[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Już o tym nie myśl.Wiedz, że wszystko, co mówię, płynie prosto zserca.Chcę, żebyśmy pozostali wierni sobie. I pozostaniemy.Meara pokiwała głową z satysfakcją i ulgą. Pora, byśmy znowu wszyscy o tym porozmawiali.Wiem, żeomijaliście ten temat przez ostatnich kilka dni. Nie czułaś się na siłach, żeby o tym rozmawiać. Ale teraz jestem silna jak tur. Wstała i napięła bicepsy, żeby gorozbawić. Dlatego musimy się spotkać, cała nasza szóstka. Dzisiaj wieczorem? Dzisiaj i jutro też, jeśli będzie trzeba.Zobaczymy, co powiedzą318RLTpozostali. Tylko tu dokończę. Spojrzał na nią z uśmiechem.Niektórym kobietom sprawiały przyjemność kwiaty, pomyślał, alboczekoladki.A Mearze? Rozłóż ramiona. Słucham? Dlaczego? Ponieważ ja cię o to proszę.Zrób to.Meara przewróciła oczami, ale zrobiła to, o co prosił.Connor wyciągnąłręce do młodych ptaków i posłał im swoje myśli.Uniósł dłonie, a młode sokoły z miękkim trzepotem skrzydeł poderwałysię z gałęzi i zaczęły krążyć nad Me arą, która zaczęła się śmiać. Nie ruszaj się i nie martw o kurtkę ani o włosy, bo wziąłem to poduwagę. Co.Och!Ptaki wylądowały miękko i z gracją na jej wyciągniętych rękach. Dobrze je wyszkoliliśmy, chociaż akurat tej sztuczki nie mają wprogramie.Teraz już cię znają, Meara. Są piękne.Są takie piękne.Kiedy patrzysz im w oczy, wydaje ci się,że wiedzą więcej od nas.O wiele więcej.Roześmiała się, a jej śmiech wreszcie ugasił to straszliwe pragnienie,które męczyło Connora od wielu dni.319RLTROZDZIAA DZIEWITNASTYSiedzieli w salonie, pili herbatę i whisky, a Branna postawiła na stoletalerz ciasteczek imbirowych. Od czego zaczniemy? zapytała. Czy nadal zgadzamy się co doSamhainu? Mielibyśmy jeszcze trzy miesiące powiedział Boyle i z tego, cowidzę, przyda nam się każdy dzień.Ale. Ale. Fin nalał sobie do szklanki whisky na dwa palce. Ostatnioostro nas zaatakował.A my nie byliśmy na to przygotowani. To była moja wina odezwała się Meara. To nie jest kwestia czyjejś winy odparł Fin. Cabhan czai się iwyczekuje dogodnego momentu.Może zaatakować każdego z nas, wystarczychwila słabości czy nieuwagi.Próbował skrzywdzić Ionę, teraz ciebie.Wszystko wskazuje na to, że zaatakuje Brannę, jeśli w porę go niepowstrzymamy. Niech spróbuje. Branna spokojnie wypiła łyk herbaty. Taka postawa nie wyjdzie ci na zdrowie warknął Fin. Nie wolnolekceważyć przeciwnika.Arogancja nie jest ani mocą, ani bronią. Co nigdy tobie nie przeszkadzało się nią posługiwać. Przestańcie. Connor wyprostował nogi i potrząsnął głową. Oboje.Zostawcie sobie te docinki na pózniej, teraz nie mamy czasu.Równie dobrzemoże znowu zaatakować Mearę, ale ona nie będzie już taka lekkomyślna. Daję wam słowo. Może też próbować dopaść Boyle a, Fina czy mnie, jeśli dostrzeżejakąkolwiek szansę powodzenia. Ryzykując, że Fin zarzuci mu arogancję,320RLTConnor wzruszył ramionami. I chociaż Fin ma rację, że jeśli Cabhanzmęczył się ganianiem Meary, może zaatakować Brannę, to ta wiedza wżaden sposób nie przybliża nas do odpowiedzi na pytanie, co mamy zrobić,kiedy i jak, aby posłać go do diabła na wieki wieków. Connor dobrze mówi.Musimy chronić siebie, to oczywiste orzekłaIona ale przede wszystkim musimy wzmocnić atak. Oglądała ze mną piłkę nożną. Boyle posłał jej szeroki uśmiech.Ostatnio już byliśmy blisko, Cabhan krwawił i wył, ale czegoś nam zabrakło.Czego? Teraz mikstura jest silniejsza, co stanowi pewne ryzyko.Ale musimyje podjąć. Fin zerknął na Brannę, która skinęła głową. Wtedy myśleliśmy, że zaatakujemy go z zaskoczenia przypomniałConnor a to on nas zaskoczył.Jednak mimo wszystko, jak powiedziałBoyle, byliśmy blisko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]