[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oparłam się odrzwi, przekręcając klamkę i pozwalając sobie wpaść do pokoju, zamiast do niego wejść.Temisje, praca nad przerobieniem świata, sprawiły, że czułam zmęczenie jak nigdy wcześniej.To nie był tylko wysiłek fizyczny, to masa emocji, które przyjęłam na siebie na tej drodze.AShay przyjął na siebie największy ciężar ze wszystkich.Kiedy opadłam na łóżko,zastanawiałam się, czy u niego wszystko w porządku.Przez większość dnia był z Aniką iSilasem, przeglądając podania ludowe na temat Krzyża %7ływiołów.Potem poszedł z Ethanem,Connorem i Adne na więcej praktyki bojowej.Miał teraz jeden z mieczy, a oni nie marnowaliczasu na przyzwyczajanie go do nowej broni.Skończył? Czy był teraz w swoim pokoju jak ja, wpatrując się w nocne niebo, takzachmurzone, że nie było widać żadnych gwiazd lub nawet odrobiny blasku księżyca? Częśćmnie chciała pójść do niego, by znalezć się w jego pokoju, tak jak zeszłej nocy.Zpiąc z jegociałem zwiniętym obok mnie, dając poczucie komfortu w przeciwieństwie do innych, ależenie w łóżku bez niego wywołało ból głęboko wewnątrz mnie.Stoczyłam się z łóżka,robiąc kilka kroków w kierunku drzwi, przed zawarczeniem z frustracji i rzuceniem się zpowrotem na materac.Skręcające się wokół mnie koce jak kokon, wykopałam na narzutę.Niemogłam iść teraz do Shay a, bez względu na to, jak magnetycznie mnie przyciągał.Nie szukałmnie, co kłuło bardziej, niż chciałam przyznać.Moje serce i umysł ciągle rywalizowały z powodu sprzecznych impulsów.Niechciałam odszukiwać jednego z dwóch alf tylko po to, by następnego ranka wyślizgnąć się zjego łóżka.Ostatnia noc z Shay em była egoistyczna, nie mogłam już więcej pozwalać sobiena takie zwyczaje.Zwłaszcza, że dzisiaj Ren udowodnił swoją wartość Poszukiwaczom.Niekłamałam - potrzebowałam go jutro.Poza tym& Nie mogłam tam pójść.Jeszcze nie.Nie pamiętam zasypiania, ale obudziłam się zaplątana w pościel, która pokazała mi,jak niespokojna była ta noc.Z zaczerwienionymi oczami, bardziej niż trochę nawiedzonymi,postanowiłam, że najlepszym rozwiązaniem będzie długi prysznic.Dodając możliwośćomletu pełnego obfitości z ogrodu Poszukiwaczy, trochę się ożywiłam.Pomimo brnięcia ztrudem do kąpieli, pomieszczenia były imponujące.Stałam pod szerokim strumieniem, któryoblewał mnie ciepłą wodą, z ciśnieniem innym niż w wodospadzie.Używając solnegopeelingu, który wybrałam - jeden z wielu płynów i olejków w kryształowych pojemnikachustawionych na smukłych, tekowych półkach przed prysznicem - czyściałam się, próbujączmyć senność.Zapach lawendy i mięty zawarty w peelingu pomógł mi; wśród słoików byłowiele zapachów.Wszystko to niosło ze sobą świeżość kwiatów i ziół.Najwyrazniej dlaogrodów Akademii przewidziano nie tylko jedzenie i lecznicze kuracje dla Poszukiwaczy.Bryn musiała być tym uszczęśliwiona - zaskoczyło mnie, że nie brała kąpieli przez cały dzień.Wychodząc spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam z powrotem w stronępokoju, gdzie były moje ubrania.Kiedy wyszłam z gęstej pary na otwartą przestrzeń międzywanną i szatnią, zamarłam.Przez chwilę zastanawiałam się, czy śnię, ale woda kapiąca zmoich włosów na ramiona i obojczyk, powiedziała mi, że nie.- Hej.- Serce podskoczyło mi do gardła.Ren stał przede mną bez koszulki.Skończyłzawiązywać ręcznik nisko, wokół bioder, a stos ubrań leżał złożony na krześle obok niego.Spojrzał na drzwi do łazienki.- Czy ja& hm& to jest łazienka dla dziewcząt? Byłem tutajwczoraj i nie widziałem& uch&- Tam są oddzielne szatnie.- Roześmiałam się pomimo zażenowania.- Wydaje mi się,że Poszukiwacze po prostu dzielą się prysznicem.- Jak u nich postępowo.- Ren się uśmiechnął.Jego spojrzenie powędrowało na mojeśliskie od wody kończyny.- Wyglądasz czyściutko, Lilio.- Tak.- Posunęłam się wolno w kierunku garderoby.Niestety oznaczało to coraz bliżejRena.Mogłam poczuć ciepło jego skóry, korzenny zapach jego potu mieszający się z nutąlawendowego olejku, wydobywającej się ode mnie.- Zejdę ci z drogi.- Możesz zostać.- Złapał mnie za ramię, przyciągając do siebie.Jego uśmiech byłzłośliwie wykrzywiony.- Umyjesz mi plecy.Wystarczająco długo unikałam patrzenia na przód Rena.Spotkanie jego wzroku nieułatwiło sprawy.- Wiesz, że nie mogę.- A ja? - powiedział, przyciągając mnie bliżej.- Bo jestem pewien, że tego nie wiem.- Przestań.- Nie ufałam sobie.Było tam zbyt dużo pary wodnej unoszącej się ztermalnych kąpielisk i zbyt mało tkaniny pokrywającej nasze ciała.Puścił mnie z westchnieniem.Diabelski uśmiech zniknął.- Nie winię cię za to, cozrobiłaś - powiedział, choć spuścił głowę, opierając ją o ścianę, patrząc na sufit, a nie namnie.- Zasługuję na to.Po tym, co ci zrobiłem.- O czym ty mówisz? - zapytałam.- O wyborze jego& Nie winię cię.- Ja go nie wybrałam - powiedziałam, cofając się w kierunku drzwi przebieralni.-Mówiłam wam.Nie dokonam wyboru, podczas gdy jesteśmy w stanie wojny.Spojrzał mi prosto w oczy, to było jak strzała w moją klatkę piersiową.- Nie tomiałem na myśli.Pomimo ciepła w pokoju, miałam gęsią skórkę.- Co masz na myśli?- Nie winię cię za wybranie go do bycia pierwszym.- Brzmiał bardziej smutno niż zle.Moje kończyny drżały.Nie odezwałam się, ale załapał moje pytające spojrzenie.- Sabine mi powiedziała.- Nie miała prawa&- Nie powinnaś być na nią wściekła - powiedział, śmiejąc się ponuro.- Ochrzaniłamnie.Powiedziała, że cię straciłem.%7łe jestem po prostu aroganckim kretynem i zasłużyłemna to, co mam.I nie włączało to ciebie.Oderwałam od niego wzrok.- To nie jest prawda o tobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]