[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzysta lat temu Wysocy Lordowieplanowali zbudować flotę, która miała podążać za statkami Mayene i znajdowaćławice oliwnych ryb.Halvar, ówczesny Pierwszy, mocno podniósł cenę oliwy do115lamp ponad cenę oliwy taireńskiej, a żeby dalej utwierdzać Wysokich Lordóww przekonaniu, że Mayene będzie zawsze przedkładało interesy Azy nad swojewłasne, sprezentował im ten ter angreal.Sam z niego wcześniej skorzystał i teraznie był mu przydatny.Jako że był równie młody jak Berelain obecnie, to czekałogo długie panowanie, podczas którego, jak sądził, będzie potrzebował dobrej woliAzy. Był głupcem mruknęła Elayne. Moja matka nigdy by nie popełniłatakiego błędu. Może nie powiedziała Moiraine. Tylko że Andor nie jest małympaństewkiem, zaszczutym przez znacznie większe i silniejsze mocarstwa.Halvarbył głupcem, jak się okazało, gdyż Wysocy Lordowie zgładzili go potajemnienastępnego roku, jednak dzięki jego głupocie będę mogła skorzystać z pewnejszansy, jeśli okaże się to konieczne.Nynaeve mruknęła coś do siebie, być może rozczarowana. To pozostawia nas dokładnie w miejscu, gdzie utknęłyśmy. Egwenewestchnęła. Dalej nie wiemy, która kłamie albo czy obie kłamią. Wypytajcie je raz jeszcze, jeśli chcecie odparła Moiraine. Macieczas, dopóki nie zostaną wsadzone na statek, wątpię jednak, czy zmienią terazswą opowieść.Moja rada to skoncentrować się na Tanchico.Jeśli Joyia mówiprawdę, wówczas Aes Sedai będą potrzebni Strażnicy, żeby strzec Mazrima Ta-ima.Posłałam gołębia z ostrzeżeniem do Amyrlin.W rzeczy samej posłałam trzygołębie, żeby mieć pewność, iż przynajmniej jeden dotrze do Wieży. Jak to uprzejmie z twojej strony, że nas zawsze o wszystkim informujesz chłodno mruknęła Elayne.Ta kobieta naprawdę podążała własną drogą.Udawałytylko, że są pełnymi Aes Sedai, ale to jeszcze nie stanowiło powodu, by utrzymy-wać je w niewiedzy.Amyrlin zleciła im przecież ściganie Czarnych Ajah.Moiraine lekko skłoniła głowę, jakby przyjęła to podziękowanie za dobrą mo-netę. Nie ma za co.Pamiętajcie, że wy jesteście psami gończymi, które Amyrlinposłała tropem Czarnych Ajah. Nieznaczny uśmiech, którym zareagowała nażachnięcie się Elayne, mówił, że wie dokładnie, co tamta sobie myśli. Decyzja,dokąd się udać, musi należeć do was.Na to też zwróciłyście mi uwagę dodałasucho. Ufam, iż ta decyzja okaże się łatwiejsza niż moja.I ufam, że będzieciespały dobrze. Ta kobieta. mruknęła Elayne, gdy za Aes Sedai zamknęły się drzwi. Czasami mogłabym ją niemalże udusić. Opadła na jedno z krzeseł i wbiłakwaśne spojrzenie w swoje dłonie złożone na podołku.Nynaeve chrząknęła, co mogło oznaczać zgodę.Potem podeszła do wąskiegostołu pod ścianą, na którym obok dwóch dzbanów stały srebrne puchary i sło-je z przyprawami.Jeden z dzbanów, napełniony winem, spoczywał w połyskli-wej misie, pełnej obecnie niemal całkiem stopionego lodu, przywiezionego aż116z Grzbietu Zwiata w skrzyniach z trocinami.Lód w lecie, do schłodzenia napojujakiegoś lorda.Elayne ledwie potrafiła sobie coś takiego wyobrazić. Chłodny napój przed pójściem do łóżek dobrze nam wszystkim zrobi stwierdziła Nyaneve.Elayne uniosła głowę, kiedy obok niej usiadła Egwene. Czy powiedziałaś naprawdę to, co myślisz, Egwene? O Randzie? Egwe-ne skinęła głową, a Elayne westchnęła. A pamiętasz, co zwykła mówić Min,wszystkie te jej żarty o dzieleniu się nim? Czasami zastanawiałam się, czy to sięwiązało z jakimś widzeniem, o którym nam nie powiedziała.Myślałam, że jejchodziło o to, iż obie go kochamy i ona o tym wie.Ale to ty miałaś do niegoprawo, a ja nie wiedziałam, co robić.Nadal nie wiem.Egwene, on kocha ciebie. Trzeba go po prostu wyprowadzić z błędu stanowczo oświadczyłaEgwene. Wyjdę za mąż tylko dlatego, że będę chciała, a nie dlatego, że ja-kiś mężczyzna tego ode mnie oczekuje.Będę dla niego miła, Elayne, przedtemjednak będzie wiedział, że jest wolny.Moja matka powiada, że my chcemy byćzakochane, ale tylko w tym, którego wybierzemy, mężczyzna zaś musi być zako-chany, ale pokocha pierwszą kobietę, która uwiąże sznurek do jego serca. Wszystko bardzo pięknie odparła Elayne ściśniętym głosem ale Be-relain była w jego komnatach.Egwene prychnęła. Niezależnie od jej intencji, Berelain nie potrafi zainteresować się jednymmężczyzną dostatecznie długo, by go zmusić, żeby ją pokochał.Dwa dni temuwodziła wzrokiem za Rhuarkiem.Za dwa następne będzie się uśmiechała do ko-goś innego.Ona jest jak Else Grinwell.Pamiętasz ją? Tę nowicjuszkę, która całyczas spędzała na podwórcach do ćwiczeń, trzepocząc rzęsami w stronę Strażni-ków? Ona nie mogła wyłącznie trzepotać rzęsami w jego komnacie sypialnej o tejporze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]