[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezależnie od tego, jak bardzo ich kochała, musiała wiedzieć.Zaniosła kawę do salonu.Rodzice siedzieli teraz na kanapie, trzymającsię za ręce.Drużyna, pomyślała.Zgrany zespół, jak zawsze.- Nie wiem, czy kiedykolwiek będziesz mogła nam wybaczyć.-zaczęła Vivian.- Wydaje mi się, że nie do końca mnie rozumiecie.- Callie napełniłakubki kawą.Dało to zajęcie jej rękom i umożliwiło skupienie spojrzenia nanaczyniach.- Muszę poznać fakty.Dopóki nie widzę wszystkich fragmentówukładanki, nie widzę też całego obrazu.Jesteśmy rodziną i nic tego nie zmieni,ale muszę poznać fakty.- Zawsze miałaś bardzo logiczny umysł - powiedział Elliot.- Zraniliśmycię.- W tej chwili to nieważne.- Callie usiadła na podłodze po przeciwnejstronie stołu, krzyżując nogi.- Przede wszystkim muszę zrozumieć.Zrozumieć, jak to było z.Z adopcją.Czy czuliście, że rodzina zadoptowanym dzieckiem jest mniej cenna? %7łe jesteśmy inni? Gorsi?- Powstanie rodziny zawsze jest cudem, niezależnie od tego, w jakisposób się to dzieje - odparł Elliot.- Ty byłaś naszym cudem.- Ale ukryliście to.- Przeze mnie.- Vivian zamrugała, otarła łzy.- To moja wina.- Nie ma tu mowy o niczyjej winie - rzekła Callie.- Po prostuopowiedzcie mi, jak to było.- Chcieliśmy mieć dziecko.- Palce Vivian zacisnęły się na dłoni Elliota.- Z całego serca pragnęliśmy dziecka.Nie umiem ci wytłumaczyć, co czułampo pierwszym poronieniu.Męczyło mnie poczucie straty, smutek, przerażeniei świadomość, że zawiodłam, przegrałam.Lekarz powiedział, żebyśmy jeszczepróbowali, ale że mogę.%7łe mogę mieć problemy z donoszeniem ciąży.%7łejeśli w ogóle zajdę w ciążę, to będę musiała być pod stałą opieką lekarską.Ibyło tak, robiłam wszystko, aby urodzić, a jednak znowu poroniłam.Czułamsię.Byłam załamana.Callie wzięła kubek z kawą i podała go matce.- Wiem.Rozumiem.- Przepisali mi leki przeciwdepresyjne.- Vivian uśmiechnęła się blado.-Potem Elliot odzwyczaił mnie od pigułek.Starał się, żebym ciągle była czymśNora Roberts 65zajęta.Razem szukaliśmy ciekawych antyków, chodziliśmy do teatru,wyjeżdżaliśmy na weekendy poza miasto, kiedy tylko mógł się wyrwać zeszpitala.- Przytuliła do policzka ich złączone dłonie.- Wyciągnął mnie zczarnej dziury.- Matka uważała, że to jej wina, że zrobiła coś, co spowodowało tękatastrofę.- W college'u często paliłam trawkę.Callie zamrugała niepewnie.Nagle poczuła, że jej gardło zaciska sięspazmatycznie i wreszcie parsknęła śmiechem.- Och, mamo, ty zła, występna kobieto.- Paliłam, naprawdę.- Vivian otarła łzy, kąciki jej ust zadrgały.- Razzażyłam LSD i miałam dwie przygody, takie na jedną noc.- Jasne, jasne, to wszystko tłumaczy! Ty rozpustnico! Przechowujesztrawkę w domu?- Nie! Oczywiście, że nie!- Całe szczęście! - Callie przechyliła się przez stół i poklepała matkę pokolanie.- Mogłaby nas przecież nakryć policja.Już wszystko wiem -popalałaś i byłaś wyuzdana.W porządku.- Starasz się mnie rozśmieszyć.- Vivian westchnęła ciężko i oparłagłowę na ramieniu męża.- Jest podobna do ciebie, kochany.Silna jak ty.Cóż,potem postanowiłam spróbować jeszcze raz.Elliot chciał jeszcze trochęodczekać, ale ja byłam zdeterminowana, nikogo nie słuchałam.Miałam obsesjęna punkcie dziecka.Kłóciliśmy się.- Martwiłem się o twoją matkę.O jej zdrowie, fizyczne i emocjonalne.- Elliot zaproponował, żebyśmy zaadoptowali dziecko, przyniósł mibroszury i wszystkie informacje, lecz ja nie chciałam o tym słyszeć.Wszędziedookoła widziałam kobiety w ciąży, matki z małymi dziećmi.Mojeprzyjaciółki rodziły dzieci.Dlaczego nie ja? Współczuły mi, litowały się nademną i to jeszcze pogarszało sprawę.- Nie mogłem znieść jej rozpaczy.Była zagubiona, nieszczęśliwa.- Znowu zaszłam w ciążę.Szalałam ze szczęścia.Potem zaczęły mnienękać mdłości, podobnie jak wcześniej.Codziennie wymiotowałam i w końcumocno się odwodniłam, ale byłam bardzo ostrożna.Kiedy kazali mi leżeć,leżałam.Tym razem jakoś przetrwaliśmy pierwszy trymestr i wyglądało na to,że będzie dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]