[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No, no - reaguje Steffi.- Dokładnie to samo właśnie pomyślałam.Przydałoby mu się.- Cii - przerywa jej Lila.- Idzie do nas.-1 odwraca się do Eda, pytajączmienionym, pogodnym tonem: - No i jak, kotku? Wszystko w porządku?- OK.- Ed siada i bierze z talerza kawałek bekonu.-Musimy odebraćClaya o czwartej.- Nie może go przywiezć?- Coś nie tak z samochodem.Lila spogląda na Callie i powstrzymuje westchnienie, a Callie wzruszaramionami.- Wiedziałam, że jest zbyt dobry, by mógł być prawdziwy.Idąc ulicami Nowego Jorku z dłonią opartą na wielkiej głowieFingala, Stefh z zadowoleniem przyjmuje zainteresowanie, jakiewzbudza wśród przechodniów. O rany! To chyba koń?" Podobne komentarze słyszy co kilkakroków, przynajmniej tak jej się wydaje, i z przyjemnością sięzatrzymuje, by pogawędzić z ludzmi, którzy autentycznie chcą się czegośdowiedzieć o psie.- Jesteś wspaniałym pretekstem do rozpoczęcia rozmowy - mruczy doniego, kiedy stoją na rogu, czekając na zmianę świateł.Pochyla się, bypogłaskać jego bok, a on opiera się o nią, podnosząc łeb i patrząc jej woczy.- Wiesz, chyba się w tobie zakochuję - mówi Steffi, a Fingal wodpowiedzi liże jej dłoń.Portier posyła ją do apartamentu Masona, ale tym razem nikt jej niewita.Drzwi windy otwierają się wprost do mieszkania, więc wchodzi dookrągłego holu z wielkim okrągłym stołem z drewna orzechowego, któryzdobi ogromny bukiet piwonii.Na każdej ścianie wiszą obrazy.- Dzień dobry? - mówi niepewnie, puszczając smycz, bo Fingalwyrywa się jej i po chwili znika z pola widzenia.Steffi nigdy nie była wtakim mieszkaniu ani w ogóle w budynku, w którym tylko wybranych,samą śmietankę, stać na mieszkanie.Jest ciekawa, wręcz zafascynowana,jak też ci ludzie żyją, bo ich świat jest tak różny od jej świata.Steffi pochodzi z rodziny, która posiadała niegdyś fortunę.Ale było totak dawno, że, jak zwykła żartować, nikt już o tym nie pamięta.Pochodziz tego świata, w którym nie wy-padało obnosić się ze swoim bogactwem, zasady nakazywały żyćskromnie i godnie.Był to świat, który umarł wraz z jej dziadkami.Zresztą już pod koniecich życia pieniędzy właściwie nie było.Nie mieszkali w rodzinnymmajątku, tylko w małym domku na samym końcu wioski.Spadek, który przypadł Walterowi, był nieznaczny, a to za sprawąskorumpowanych prawników i doradców finansowych oraz niechęci jegoojca z jednej strony do przyznania, że nie zna się na finansach, a z drugiejdo powierzenia obcym spraw majątkowych.Callie i Steffi miałynazwisko, ale nie miały pieniędzy.A już na pewno nie takich jak tutaj.Steffi jest w tenisówkach, więc stąpa bezgłośnie po marmurowejposadzce i przez ogromne łuki zagląda do pokojów, których ściany isufity połyskują odcieniami beżu.Wszędzie są stylowe lampy, całeściany okien, rzezby i inne arcydzieła sztuki.Nagle w kącie spostrzega kojec, a w nim małego, zwiniętego w kłębekjamnika pogrążonego w głębokim śnie.Fingal gdzieś znikł, a ona wciąż czeka, aż ktoś się w końcu pojawi.Czuje się już trochę nieswojo, więc podchodzi i kuca przy kojcu.- Nie wiedziałam, że Fingal ma brata - mówi z czułością, wyciągającrękę, by pogłaskać psa.O, myśli, musi być naprawdę stary, bo sierść manieco zmatowiałą i bardzo szorstką w dotyku.- Zpisz, maluchu? -przemawia do niego, drapiąc go za uszami i czekając, aż otworzy oczy ina nią spojrzy, a potem nagle cała sztywnieje.- Cholera - mruczy cicho,szybko wstając, gdy w drzwiach pojawia się Mason.- Jest wypchany - mówi z uśmiechem.- Właściwie nie powinienemtak mówić.Mam mówić, że to instalacja.- To znaczy sztuka? - Steffi ma nadzieję, że za chwilę przestanie sięczerwienić.- Właśnie.Gdybym ci powiedział, ile kosztowała, mogłabyś dostaćataku serca i ponieść śmierć na miejscu.Ale proszę, nie rób tego, bo tobyłoby bardzo niefortunne.- No tak, powiem tylko, że w tej chwili czuję się tak zażenowana, żechciałabym, żeby ta marmurowa podłoga się rozstąpiła, a ja mogłabymsię pod nią zapaść.- Nie przejmuj się tym.Wszyscy się nabierają.No, chyba że czytająodpowiednią prasę i znają autora instalacji oraz wiedzą, że Olivia nabyłają za rekordową cenę, i tak dalej, i tak dalej.Wtedy rzecz jasna są podwrażeniem, same ochy i achy.Nie mogą się nazachwycać.- Więc ile to kosztowało?- Za dużo.- Czy tobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]