[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RL Ależ, Amy! mówiła ze śmiechem. Oksford jest niedaleko.Po-dróż zabierze nam góra dwa, trzy dni.Naprawdę nie musimy się aż takśpieszyć!Amy już biegła w podskokach do drzwi zupełnie jak ucieszona czymśdziewczynka. Kazał mi wyruszyć natychmiast.Chce się ze mną spotkać za dwatygodnie.Oczywiście, że musimy się pośpieszyć!William Cecil był pogrążony w cichej wymianie zdań z królową, sie-dząc w niszy okiennej pałacu w Whitehallu.Za ich plecami marcowy desz-czyk rozbijał się o gładkie powierzchnie wprawionych w ołów szybek.Przed nimi kłębił się tłumek dworzan w różnych stadiach gotowości, wy-czekujących momentu, gdy najjaśniejsza pani znudzi się szeptanymi obra-dami i znów poszuka rozrywki.Nie było pośród nich Dudleya, który pozo-stał w swoich komnatach, gdzie dopinał na ostatni guzik przygotowania douroczystego spływu barek z przełożonym przewozników.W zasięgu słu-chu stała tylko Katarzyna Knollys, do której Cecil miał pewne zaufanie. Nie mogę poślubić mężczyzny, którego nawet nie widziałam na oczy powtarzała Elżbieta z uporem tę samą odpowiedz, której udzieliła zapierwszym razem, kiedy wspomniano jej o kandydaturze arcyksięcia Fer-dynanda. Ale to nie jest jakiś pierwszy lepszy pastuszek, który ma czas i moż-liwości, by co rano znalezć się pod twym oknem i grać na fujarce w na-dziei, że cię tym ujmie rozsądnie zauważył Cecil. Gdyby miało sta-nąć na twoim, musiałby przejechać pół Europy i dać się obejrzeć jak końna sprzedaż.W wyższych sferach małżeństwa się układa, a książęta i kró-lowe poślubiają się w imię racji stanu.Jeżeli wyrazisz zgodę na ślub, za-proszę arcyksięcia do Londynu i pod koniec jego wizyty staniecie na ślub-nym kobiercu.Z pewnością mógłby przyjechać jeszcze wiosną, a wczesnąjesienią byłabyś już mężatką.Elżbieta potrząsnęła głową, rozsypując płoworude włosy.Nie lubiła na-cisków.Sama myśl o tym, że musiałaby już podjąć decyzję, napawała jąRLprzerażeniem.Jeszcze większy strach wywołały w niej terminy, które po-dał Cecil. To za prędko, sir Williamie.Nic zmuszaj mnie.Cecil ojcowskimgestem ujął ją za dłoń. Nie zamierzam cię do niczego zmuszać, królowo rzekł ze szczero-ścią w głosie. Ale od lego kroku zależy twoje bezpieczeństwo.Jeśliogłosimy twoje zaręczyny z arcyksięciem, zostanie zawiązany sojusz zHabsburgami, przeciwko któremu nikt w Europie nie waży się podnieśćręki. Powiadają, że Karol jest szpetny i do szpiku katolicki przypo-mniała mu Elżbieta. To prawda, że tak powiadają potwierdził z anielską cierpliwościąCecil. Ale my rozważamy osobę jego brata Ferdynanda, o którym z ko-lei mówią, że jest urodziwy i bynajmniej nie zapiekły, jeśli chodzi o spra-wy religii. A Filip? Czy nie będzie miał nic przeciwko mojemu małżeństwu zFerdynandem? Jesteś pewien, że zagwarantuje nam ono bezpieczeństwo zestrony Hiszpanii? Hrabia Feria zapewnił mnie, że król Hiszpanii uzna to za dowód na-szej dobrej woli w kwestii zachowania pokoju w Europie. Wydawałosię, że na Elżbiecie wywarła wrażenie skuteczność zabiegów dyploma-tycznych lorda sekretarza.Cecil dostrzegł to i kontynuował: Minionegotygodnia, gdy doradzałem ci raczej partię z księciem Arranu, sama powie-działaś, że skłaniasz się ku kandydaturze któregoś z synów FerdynandaAustriackiego. Bo byłam wówczas tego zdania przyznała. A ja dlatego podniosłem dzisiaj ten temat.Nie zapominaj, że dziękitakiemu ruchowi Francja straciłaby ostatniego liczącego się sprzymierzeń-ca na kontynencie, a zwolennicy papizmu w Anglii poczuliby się usatys-fakcjonowani. Przemyślę to zamknęła dyskusję.Cecil westchnął i zerknął na uśmiechającą się ukradkiem lady Knollys.Kuzynka Elżbiety dobrze wiedziała, jak uciążliwe jest doradzanie królo-RLwej.W chwili gdy posyłał jej porozumiewawczy uśmiech, od strony po-dwojów dobiegł krzyk, głuche uderzenie o drewno i zrobiło się jakieś za-mieszanie.Pobladła królowa rozejrzała się bezradnie, nie wiedząc, gdziemogłaby się schronić.Na znak Cecila spośród tłumu dworzan wystąpilidwaj odziani w zwykłe stroje gwardziści i stanęli po obu bokach królowej.Oczy wszystkich skierowane były na drzwi, za którymi wciąż panowałoporuszenie.Cecil czując, jak puls mu przyśpiesza, myślał gorączkowo:Dobry Boże, stało się.Przyszli po nią do jej własnego pałacu.Drzwi do komnaty otwarły się i w progu stanął strażnik.Zgięty w ukło-nie powiedział: Proszę o wybaczenie, wasza miłość.Korytarzem przechodził pijanyczeladnik, potknął się i upadł, uderzając ramieniem o skrzydło drzwi, nimzdołaliśmy go pochwycić.Nie ma powodu do obaw.Lica Elżbiety odzyskały zwykły kolor, jednakże w jej oczach pojawiłysię łzy.Obróciła się szybko w stronę okna, aby ukryć wzruszenie na twa-rzy.Katarzyna podeszła do królowej i objąwszy ją w kibici, szeptała jej doucha słowa uspokojenia. Dobrze skwitował przeprosiny strażnika Cecil, dając znak swoimludziom, by znów wtopili się w tłum.Podniósł się rozgwar; wszyscy komentowali zajście podnieconymi gło-sami, śmiejąc się z przygody służącego, za którą z pewnością dostanie odswego pana parę batów.Tylko nieliczni zauważyli żywą reakcję Elżbiety iwymalowany w jej oczach strach.William Cecil zadał donośnie pytanieNicholasowi Baconowi, chcąc, by w komnacie znów zapanował zwykłygwar.Kiedy dopiął swego, posłał królowej troskliwe spojrzenie.Katarzynaw dalszym ciągu zapewniała ją, że nic jej nie grozi, że nie ma żadnych po-wodów do obaw.Miłościwa pani znalazła w sobie dość siły, aby sięuśmiechnąć, zadowolona lady Knollys poklepała ją jeszcze po ręce dla do-dania otuchy, po czym obie niewiasty odwróciły się ku zgromadzonymdworzanom.Elżbieta powiodła bystrym wzrokiem po wpatrzonych w nią twarzach.Galeryjką zmierzał właśnie ku niej hrabia von Helfenstein, austriacki am-RLbasador występujący w roli swata arcyksięcia Ferdynanda.Wstała i ruszyłamu na spotkanie z wyciągniętymi rękoma. Hrabio przywitała go ciepło właśnie żaliłam się mej kuzynce,że nie ma nikogo, kto by odciągnął moje myśli od spraw wielkiej polityki, ioto me życzenie się spełnia: pojawiasz się ty niczym jaskółka na niebo-skłonie zwiastująca rychle nadejście wiosny.Ambasador pochylił nisko głowę nad dłońmi królowej i ucałował naj-pierw prawą, a potem lewą.Kiedy znów spojrzał jej w twarz, Elżbietamówiła: Musisz mi opowiedzieć wszystko o Wiedniu i panującej tam mo-dzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]