[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Danaus milczał, kiedy podeszłam do ołtarza.Wciąż odczuwałfrustrację i złość.Zatrzymałam się przed dwoma schodkami, którewiodły do pozostałości marmurów go ołtarza.Za nim wisiał wizerunekudręczonego Jezus Chrystusa, przybitego do drewnianego krzyża.Jegooblicze i ciało były spękane i sczerniałe wskutek oddziaływania czasu iskapującej wody.Dobrotliwa twarz Jezu wyglądała tak, jakby ronił łzy,opłakując stan swego przybytku, a może i to, co stało się z ludzmi.- Dlaczego to zrobiłaś, Miro? - zapytał Danaus, dziwnie łagodnymgłosem.- Co takiego zrobiłam? - odrzekłam, pozorują umiarkowanezaciekawienie.Coś ścisnęło mnie w żołądku; przeczuwałam, żerozmowa przybiera przykry dla mnie obrót.- Dlaczego odwróciłaś się od Boga?- Co? - Po raz pierwszy, odkąd znalezliśmy się na Torcello,podniosłam głos ponad szept, rozpraszając ciszę, która zaczynała mnieprzytłaczać.Odwróciłam się na prawej pięcie i zmieszana, spojrzałam naswojego mrocznego towarzysza.Był cały spięty, dłonie miał zwinięte wpięści i przyciśnięte do boków ciała.- Dlaczego odwróciłaś się od Boga? - powtórzył.-Czemupostanowiłaś zostać wampirzycą?Opadłam ciężko na jeden ze schodków prowadzących do ołtarza,wybuchając śmiechem.Próbowałam siebie przekonać, że to zabawnypunkt widzenia, ale słyszałam we własnym głosie wyrazną nutę goryczy.Danaus urodził się przed wiekami, długo wcześniej nim chrześcijaństwosiało się dominującą religią w Europie, ale najwyrazniej poznał je iwytrwał przy nim przez te długie lata życia.Z kolei ja obrałam niecoinną drogę życiową.- Odwróciłam się od Boga? - powiedziałam, po wstając.- Ja nieporzuciłam Boga; to on porzucił mnie.Przypatrz mi się dobrze,Danausie.To nie urok wampirzycy: ja tak wyglądam od urodzenia.-Ognista kula nagle zawisła w powietrzu koło mojej twarzy, gdy ruszyłamw stronę Danausa.- Rude włosy i fioletowe oczy.Urodziłam się naKrecie w małej wiosce rybackiej w XIVstuleciu.Wszyscy inni mieli tam ciemnoszatynowe albo czarne włosy ipiwne oczy.Wiesz, co powiedzieli, gdy przyszłam na świat? %7łe spłodziłmnie szatan.Spędziłam pierwsze szesnaście lat życia na klęczkach,błagając Boga, by przebaczył mi, że się narodziłam.I wiesz, co On nato? A to! - Wyciągnęłam obie ręce na boki i natychmiast stanęły one wpłomieniach.- Grupa mężczyznz mojej wsi próbowała zgwałcić mnie pewnej nocy, kiedy wracałam dodomu z kościoła.Ze strachu przypadkowo podpaliłam dwóch z nich.Ażdo tamtej nocy nigdy nie skrzywdziłam żadnego człowieka, ale wtedyzabiłam dwóch.- Nieumyślnie - powiedział Danaus stanowczo.- Czyżby? Czy to mógł być przypadek, skoro taka się urodziłam? -Ugasiłam płomienie i pozwoliłam, by mrok znów zalał wnętrze kościoła,gdy powracałam w stronę ołtarza.Odgłos obcasów, stukających ospękaną kamienną podłogę, rozchodził się echem w głębokiej ciszy.Noczbliżyła się ponownie, obejmując mnie chłodnymi ramionami, trzymającmnie, chroniąc przed pytaniami Danausa oraz wspomnieniami, którerozpaczliwie usiłowałam wymazać.- Fakt, że zostałam nocnymwędrowcem, nie miał nic wspólnego z odwróceniem się od Boga -podjęłam, a nerwowa nuta w moim głosie przycichła.- Utraciłam wiaręowej nocy, kiedy tamci mężczyzni zginęli.Dzięki temu, że stałam sięnocnym wędrowcem, zyskałam moc i zapanowałam nad własnymżyciem.- Zyskałaś tę moc za cenę wiecznego potępienia po śmierci. W głosieDanausa zabrzmiało ciężkie oskarżenie.Słyszałam jego kroki na brudnej,kamienistej posadzce, gdy zbliżał się do mnie i zatrzymał kilka metrówprzede mną.- Po co obstajesz przy tych archaicznych przekonaniach? -krzyknęłam, a kilka przebudzonych gołębi pod sklepieniem zerwałosię nerwowo do lotu.Ich skrzydła trzepotały w powietrzu, gdy ptakiwypadły przez otwarte okno w poszukiwaniu spokojniejszego miejscana nocleg.- Przez sześć wieków, które przeżyłam, wcale nie natknęłamsię na szatana, któremu, jak twierdzisz z takim przeświadczeniem,zaprzedałam duszę.Nie spotkał go też nikt z Sabatu ani Sadira.- Ale zabijasz.- Nie znam takiej rasy, która tego nie czyni.Naturi, ludzie, wilkołaki,czarownice, nawet boskie anioły zabijają.Dlaczego moja rasa ma sięróżnić pod tym względem od pozostałych?- Pijesz krew.- I co z tego? %7łeruję na żywych istotach.Wysysam z nich krew, alenajczęściej pozostawiam te istoty przy życiu.Większość mięsożercównie może się czymś takim poszczycić.- To nie w porządku! - wrzasnął na mnie.W jego głosie słychać byłodrżenie, jakby coś małego i zastraszonego w nim samym rzuciło się namnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]