[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nora Roberts 313Pies szczekał jak oszalały, telefon dzwonił, telewizor w salonie grzmiałbliżej niezidentyfikowanymi dzwiękami, a Tyler zanosił się ponurym wyciem.Doug usłyszał pełen napięcia, ostry i wyraznie poirytowany głos Lany,która usiłowała przekrzyczeć całe to piekło.- Tylerze Marku Campbellu, maszw tej chwili przestać!- Chcę jechać do Brocka! Nie lubię cię już! Chcę mieszkać u Brocka!- Nie możesz pojechać do Brocka, bo nie mam czasu cię tam odwiezć!Ja też w tej chwili nie bardzo cię lubię, ale nie masz wyboru, musisz zostać zemną.A teraz idz do swojego pokoju i nie wychodz, dopóki nie zacznieszzachowywać się jak cywilizowana ludzka istota, rozumiesz? I wyłącz tentelewizor!Mało brakowało, aby Doug dyplomatycznie się wycofał.W tym chaosieani Lana, ani Ty go nie dostrzegli i z pewnością nie zauważyliby, gdyby wróciłdo samochodu i jak ostatni tchórz odjechał w chmurze kurzu.Kilka razy powtórzył sobie, że nie jest to jego sprawa.W życiu roiło sięod rozmaitych komplikacji i konfliktów, i nikt przy zdrowych zmysłach nienarażałby się na nie dobrowolnie.- Jesteś dla mnie niedobra! - zaszlochał Tyler, a rozpaczliwy ton jegocienkiego głosiku sprawił, że pies przyłączył się do przyjaciela i długim,wysokim wyciem dał wyraz solidarności.- Gdybym miał tatusia, to on napewno nie byłby dla mnie niedobry! Nie chcę ciebie, chcę tatusia!- Och, Ty.Ja też chcę twojego tatusia.Prawdopodobnie właśnie ta scena - żałosny płacz dziecka i absolutnarozpacz i tęsknota w głosie Lany - przeważyła szalę.Pchnął drzwi i wszedł dośrodka.Chociaż podjął już decyzję, starał się zatrzeć wrażenie szerokim,swobodnym uśmiechem i pogodnym tonem.- Hej, co się dzieje?Odwróciła się.Doug uświadomił sobie nagle, że dotąd zawsze widywałją świetnie ubraną, starannie uczesaną i zadbaną.Nawet po tym, jak kochali sięnamiętnie i długo, wyglądała idealnie.Teraz włosy stały jej na głowie, oczy były mokre i odrobinęnieprzytomne.Stopy miała bose, a na koszulce z napisem NAJLEPSZAMAMA NA ZWIECIE widniała duża plama po kawie.Jej policzki natychmiast oblał rumieniec wstydu, w bezradnym geściepodniosła obie ręce.Doug dopiero w tej chwili zrozumiał, jak bardzo pociągała go modnieubrana, świetnie zorganizowana pani adwokat.Pojął też, że uwiodła go ciepła,pewna siebie kobieta.Zafascynowała młoda wdowa i samotna matka, która bezWięzy krwi 314zauważalnego trudu żonglowała wszystkimi piłeczkami naraz.Pewnie dlatego kompletnie zaskoczyło go, że zakochał się w potarganej,sfrustrowanej i nieszczęśliwej kobiecie, stojącej wśród rozsypanych napodłodze zabawek.- Przepraszam.- Lana z wysiłkiem przywołała na twarz coś, co możenawet przypominało uśmiech.- Mamy tu potworny bałagan.Chyba nie jest tonajlepszy moment na.- Nakrzyczała na nas! - W poszukiwaniu sympatii i współczucia, Tyrzucił się na Douga i oplótł jego nogi ramionami.- Powiedziała, że jesteśmyniegrzeczni!Doug wziął chłopca na ręce.- Prosiliście się o to, prawda?Dolna warga Tylera zadrżała.Potrząsnął głową, a potem ukrył twarz naramieniu Douga.- Dała mi klapsa w tyłek - wyznał.- Tyler.- Lana pomyślała, że gdyby teraz ziemia zapadła się pod jejstopami, to porozrzucane wszędzie zabawki posypałyby się jej na głowę i zpewnością ją zatłukły.- Jak to się stało? - Doug lekko poklepał wspomniany tyłek.- Doug.- Miała ochotę zacząć wyrywać sobie włosy z głowy.- Nie wiem, jak to się stało.Jest niedobra.Mogę pojechać do ciebie?