[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz bierze sandały i nakazuje mi usiąść na łóżku.Wyciągam pokolei obie stopy, ściągając palce w dół, i patrzę, jak wsuwa mi buty izapina klamerkę.Staje za mną i zabiera się do włosów. Zaprowadzę cię do taksówki.Jak znajdę jeszcze coś, co należydo ciebie, to ci to podrzucę.Czesze mi włosy powolnymi, zmysłowymi ruchami.Czuję, jaksię lekko elektryzują.Odwracam się i chwytam go za uda.Zamiera wbezruchu.Płaczę głośno jak dziecko.Obie dłonie zanurza w moich włosach, szczotka spadła już na dywan. Taksówka będzie lada chwila  mówi i w tym samymmomencie dzwoni portier. Nie możesz!  mówię podniesionym głosem. & bądz łaskaw mu powiedzieć, że zaraz zejdę  odzywa sięobojętnie do domofonu, a następnie zwraca się do mnie:  Myślałem,że podjęłaś decyzję.A ja klęczę przed nim, nie dlatego, aby jak wiele razy przedtemzaspokoić go ustami, lecz w całkowitym upodleniu z błagalnymi ibełkotliwymi, lecz zrozumiałymi słowami:  Zrobię, co każesz i proszę.Jego głos w mosiężnym pudełku domofonu brzmi gładko inaturalnie. Daj mu pięć dolców, Ray, i powiedz, żeby poczekał, dziękujęci.Robi kilka kroków wstecz do korytarza i do sypialni, skąddobiega mnie warknięcie zbira: No dobra, w takim razie zabieraj się do roboty.Popycha mnie i czuję, jak brzeg bluzy drapie mnie w szyję.Zdejmuje sygnet po ojcu i ciska go na łóżko.Przytrzymuje mnie lewąręką za gardło i prawą, już bez sygnetu, wali mnie na odlew w twarz:raz w lewy policzek, wierzchem dłoni w prawy i znów w lewy. Dobra, no to zobaczymy, jak ona to robi.Sama wpycham dłoń do ust. %7łeby było jej łatwiej, ma być sprawnie i ślisko.I wtedy słyszę niezwykle cichy głos, niemal mruczenie. Pomogę ci, skarbie, dalej pójdzie już łatwo.Rozchyla mi uda, pod wpływem dotyku jego języka czujęgwałtowny przypływ ciepła i drobną tylko zmianę, kiedy unosi głowę iprowadzi moją dłoń tam, gdzie zaczął i co znam zbyt dobrze, żeby ztym walczyć, a mój palec wskazujący i serdeczny ześlizgują się w dółjak zwykle i po chwili dochodzę. Bardzo mi się podobało  mówi. Uwielbiam patrzeć na twojątwarz.Ma tak niezwykły wygląd, kiedy szczytujesz, gubisz gdzieśswoje piękno i zmieniasz się w wygłodniałą bestię z rozwartymiszeroko ustami.Z korytarza słyszę:  Ray, daj mu jeszcze piątaka i powiedz, żeby jechał do domu.***Zupełnie nie byłam na to przygotowana.Kilka lat wcześniejczytałam Historię O, zaintrygowana na początku, przerażona po kilkustronach, a odrazę czułam na długo przed końcem.Sadomasochiści wrealnym życiu byli świrami w czarnych skórach, zabawnymi igłupkowatymi w swoich żałosnych ubrankach.Gdyby jakaśprzyjaciółka, koleżanka powiedziała mi, że była przywiązywana donogi od stołu w domu po całym dniu harówki w biurze  cóż, nigdy niesłyszałam czegoś podobnego  to Bóg mi świadkiem, że nieuwierzyłabym w ani jedno jej słowo.***Dzwoni do mnie o wpół do piątej w piątkowe popołudnie dopracy: Bądz w pokoju 312 w Algonquin o piątej trzydzieści.Kiedyś jadłam tam lunch.Kilka dni wcześniej podczas jednej znaszych niekończących się rozmów ( Porównajmy restauracje  ihotele  jest paryski Ritz  żałosny  w takim razie ZumZum  dobrybratwurst  paskudna kapusta na ciepło  nieszczególna kawa&  )powiedziałam mu, jak romantycznie w moim odczuciu wygląda lobbyoraz pluszowy, czerwony zakątek, gdzie siedziałam z dwójką klientów.Od dawna byli zauroczeni szykiem Algonquin i mówiłam mu, jakbardzo musiałam hamować swoją radość, by skoncentrować się na tym,co mówią.Postanowiłam pojechać metrem, ale nie zdążyłam nawet przejśćprzez szklane drzwi obrotowe w budynku mojej firmy, gdy widzę, żejakaś starsza para gramoli się z taryfy.Przytrzymuję im drzwitaksówki, wsłuchana w ból napiętych mięśni, powtarzając w myślach: Będziesz& o wpół do szóstej.I wchodzę przez drzwi Algonquinkilka minut pózniej.Pukam do drzwi z numerem 312, dwukrotnie, alenikt nie odpowiada, a drzwi są otwarte.Myślałam, że będzie na mnietam czekał.Wymawiam głośno jego imię przy uchylonych drzwiachłazienki, a nawet otwieram szafę w przypływie niejakiej swawolności.W pokoju nikogo nie ma.Aóżko całe jest zastawione pakunkami.Nie są owinięte na prezent, ale wyglądają jak zestaw, który ktoś porzucił po całym dniuzakupów, jak przed Bożym Narodzeniem.Klucz do pokoju leży wpopielniczce na stoliku przy łóżku, a kartka z wiadomością napisanąjego ręką tkwi zatknięta za tarczę telefonu. Otwórz je  brzmiwiadomość  wez kąpiel i przebierz się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •