajÄ…Å‚?- Nie, nie wynajÄ…Å‚ - burknÄ…Å‚ Phelan.Dobrze byÅ‚o czuć naciÄ…gniÄ™ty materiaÅ‚ na nadgarstkach.Robert Devereaux wydaÅ‚ siÄ™ przesÅ‚uchujÄ…cym go policjantom wzorempogrÄ…\onego w \aÅ‚obie mÄ™\a.Dobrowolnie poddaÅ‚ siÄ™ testowi na wy-krywaczu kÅ‚amstw i byÅ‚o maÅ‚o prawdopodobne, by zleciÅ‚ zabójstwo \onydla marnych pięćdziesiÄ™ciu tysiÄ™cy z polisy ubezpieczeniowej.Jakkolwiekjednak kiepski byÅ‚by to motyw, Boyle postanowiÅ‚ zbadać ka\dÄ…ewentualność.Anna Devereaux.Lat trzydzieÅ›ci sześć.Lubiana przez mieszkaÅ„cówmiasteczka.Å›ona i matka.Kobieta, która przegrywaÅ‚a wojnÄ™ z naÅ‚ogiem.ChwyciÅ‚em ten Å‚adny, niebieski szal i udusiÅ‚em jÄ….To wszystko, co mamdo powiedzenia.108Stara blizna na jej szyi byÅ‚a pozostaÅ‚oÅ›ciÄ… po ranie zadanej Annie wwieku siedemnastu lat; czÄ™sto nosiÅ‚a szale, by jÄ… ukryć.W ten wrzeÅ›niowydzieÅ„, kiedy zostaÅ‚a zamordowana, miaÅ‚a na sobie jedwabny szal odChristiana Diora, którego kolor zostaÅ‚ opisany w policyjnym raporcie jakoakwamarynowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]