[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Will dotarł już prawie do bramy z napisem  Niebezpieczeństwo", Drakę kazał mu się zatrzymać.Chłopiec posłusznie wyhamował i przekręcił kluczyk w stacyjce.Były renegat nie ruszał się z fotela,więc Will i Chester również pozostali na swoich miejscach.- Jak dobrze znasz tych ludzi? - zaciekawił się Will. - Byli tu, kiedy dorastałem.Moja matka umarła młodo, więc pomagali ojcu opiekować się mną,zwłaszcza gdy wyjeżdżał często za granicę.Byli dla mnie jak rodzina.-Drakę uśmiechnął się do siebie.- Grupa przedziwnych, ale niezwykle interesujących wujków.- Ale dlaczego to my mamy się z nimi spotykać? - dopytywał Chester.- Dlaczego nie mój tata ipani Burrows?Były renegat obrócił się w fotelu, żeby móc zwracać się jednocześnie do obu chłopców.- Nie macie pojęcia, jak się zmieniliście, prawda?- Co masz na myśli? - Will wymienił z Chesterem pytające spojrzenia.- Kiedy wziąłem was pod swoje skrzydła w Głębi, byliście parą dzieciaków, które w ogóle niewiedziały, co robią.Ale teraz już wiecie.- Mężczyzna odczekał chwilę, aby sens tych słów dotarł wpełni do jego towarzyszy.- Dobrze70FAZAwiem, że nie było wam łatwo, gdy musieliście radzić sobie ze Styksami.- Oj, nie było - mruknął Chester.- To widać - kontynuował Drakę.- Ci ludzie też to zobaczą.Oni również wiele przeszli w życiu.Chcę, żeby zrozumieli, że zagrożenie jest bardzo realne i że naprawdę powinni się do nas przyłączyć.Potrzebujemy ich pomocy, jeśli marzy nam się pokonanie Styksów.Kiedy wysiedli z samochodu, mężczyzna poprosił:- Sprawdzcie, czy nie macie przy sobie jakichś urządzeń elektronicznych.Jakichkolwiek.Naprzykład latarki.Chłopcy przeszukali kieszenie, a potem Will przypomniał sobie o swoim zegarku.- Mam to, ale tu jest tylko mała bate.- Nieważne.Zdejmij go - polecił mu Drakę.- Jeżeli się tego nie spodziewa, nie można w jegoobecności używać takiego sprzętu.- Jeśli kto się tego nie spodziewa? - spytał Chester, coraz bardziej zaniepokojony.- Najpierw spotykamy się z kapitanem Sweeneyem.Znany jest też jako Elektryk albo Sparks,ale wy nie powinniście go tak nazywać, przynajmniej na razie.Will zdjął zegarek z ręki i zostawił go na fotelu w samochodzie.Potem były renegat otworzył bramę ipoprowadził ich drogą, którą chłopcy kilka dni wcześniej biegli do lasu.- Teraz tędy - skierował Drakę Willa, który spoglądał na omszały dach ukryty pośród gałęzi. Mężczyzna opuścił drogę i zszedł po pochyłości prosto między gęste paprocie.Okazało się, że kryje sięwśród nich wąska ścieżka, która zaprowadziła ich do domku wybudowanego na dnie niewielkiejkotliny.Trudno było uwierzyć, że ktoś mieszka w takiej ruderze.Chociaż szyby okienne wyglądały nacałe, niemal zupełnie przesłaniała je zielona warstwa glonów.71TUNELE.SPIRALA- Stójcie za mną i nie odzywajcie się bez potrzeby.Jeśli kapitan o coś was zapyta,odpowiadajcie cicho.naprawdę cicho - poinstruował chłopców Drakę.Delikatnie zapukał do drzwi i pchnął je lekko.Wszedł w ciemność.Will i Chester podążali tuż za nim,zastanawiając się, w co się właściwie pakują.Jedynym dzwiękiem dochodzącym do ich uszu byłodgłos ich własnych kroków na zakurzonej kamiennej podłodze.W powietrzu unosił się zapachstęchlizny i wilgoci.Chłopcy wciąż nic nie widzieli, trzymali się więc blisko Drakę'a.Nagle Will poczuł,jak dłoń mężczyzny zaciska się na jego ramieniu, zatrzymał się więc posłusznie.- Cześć, Sparks - powiedział cicho Drakę.- Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy.- Jasne, że nie.Spodziewałem się was.Twój ojciec mówił, że wpadniecie - odpowiedział muszorstki głos z rogu pomieszczenia.Will i Chester słyszeli, jak były renegat idzie w tamtą stronę, ale chociaż wytężali wzrok, nadal niemogli nikogo dostrzec w gęstym mroku.Potem trzasnęła zapałka, a czyjaś ręka zapaliła płomyczek wlampce naftowej.Za sylwetką Drakę'a widać było jeszcze kogoś.Chociaż nikłe światło nie zdradzało zbyt wieluszczegółów, dało się zauważyć, że mężczyzna jest wyższy od Drakę'a o dobrych piętnaściecentymetrów i ma posturę niedzwiedzia.- Dawno cię nie było - dodał dudniącym głosem, w którym pobrzmiewała jednak nuta czułości.- Owszem - przyznał były renegat.- Przyprowadziłeś ich obu ze sobą.Może wyjdziemy na zewnątrz, żeby mogli mnie poznaćtrochę lepiej?Drakę wyprowadził Willa i Chestera z domu.Po chwili dołączył do nich także Sweeney, którywychynął powoli z wnętrza rudery niczym upiór.Chociaż skórę miał niezbyt czystą, chłopcy dostrzeglikoncentryczne kręgi wokół oczu,72* ' irFAZAjakby coś kryło się pod jej powierzchnią.Koliste linie były bardzo ciemne, co dawało zaskakujący efekt- twarz mężczyzny wyglądała tak, jakby przygotowywał się on do jakiegoś plemiennego obrzędu. Przyglądając się nieznajomemu, Will mimowolnie pomyślał o wuju Tamie, który również był potężniezbudowany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •