[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zanim jednak na powrót zatrzasnęła drzwi, Elayne powiedziała: Thom, musimy natychmiast ruszać. Na jej twarzy pojawił się wyrazskrajnej determinacji, w głosie zabrzmiał lęk. Galad jest tutaj.Musisz pamię-tać, jakim był potworem jako dziecko.Cóż, kiedy dorósł, nie zmienił się nawetodrobinę, a poza tym został Białym Płaszczem.On może.Słowa zamarły jej w gardle.Patrzyła na Thoma, poruszając bezgłośnie warga-mi, ale w jego rozszerzonych oczach widać było tylko identyczne osłupienie.Usiadł ciężko na jednym z kufrów i nie przestawał się wpatrywać w Elayne. Ja. Odkaszlnął i ciągnął dalej. Wydawało mi się, że go widziałem,jak obserwował gospodę.Biały Płaszcz.Ale wyglądał dokładnie tak, jak mężczy-zna, w którego mógł się zmienić tamten chłopiec.Przypuszczam, że w związkuz tym nie powinno być dla nikogo niespodzianką, kim się stał.Nynaeve podeszła do okna, Elayne i Thom ledwie chyba zauważyli, jak prze-cisnęła się między nimi.Na ulicy powoli zaczynał się ruch, farmerzy, ich wozyoraz mieszkańcy wioski mieszali się z Białymi Płaszczami i żołnierzami.Po dru-260giej stronie ulicy samotny Biały Płaszcz siedział na odwróconej do góry dnembaryłce, tego doskonałego oblicza nie można było pomylić z żadnym innym. Czy on.? Elayne przełknęła ślinę. Czy on cię również rozpoznał? Nie.Piętnaście lat to dla mężczyzny więcej niż dla chłopca.Elayne, przezjakiś czas sądziłem, że ty również zapomniałaś. Przypomniałam sobie w Tanchico, Thom. Z niepewnym uśmiechemElayne sięgnęła dłonią i szarpnęła za jeden z jego długich wąsów.Thom uśmiech-nął się w odpowiedzi, niemalże równie niepewnie, wyglądał tak, jakby się zasta-nawiał nad skokiem z okna.Juilin podrapał się po czuprynie, Nynaeve zaś żałowała, że sama również niema pojęcia, o czym oni rozmawiają, w każdym razie czekały ich teraz ważniejszesprawy. Wciąż musimy się stąd jakoś wydostać, zanim sprowadzi nam na głowycały garnizon.Nie będzie to łatwe, skoro on tam siedzi i obserwuje.Wśród gościżaden nie wyglądał na posiadacza powozu. Nasz jest jedyny w stajni powiedział Juilin.Thom i Elayne wciąż patrzyli sobie w oczy, najwyrazniej nie słysząc ani sło-wa.A więc wyjazd ze spuszczonymi zasłonami w oknach nie był żadnym rozwią-zaniem.Nynaeve mogłaby się założyć, że Galad od dawna już wie, w jaki sposóbdostały się do Siendy. Czy w stajni jest tylne wyjście? Brama na tyle szeroka, by się mógł przecisnąć jeden człowiek suchooznajmił Juilin. A po jej drugiej stronie wąska alejka.W tej wiosce nie mawięcej niż dwie, trzy ulice dość szerokie, by zmieścił się na nich powóz.Wpatrywał się w swój cylindryczny kapelusz, obracając go w dłoniach. Mogę się podkraść wystarczająco blisko, by go ogłuszyć.Jeżeli będziecieprzygotowane, może uda się wam wyjechać, korzystając z zamieszania.Dogonięwas po drodze.Nynaeve parsknęła głośno. Jak? Galopując na Leniuchu? Nawet gdybyś nie spadł z siodła po przeje-chaniu mili czy sądzisz, że w ogóle udałoby ci się dopaść konia po zaatakowaniuna oczach wszystkich Białego Płaszcza?Galad wciąż czekał po przeciwnej stronie ulicy, Trom zaś dołączył do niego,obaj najwyrazniej rozmawiali na jakiś błahy temat.Pochyliła się i ostro szarpnęłaThoma za jeden z wąsów. Czy chcesz coś do tego dodać? Jakiś błyskotliwy plan? Czy całe waszewysłuchiwanie wiejskich plotek dało coś, co mogłoby nam pomóc?Przyłożył dłoń do twarzy i obrzucił Nynaeve obrażonym spojrzeniem. Nie, chyba że uznasz, iż możemy jakoś skorzystać z faktu, że Ailron rościsobie prawo do granicznych wiosek w Altarze.Właściwie do całego pasa tych261wiosek, ciągnącego się wzdłuż granicy od Salidaru aż do So Eban i Mosry.A czyto nam w czymś może pomóc, Nynaeve? Naprawdę? Próba wyrwania mężczyzniewąsów z twarzy? Ktoś powinien ci już dawno natrzeć uszu. A co by przyszło Ailronowi z pasa nadgranicznego, Thom? zapytałaElayne.Być może rzeczywiście była tego ciekawa, zdawała się interesować każ-dym najdrobniejszym zwrotem w polityce i dyplomacji, albo może chciała tylkoprzerwać rozpoczynającą się kłótnię.Przez cały czas próbowała łagodzić kolejnenabrzmiałe sytuacje, zanim wdała się w ten flirt z Thomem. Tutaj nie chodzi o króla, dziecko. Kiedy zwrócił się do niej, jego głosnabrał cieplejszej barwy. Chodzi o Pedrona Nialla.Ailron zazwyczaj robi, comu się każe, choć on i Niall starają się sprawiać wrażenie, że wcale tak nie jest.Większość wiosek opustoszała podczas Wojny Białych Płaszczy, którą sami Sy-nowie nazywają Kłopotami.Niall dowodził wówczas wojskami w polu i wątpię,by kiedykolwiek porzucił zamiar podbicia Altary.Gdyby kontrolował oba brze-gi Eldar, mógłby zdławić handel z Ebou Dar, a gdyby zniszczył handel z EbouDar, wówczas reszta Altary wpadłaby mu w ręce niczym ziarno wysypujące sięz dziury w worku. To wszystko bardzo pięknie zdecydowanie wtrąciła się Nynaeve, zanimktóreś z nich podjęło temat.W słowach Thoma było coś, co poruszyło jakąś strunęw jej pamięci, ale nie potrafiłaby powiedzieć, co to było, ani dlaczego.W każdymrazie nie mieli czasu na wykłady o stosunkach między Amadicią i Altarą, niew sytuacji, gdy Galad i Trom obserwowali front gospody
[ Pobierz całość w formacie PDF ]