[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okazało się,że nie.Więzienie było tak nieciekawe, jak się z początku wydawało.Aby ich rozweselić,Brutus zaczął opowiadać historie o Lancelocie i o tym, jak Pani Jeziora dała jego przodkowimiecz zwany Anreddenem.- Umiesz się chociaż posługiwać mieczem? - spytała Thorgil.- Nie gorzej od Lancelota - odparł, szczerząc zęby.Ojciec Severus ocknął się z medytacji, po czym ponownie napełnił swój wodnyczasomierz i powrócił do modlitwy.Nie taki zły ten loch, pomyślał pózniej Jack, kuląc się w stercie świeżej słomy.Mieliposłania i wodę.Ojciec Severus mówił, że Piktowie regularnie przynosili jedzenie.Nie byłoto takie straszne.Mogło jednak stać się straszne, gdyby musieli spędzić w ciemności wieledni, tygodni i miesięcy.Dziwne, jak bardzo tęskni się za słońcem, kiedy go nie ma.Poza tym, pomyślał Jack, nie tak łatwo będzie przyzwyczaić się do Guthlaka.Jego ubbaubba.ubba ubba" rozbrzmiewało przez całą noc.Rozdział 34Dzikie łowyJack obudził się.Nie wiedział, czy jest ranek czy noc, ale czuł się bardziej wypoczęty niżkiedykolwiek od chwili, gdy przybył do Krainy Srebrnych Jabłek.W jaskini hobgoblinówspał płytko i się nie wysypiał.Widocznie pozłota odbierała siłę.Może w Krainie Elfów, gdzieiluzja miała największą moc, sen w ogóle nie istniał.W wygódce paliła się lampa, ale głównepomieszczenie pogrążone było w niemal zupełnej ciemności.Jack oczyścił sobie skrawek podłogi, pozostawiając małą stertę słomy, i przyzwał siłężyciową.Nie musiał rozpalać ognia.Zrobił to po prostu dlatego, że obecność siły podnosiłago na duchu, niczym towarzystwo starego przyjaciela.Słoma rozbłysła płomieniem i chłopakzobaczył ojca Severusa, siedzącego przy stole.Jego głowa przypominała czaszkę, obciągniętącienką warstewką skóry.Chłopak zadrżał.- Nauczyłeś się paru sztuczek od naszego ostatniego spotkania - powiedział mnich.-Wiesz, że czary to grzech.Kiedyś Jack nie spierałby się z mnichem.Ojciec nauczył go podziwu dla tychwspaniałych ludzi.Wiele się jednak zdarzyło od czasu, gdy był zastraszonym chłopcem,prowadzonym na targ niewolników.Stał u podnóża Yggdrasila i pił ze Studni Mimira.- Przywołuję życie.%7łycie to nie grzech.Mnich roześmiał się.- Patrzcie go! Będzie pouczał starszych! %7łycie to okazja do grzechu.Im dłużej trwa, tymwięcej zła przywiera do twojej duszy, aż toniesz pod jego ciężarem.Zaraz mi powiesz, żemagia jest tym samym, co cuda.- Właśnie to chciałem powiedzieć - przyznał Jack.- W Klasztorze Zwiętego Filianacodziennie czynili cuda i nikt się nad tym nie zastanawiał.- To nie były cuda - odparł ojciec Severus.- To były straszliwe wypaczenia.%7łerowali nasłabych i grabili ich do czysta.Gdybym ja odpowiadał za Klasztor Zwiętego Filiana,zrobiłbym z tymi mnichami porządek.Ciężka praca i post dla wszystkich.Ale nie musimysiedzieć tu w ciemności.- Postawił na stole lampę.- Tylko bez twojej magii, proszę.Użyjemynormalnego krzemienia i żelaza.Zdaniem Jacka płomień rozpalony kawałkami metalu i kamienia był równie magiczny,jak ogień, który przyzywał swoją laską.Nie chciał się jednak kłócić.Ojciec Severus byłsłaby, być może umierający, a pomimo ponurego wyglądu, miał w sobie głęboką dobroć.Jego cześć dla prostego istnienia Bożego świata" niewiele się różniła od szacunku barda dlasiły życiowej.