[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Coś się stało?- Nie, nie, wszystko w porządku.Bardzo przepraszam, że cięniepokoję już pierwszego dnia urlopu i tak dalej, ale sprawa wygląda tak,że jakaś kobieta w kółko wydzwania, próbując się z tobą skontaktować.Serio: naprawdę nie daje się spławić.Sprawia wrażenie dość miłej.Podobno nazywa się Lily Storm i jest córką Annabelle Storm.Powiedziała, że jej matka ma tę chorobę starszych ludzi.I że byłaśdla nich bardzo miła parę tygodni temu.Domyślam się, że chcejedynie podziękować i tak dalej.Zostawiła swój numer.Podać ci go? -spytała Emma i dodała, chichocząc: - Może chce ci wręczyć wielki na-piwek albo coś.No wiesz.- Storm? Och, no tak, tak, pamiętam tę starszą panią - powiedziałaPearl, oczyma wyobrazni widząc Annabelle w tenisówkach, koszulinocnej i kwiecistym szlafroku.Zobaczyła ją, jak łomoce do drzwi domu cioci Myrtle, zdecydowanaodwiedzić krewną w środku nocy.Bez dwóch zdań cierpiała na jakąśprzypadłość podeszłego wieku.- Jasne, zapiszę numer.Oddzwonię do niej.Zanotowała sobie wduchu, by się odezwać do starszej pani po powrocie z biura podróży.Podjęła decyzję.Pora na prawdziwe wakacje.Po kilku godzinach wróciła obładowana mapami, przewodnikamiturystycznymi i rezerwacjami w motelach.Oczywiście zamierzałajechać samochodem.Nienawidziła samolotów.Miała trzy tygodniewolnego oraz pięcioletnie oszczędności odkładane na urlop.Postanowiła wybrać malowniczą trasę.Spakuje niewiele rzeczy, alewezmie dodatkową walizkę na zakupy.Wreszcie posłucha muzykinowoorleańskiej.Zamknęła oczy i coraz donośniejszym głosemzanuciła stary kawałek Louisa Armstronga.Kiedy otwierała ścienną szafę, by z najwyższej półki zdjąć walizkę,coś ją tknęło.Panna Storm.Och, Boże, koniecznie muszę oddzwonić do pani siostry -mruknęła półgłosem.To zajmie tylko minutkę.Wybrała numer.- Pani Storm, mówi Pearl Truman.Taksówkarka, pamięta pani?Dostałam wiadomość, że pani dzwoniła - powiedziała do słuchawki.Nie była pewna, czy rozmawia z matką czy z córką.- Och, dzięki Bogu, że pani się odezwała.Od tygodni próbuję się zpanią skontaktować - odezwał się głos, brzmiący coraz młodziej zkażdym kolejnym zdaniem.- Pamięta pani moją mamę? Była bardzo zdezorientowana; zawiozłają pani aż do Georgetown, by mogła odwiedzić ciocię, która zmarławiele lat temu.- Jasne, że pamiętam.Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku.Czym mogę pani służyć?Przypomniała sobie uwagę szefowej o napiwku.Nie sądziła, by tobyła przyczyna telefonu.Chociaż przydałyby jej się pieniądze, miałanadzieję, że nie o to chodzi.Byłoby to zbyt krępujące.- Mam wielką nadzieję, że tak.Pamięta pani, jak wzięła mnie nabok i wspomniała, że opiekowała się pani starszą osobą? - zapytałacórka.- Owszem, rzeczywiście tak mówiłam - przytaknęła z wahaniemPearl.Dokąd to zmierza?Zdaję sobie sprawę, że to zupełnie niespodziewane, ale czy jakimścudem zechciałaby pani rozważyć zajęcie moją mamą? Ma alzheimera.- O kurczę.Chyba nie mogę, kochaniutka.Właśnie dzisiajzaczynam trzytygodniowe wakacje - wyjaśniła Pearl i dodała, naglezdziwiona: - Istnieje masa agencji, w których może pani kogośznalezć.Zajmuje się tym mnóstwo ludzi.Przepraszam, jak pani naimię, kochaniutka?- Lily.Mam na imię Lily - odparła tamta i dziwnie przycichła.- A więc, Lily, czemu chce pani właśnie mnie? Spotkałyśmy siętylko raz.Przecież nawet mnie pani nie zna.- Wiem.Dziwne, prawda? Wydaje się bardzo niezwykłe.Ale, Pearl,mama szczerze panią polubiła.Przepędza prawie każdą opiekunkę, naktórą się zdecyduję.%7ładna nie wytrzymała u nas dłużej niż parę dni.Mama po prostu nie lubi obcych w domu.Potrzeba tylko kogoś, kto byjej przypilnował, kiedy ja jestem w pracy - tłumaczyła coraz bardziejgorączkowo córka.- Przykro mi to przyznać, ale jestem zrozpaczona.- Obawia się pani, żeby mama znowu nie wybrała się w kosztownąpodróż taksówką?- Tak, to też.I o inne rzeczy.Jest bardzo rozkojarzona - potwierdziłaLily.- Potrzebuje jedynie, żeby ktoś przy niej był w ciągu dnia.Niejest chora ani nic.Tylko ciągle powtarza to samo.I bywa zagubiona.Czasami bardzo.Niekiedy jest trochę niemiła.Okej, dobrze: bardzoniemiła.Ale tak bardzo panią polubiła, a to nieczęsto się jej zdarza.- Hmmm.Cóż, panno Lily, naprawdę nie wiem, co odpowiedzieć -zaczęła Pearl.- Ale mam pomysł.Może wpadłabym do pani nachwilę? Mogłybyśmy porozmawiać.- Jak szybko uda się pani tu dotrzeć?Lily wytłumaczyła jej krótko, jak dojechać, lecz dla Pearl Tnimanporuszanie się po mieście było równie łatwe jak oddychanie.Jeślichodzi o ulice, miała fotograficzną pamięć.Nawet mimo porannychkorków dotarła na zachodni kraniec w dwadzieścia minut.Nigdy bysię nie wprosiła w odwiedziny, ale Lily Storm wydawała się bardzoroztrzęsiona.Pearl zrobiło się jej żal.%7łałowała ich obu.Może zdoła impomóc, jeśli choćby do nich zajrzy.Być może dzięki temu córkazobaczy swoją sytuację we właściwej perspektywie.Młodsza kobietabez dwóch zdań nie myślała jasno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]