- Nie, nigdzie nie możesz pojechać, młody człowieku, możesz tylkopójść do swojego pokoju!Lana wyciągnęła ręce, żeby chwycić Tylera, lecz chłopiec przylgnął doDouga jak ruchliwa małpka do gałęzi drzewa.- Może odebrałabyś telefon? - zaproponował Doug, ruchem głowywskazując dzwoniący jak na pożar aparat.- Daj nam ochłonąć.- Nie chcę, żebyś.Nie chcę, żebyś tu teraz był, pomyślała.%7łebyś patrzył na to wszystko, aprzede wszystkim na mnie, taką, jaką w tej chwili jestem.- Dobrze! - warknęła, wychodząc do salonu.Doug wyłączył telewizor i, nadal z Tylerem na rękach, otworzył drzwi icicho gwizdnął na psa.- Miałeś trudny ranek, co, kolego?- Mama dała mi klapsa, ręką.Trzy klapsy.- Moja mama też czasami dawała mi klapsa.Tak naprawdę nie bolało,ale moje uczucia zawsze były zranione.Wydaje mi się, że ty również chciałeśją zranić, kiedy powiedziałeś, że już jej nie lubisz.- Naprawdę jej nie lubię, kiedy jest taka wstrętna!Nora Roberts 315- Często bywa wstrętna?- Nie.Ale dzisiaj jest.- Ty podniósł głowę i utkwił w twarzy Dougaspojrzenie, które jakimś cudem było jednocześnie żałosne, pełne nadziei iniewinne.- Mogę pomieszkać dzisiaj u ciebie?Jezu Chryste, pomyślał Doug, popatrz tylko na niego.Trzeba kogośznacznie twardszego niż Douglas Edward Cullen, aby obojętnie odwrócić sięod tego smarkacza.- Gdybyś odjechał teraz ze mną, twoja mama poczułaby się straszniesamotna.- Ona już mnie nie lubi, bo zli zatkali kibelek i woda wylała się napodłogę.I pobrudziliśmy się masłem orzechowym, i zniszczyliśmy jej but.-Azy pociekły po policzkach Tylera.- Ale zrobiliśmy to wszystko niechcący.- Niezły początek dnia.- Doug pocałował małego w oba gorące, mokrepoliczki.- Skoro zrobiłeś to niechcący, na pewno jest ci przykro.Możepowinieneś jej o tym powiedzieć.- Nie przyjmie przeprosin, bo powiedziała, że jesteśmy parą pogańskichdzikusów.- Tyler patrzył teraz na Douga szeroko otwartymi, poważnymioczami.- Co to są pogańscy dzikusi?- Oj, zaraz ci to wyjaśnię.Jak człowiek może oprzeć się czemuś takiemu? Doug pomyślał, że całeżycie szedł własną ścieżką, samotny i zadowolony z samotności, a tymczasemma tu przed sobą tę kobietę, tego chłopca i tego zwariowanego psa.I wszyscytroje mocno trzymali jego serce.- Pogański dzikus to ktoś, kto zle się zachowuje.Wygląda mi na to, żeobaj zle się zachowywaliście, i ty, i Elmer.Twoja mama próbowała pracować.- Mama Brocka nie pracuje.Dougowi wydawało się, że słyszy echo własnego głosu, własnych słów.Tak to właśnie było, kiedy narzekał i dąsał się, bo matka była zbyt zajęta, abypoświęcić mu całą swoją uwagę.Jesteś za bardzo zajęta, żeby się ze mną pobawić? Dobrze, ja też będękiedyś zbyt zajęty, żeby z tobą porozmawiać.Idiotyczna reakcja.- Mama Brocka nie jest twoją mamą.Nikt nie może się równać z twojąmamą.Nikt na świecie.- Przytulił Tylera i pogłaskał go po głowie.Elmer tańczył dookoła nich z patykiem w zębach, najwyrazniej gotowydo zabawy.- Kiedy zrobi się coś złego, trzeba to naprawić.- Postawił Tylera naziemi i rzucił patyk, aby sprawić przyjemność Elmerowi.- Założę się, że twójtata powiedziałby ci to samo.- Nie mam taty.Poszedł do nieba i już nie wróci.Więzy krwi 316- To bardzo trudne.- Doug przykucnął, chcąc znalezć się na poziomiechłopca.- To najtrudniejsza rzecz, jaką można sobie wyobrazić, ale maszwspaniałą mamę.Ma nawet taki napis na koszulce, prawda?- Jest na mnie okropnie zła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]