[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przypuszczam, że ciężko byÅ‚oby to utrzymać w tajemnicy.- TaylorzmarszczyÅ‚ czoÅ‚o, starajÄ…c siÄ™ coÅ› z tego zrozumieć.Perezowi przypominaÅ‚139 antropologa, który bada tajemnicze rytuaÅ‚y i obyczaje jakiegoÅ› zapomnianegoplemienia.- Chyba nie powinniÅ›my zakÅ‚adać, że Duncan usiÅ‚owaÅ‚ to zataić - stwier-dziÅ‚ Perez.- Raczej nie chciaÅ‚o mu siÄ™ ruszyć tyÅ‚ka i zadzwonić.- Arogancki sukinsyn?- Tak, czasami tak.- Czy jeden z nas powinien z nim porozmawiać?Jeden z nas.Jeden z ludzi z zewnÄ…trz.Duch gry zespoÅ‚owej nie przetrwaÅ‚dÅ‚ugo.- Pozwól, żebym zrobiÅ‚ to pierwszy - zaproponowaÅ‚ Perez.- Jeżeli uznam,że mnie zwodzi, wtedy któryÅ› z was wezmie go na widelec.Siedzieli przez chwilÄ™ w milczeniu.U Taylora nawet proces myÅ›lenia byÅ‚energiczny, rzucajÄ…cy siÄ™ w oczy.MarszczyÅ‚ brwi, Å›ciÄ…gaÅ‚ usta.Niemal siÄ™ wi-dziaÅ‚o, jak pracuje jego mózg.ZadzwoniÅ‚ telefon.Sandy podniósÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™.- Szefie? - odezwaÅ‚ siÄ™ niepewnie, chociaż nadal nie wiedziaÅ‚, co zÅ‚egozrobiÅ‚.- Profesor Morton z Aberdeen.Inspektor przeprowadziÅ‚ rozmowÄ™ w swoim gabinecie.Kiedy czekali, w po-koju panowaÅ‚a nerwowa cisza.Perez podszedÅ‚ do okna i popatrzyÅ‚ na miasto.Smugi deszczu zacieraÅ‚y proste linie domów.Kiedy Taylor wróciÅ‚, miaÅ‚ w rÄ™kunotatnik.CaÅ‚a pierwsza strona byÅ‚a zapisana drobnymi, zbitymi literami.- Catherine Ross zostaÅ‚a uduszona - oÅ›wiadczyÅ‚, spoglÄ…dajÄ…c w swojeszczegółowe notatki.- Nie dÅ‚oÅ„mi, ale szalikiem, który przy niej znaleziono.Tak jak przypuszczaliÅ›my.Godzina zgonu? Niewiele pomocna.MiÄ™dzy szóstÄ…po poÅ‚udniu a północÄ… czwartego stycznia.Na krótko przed Å›mierciÄ… dość dużowypiÅ‚a.Ale niewiele zjadÅ‚a.Prawie na pewno zostaÅ‚a zabita tam, gdzie jÄ… zna-leziono.- PopatrzyÅ‚ na Sandy'ego.- A kiedy naukowiec mówi  prawie na pew-no , to znaczy pewne na sto dziesięć procent.Poza tym nie miaÅ‚a innych obra-żeÅ„.- PrzerwaÅ‚.- JakieÅ› pytania?- Czy sÄ… Å›lady niedawnych czynnoÅ›ci seksualnych? - Perez zadaÅ‚ to pyta-nie, zanim Sandy zdoÅ‚aÅ‚ wymyÅ›lić mniej delikatne sformuÅ‚owanie.140 - Nie - odparÅ‚ Taylor.- Nic z tych rzeczy.- Znowu umilkÅ‚ na chwilÄ™.- ByÅ‚adziewicÄ….SPOTKALI SI WE DWÓCH, KIEDY RESZTA ZESPOAU SI ROZESZAA.To byÅ‚ pomysÅ‚ Taylora.- Czy możemy siÄ™ gdzieÅ› tu napić przyzwoitej kawy?Perez zaprowadziÅ‚ go do Peerie Café przy wÄ…skiej alejce prowadzÄ…cej z por-tu.W sali na dole siedziaÅ‚o peÅ‚no ubranych w anoraki kobiet w Å›rednim wieku,które zrobiÅ‚y sobie przerwÄ™ w zakupach i schroniÅ‚y siÄ™ przed deszczem.KilkamÅ‚odych mam rozmawiaÅ‚o w kÄ…cie.Jedna z nich dyskretnie karmiÅ‚a piersiÄ…niemowlÄ™.Główka dziecka byÅ‚a niemal zakryta obszernym swetrem i PerezzastanawiaÅ‚ siÄ™, jak ono może oddychać.Znalezli stolik na górze.Wokół pano-waÅ‚ taki haÅ‚as, że w żaden sposób nikt nie mógÅ‚ ich podsÅ‚uchać.