[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdążyłam już trochę przyjrzeć się twojemu samolotowi.Myślę, że to była bomba, alefrajerowi nie udał się podstęp, dzięki Bogu.- Właściwie - powiedziała Rachael - dzięki Bogu za dolinę Cudlow.Dot pokiwałagłową.- Na pewno, ale ty też wykonałeś kawał dobrego lądowania.- Dziękuję.- Szeryf Hollyfield przydzielił strażników do pilnowania szczątków samolotu.- Bardzo słusznie - powiedział Jack, uścisnął jej rękę i otworzył drzwi do biuraszeryfa.Jack wiedział, że Dot Malone miała rację.Jeżeli bomba zadziałałaby, jak należy, ponim i Timothym pozostałyby tylko wspomnienia.Na szczęście miał czas, żeby wysłać sygnałSOS i dostrzec wąską dolinę Cudlow rozciągającą się pośród tej niewyobrażalnej masy gór.Recepcja była pusta, więc Jack i Rachael weszli do dużego pomieszczeniapodzielonego na około dziesięć boksów, z których trzy zajęte były przez umundurowanychpolicjantów, którzy obserwowali każdy ich krok.Jack skinął głową do każdego z mężczyzn iza głosem Savicha podążał do niewielkiego gabinetu szeryfa Hollyfielda.Przez otwarte drzwiwidać było Savicha rozmawiającego przez telefon.Rachael popchnęła go na krzesło iprzyjrzała mu się uważnie.- Sądziłam, że czujesz się na tyle dobrze, żeby trochę się przejść, ale jednak nie.Znowu cię boli.Usiądz tu i nie ruszaj się.Tabletka zaraz zacznie działać.- Nie, jestem.- Cicho bądz.Teraz powinieneś leżeć i odpoczywać.Odchyl głowę do tyłu i zamknijoczy.Kiedy Savich odłożył słuchawkę, pojawił się Tommy Jerkins.Wszystko potoczyło się bardzo szybko.Savich, Sherlock i szeryf Hollyfield pojechaliz Tommym na miejsce katastrofy.Dziesięć minut pózniej, kiedy Jack w końcu poczułzbawienną moc środka przeciwbólowego i był w stanie widzieć wszystko wyraznie, razem zRachael udali się do Greeb's Point, najlepszego hotelu w Parlow.Rachael podtrzymywała go,kiedy pani Flint meldowała go w ostatnim wolnym pokoju.- To pan jest tym agentem federalnym, którego samolot został zestrzelony i wylądowałna autostradzie, prawda? - zapytała pani Flint.- Mniej więcej - odpowiedział Jack.Rachael pomogła mu wejść po schodach.Pokójbył uroczy, z wysokim sufitem i oknami wychodzącymi na Canvasback Lane.Było tutajwszystko, czego potrzebował.- Jeszcze więcej kaczek - powiedział Jack i patrząc na tapetę z kaczym motywem,opadł na łóżko.- Już mi lepiej, Rachael.Możemy pojechać i zobaczyć, co z samolotem.Rany,to łóżko jest wspaniałe i.Rachael popchnęła go na łóżko.Po kilku sekundach zasnął.Napełniła szklankę wodą i razem z fiolką z lekarstwem przeciwbólowym postawiła nanocnej szafce obok łóżka.Przykryła go kocem w kaczki i wróciła do swojego pokoju.Kiedy dziesięć minut pózniej wychodziła, wyglądała najlepiej jak mogła, ubrana wciuchy, które miała w torbie.Kiedy już miała wyjść przez frontowe drzwi, pani Flint zawołała za nią:- Proszę pani, czy pani też jest agentką FBI? Nie zapisałam pani nazwiska.- Abercrombie, pani Flint.Nie jestem agentką.Z przyjemnością zawiadamiam, żeagent Crowne zasnął.Wie pani może, gdzie mogę znalezć warsztat Tip Top?Udała się prosto do warsztatu znajdującego się nieopodal.Była tam tylko jedna osoba,młody chłopak ubrany w zniszczony podkoszulek, dżinsy i czarne trampki siedział naskładanym krześle w garażu, żuł gumę i z nogami opartymi o ścianę garażu przeglądałegzemplarz zniszczonego Playboya.Playboy.Niezle, to było bardzo obiecujące, pomyślała Rachael, kiedy potykając się ostarą chłodnicę weszła do ciemnego pomieszczenia.Kiedy podniosła wzrok, prawie uciekła.Rozpoznała go od razu - to był Roy Bob Lancer.Kiedy ona miała dwanaście lat, on chodziłdo ostatniej klasy liceum, był kapitanem drużyny futbolowej.Spojrzał na nią i niech go Bógbłogosławi, najwyrazniej jej nie rozpoznał.To było oczywiste, że raczej nie pamiętał chudejdwunastolatki z aparatem na zębach.Rachael posłała mu zniewalający uśmiech, który miał zawrócić mu w głowie,wzbudzić jego pożądanie i sprawić, że będzie jadł jej z ręki.- Zastanawiam się, czy to pan odholował pan mój samochód, panie.Zerwał się narówne nogi.- Lancer, proszę pani, nazywam się Roy Bob Lancer.Ach, to do pani należy tencharger?- Tak, ale nigdzie go tu nie widzę - posłała mu kolejny oszałamiający uśmiech.- Jest na zewnątrz, cały i zdrowy.- Proszę mówić mi Rachael.A ja będę zwracać się do ciebie Roy Bob - powiedziała,znowu szczerząc zęby w uśmiechu.- Jako że nie wiem nic o pompach paliwowych, chcę,żebyś ją dla mnie naprawił lub wymienił.- Patrzyła na niego przeciągle, wypinając pierś.-Jesteś ekspertem, wszyscy tak mówią.Jesteś też uczciwy, tak twierdzi szeryf i jegodyspozytor.To jak będzie?- Cóż, proszę pani, nie zdążyłem jeszcze go obejrzeć.Jestem zawalony robotą.- RoyBob pospiesznie upuścił Playboya i wepchnął go pod otwartą skrzynkę z narzędziami.Spojrzał na najpiękniejszą dziewczynę, jaką widział z tak bliska, odkąd Ellie porzuciła go bezżalu prawie cztery miesiące temu i wyjechała do wielkiego miasta, Waynesboro, gdzie jaktwierdziła, mieszkali jej kuzyni.Rachael patrzyła na niego bezradnie, sprawiając, że chciałrzucić świat do jej stóp, ale cóż mógł zrobić? Agent Savich był agentem FBI, a obowiązkiemRoya Boba było nie.- Wiesz co, Roy Bob? Oprócz tego, że zapłacę za twoje usługi, chciałabympodziękować ci osobiście i zaprosić na kawę do Monk's, a może nawet na drinka w jakieśmiłe przytulne miejsce?Rozpromienił się, ale po chwili potrząsnął głową.- O, tak, cóż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]