- Mógłbyś napełnić dla mnie dzban, chłopcze? - spytał mnich.Jack pospiesznie spełnił prośbę.Minął Thorgil, która natychmiast się obudziła, i Pegę,która zakopała się w słomie niczym mysz.Widział tylko czubek jej głowy.Kiedy wrócił,ojciec Severus rozstawiał kubki i miski.- Niedługo przyjdą Piktowie.- Uśmiechnął się ponuro mnich.- Czasami potrafię poznaćupływ czasu po burczeniu w brzuchu.- Dlaczego tu są? To znaczy Piktowie - spytał Jack.- Nie wyglądają na niewolników.- Są zaklęci - odrzekł ojciec Severus.- Ulegli czarowi Jasnego Ludu dawno temu, gdyziemią władali Rzymianie.To nie są zwyczajni Piktowie, lecz Pradawni, którzy odwrócili sięplecami do Bożego świata.Nie zawierają już ślubów i nie mają dzieci.%7ładna śmiertelnakobieta nie jest dla nich dość dobra.- Skoro nie mają dzieci - powiedział ze zdziwieniem chłopak - dlaczego nie wymarli?- Nie rozumiesz.To ci sami ludzie, którzy walczyli z Rzymianami i uciekli podwydrążone wzgórza.Nie starzeją się, z wyjątkiem tych rzadkich sytuacji, gdy muszą wejść doMidgardu.- Ile.mają lat?- Setki - odparł zakonnik.- Nie zazdrość im.Długie życie nie dało im mądrości.Tylkojeszcze bardziej pogrążyło ich w zepsuciu.Jack poczuł zimny dreszcz, gdy próbował sobie wyobrazić tak długi czas.Już rokwydawał mu się wiecznością.Nawet tydzień mógł się ciągnąć w nieskończoność, jeśli się nacoś czekało.Pega wyłoniła się z ciemności, drapiąc się po głowie, a za nią pojawili sięThorgil i Brutus.Ojciec Swein wciąż gdzieś się chował.- Nie słyszę Guthlaka.To znaczy, że jest rano? - spytała Pega i ziewnęła.- Dokładnie tak - odparł ojciec Severus.- Piktowie prowadzą go na spacer, zanimprzyniosą jedzenie.Inaczej zbyt trudno byłoby im wejść i wyjść.Usłyszeli głosy i szczęk otwieranego w drzwiach zamka.Na czele szedł Brude zpochodnią.Inni wnieśli chleb, ser, jabłka i pieczone gołębie, takie zwykłe, z dwiema nogami.Brude znalazł ojca Sweina, śpiącego w kącie, pochylił się nad nim i szepnął: - Ubba ubba.- Co? Co to było? Nie rób mi krzywdy! - wykrzyknął opat, zrywając się na nogi.Piktowieryknęli śmiechem.- Iśśść - powiedział Brude, kiwając palcem na Brutusa.- Nie, dziękuję - odparł niewolnik.- Pani cię wzzzywa.- A! To co innego.- Brutus strzepnął zdzbło słomy z ubrania i przeciągnął palcami powłosach.- Obowiązek wzywa - powiedział do Jacka.- Jaki obowiązek? - spytał chłopak.- Zabawianie Nimue.Widocznie namówiła Partholis, żeby mi przebaczyła.- Zostawiasz nas? - wykrzyknął Jack, nad wyraz zirytowany faktem, że mężczyzna taklekko porzuca przyjaciół.- Muszę, jeśli chcesz, żeby woda wróciła do Din Guardi.Wyszedł, pogwizdując między zębami denerwującą melodyjkę. Dlaczego do tej pory nie przywróciłeś wody?", chciał spytać Jack, ale znał odpowiedz.W Krainie Elfów mężczyznie było lepiej niż kiedykolwiek w życiu.Piktowie zatrzasnęli drzwi.- Wiedzmowy bachor - mruknął ojciec Swein, pakując sobie do miski tyle jedzenia, iletylko zdołał zmieścić.Po odejściu Brutusa z pomieszczenia wyparowała cała radość.Działał Jackowi na nerwy,ale jego leniwy urok podtrzymywał wszystkich na duchu.Zniadanie w więzieniu wtowarzystwie ponurego mnicha i na wpół szalonego opata nie mogło tego zastąpić.Gdyniebawem wrócił Guthlac, Swein skrył się ze swoim śniadaniem w ciemności.Jack, Pega i Thorgil opowiadali ojcu Severusowi o swoich przygodach.Mnich napełniłswój wodny czasomierz i słuchał, aż cała woda wypłynęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]