- No i co o tym myÅ›lisz? - zapytaÅ‚ Taylor.- Przez caÅ‚y czas zakÅ‚adaÅ‚em, żejeÅ›li w morderstwo jest zamieszany Tait, motyw bÄ™dzie seksualny.Ale nic ztego.- Co nie znaczy, że jej nie zabiÅ‚.- Może lubi niewinne - oÅ›wiadczyÅ‚ Taylor.- MyÅ›leliÅ›my, że Catriony i Ca-therine nic nie Å‚Ä…czyÅ‚o.A jednak.Obie dziewice.- Ale sÄ…dzÄ…c z wyglÄ…du Catherine, nie domyÅ›liÅ‚byÅ› siÄ™ tego.- Oba imiona zaczynajÄ… siÄ™ na C.- Taylor wyraznie siÄ™ rozkrÄ™caÅ‚.- ObiemieszkaÅ‚y w tym samym domu.A wiÄ™c istniejÄ… pewne zbieżnoÅ›ci.- Ale nadal to nie obciąża Taita - odparÅ‚ Perez.- Jaki jest ten Duncan Hunter?Perez wzruszyÅ‚ ramionami.- Nie cierpiÄ™ faceta.Co nie znaczy, że podnieca go zabijanie dziewczyn.- Czy mógÅ‚ być gdzieÅ› w pobliżu, gdy zaginęła Catriona Bruce?- Zawsze jest w pobliżu.Gruba ryba w maÅ‚ym stawie.Jego ego nie prze-trwaÅ‚oby w zewnÄ™trznym wielkim Å›wiecie.Taylor uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ kpiarsko.- Co takiego ci zrobiÅ‚?- Razem chodziliÅ›my do szkoÅ‚y.KiedyÅ› nawet bardzo siÄ™ kumplowaliÅ›my.141 - A potem?Perez wzruszyÅ‚ ramionami.- Lepiej pójdÄ™ siÄ™ z nim spotkać.ZobaczÄ™, co ma do powiedzenia o Ca-therine.- WolaÅ‚byÅ›, żebym ja to zrobiÅ‚?- Nie.Ty nic z niego nie wyciÄ…gniesz.Taylor sprawiaÅ‚ wrażenie trochÄ™ przygaszonego.PrzypominaÅ‚ kogoÅ›, ktorzuciÅ‚ palenie i teraz stara siÄ™ wdychać dym unoszÄ…cy siÄ™ w powietrzu.Brako-waÅ‚o mu dziaÅ‚ania, rozmów z ludzmi, bezpoÅ›redniego kontaktu ze sprawÄ….- Zajrzyj do mnie, kiedy wrócisz - poprosiÅ‚.- Opowiesz, jak ci poszÅ‚o.Perez kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, wstaÅ‚ z krzesÅ‚a i wyszedÅ‚ na ulicÄ™. RozdziaÅ‚ 23SWEGO CZASU PEREZ UWA%7Å‚AA, %7Å‚E DUNCAN URATOWAA MU %7Å‚YCIE.Tak to czuÅ‚.MiaÅ‚ wtedy trzynaÅ›cie lat.ByÅ‚ wrzesieÅ„, poczÄ…tek nowego rokuszkolnego i musiaÅ‚ na nowo przyzwyczajać siÄ™ do liceum Andersona: lekcje,mieszkanie w internacie, rozmowy z rodzinÄ… tylko przez telefon.Po lecie spÄ™-dzonym na wyspie, pomaganiu ojcu przy owcach i Å‚odzi przypominaÅ‚o to wiÄ™-zienie.Najgorsze, że znowu byÅ‚o tych dwóch chÅ‚opaków z Foula, którzy zmie-nili mu życie w piekÅ‚o w pierwszej klasie, a w czasie wakacji nie zapomnieli,jakÄ… im to sprawiaÅ‚o frajdÄ™.W dni powszednie daÅ‚o siÄ™ wytrzymać.W budynkupanowaÅ‚ wiÄ™kszy ruch.WiÄ™cej dyżurujÄ…cego personelu.Natomiast weekendystawaÅ‚y siÄ™ koszmarem.Starsi uczniowie z góry cieszyli siÄ™ na te dni.JimmyPerez nienawidziÅ‚ sobót i niedziel [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •