[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kobie-ty chyba uważały mężczyzn za naiwnych.%7ładen Aiel, jak się nad tym zastanowić,nie skomentował tej zmiany w ubiorze Aviendhy, ale nawet Rhuarc unikał przypa-trywania jej się zbyt długo.Prawdopodobnie wiedzieli, dlaczego mu towarzyszyalbo przynajmniej przeczuwali w tym rękę Mądrych i dlatego nie chcieli o niczymrozmawiać.Rhuidean.Nadal nie rozumiał, dlaczego tam poszła; Rhuarc burknął cośo  sprawach kobiet , najwyrazniej nie kwapiąc się do dalszej dyskusji w jej obec-ności.Wziąwszy zaś pod uwagę fakt, że tak uporczywie nie odstępowała bokuRanda, należało wyciągnąć wniosek, że ten temat w ogóle nie będzie podlegałdyskusjom.Wódz klanu z pewnością przysłuchiwał im się teraz, podobnie zresztąHeirn i wszyscy Jindo znajdujący się w zasięgu głosu.Czasami trudno się byłopołapać, o co chodzi Aielom, odniósł jednak wrażenie, że teraz znakomicie siębawią.Mat cicho pogwizdywał, ostentacyjnie patrząc na wszystko, tylko nie nanich dwoje.Tak czy inaczej, był to pierwszy raz, kiedy się do niego odezwała tegodnia. O co ci chodzi?  spytał.Szła obok Jeade ena, sute spódnice nie ograniczały jej ruchów.Nie, nie szła.Skradała się.Machałaby ogonem, gdyby była kotem. Elayne to mieszkanka mokradeł, pochodzi z tej samej rasy co ty. Aro-gancko podrzuciła głowę.Brakowało jej krótkiego warkoczyka, jakie wojownicyAiel nosili zaplecione na karku.Złożona chusta, którą obwiązała skronie, niemalcałkowicie zakrywała włosy. Odpowiednia kobieta dla ciebie.Czyż nie jestpiękna? Proste plecy, szczupłe, silne nogi, wargi jak dojrzałe jabłuszka.Włosy ni-czym szczere złoto, oczy jak niebieskie szafiry.Skórę ma gładszą od najlepszegojedwabiu, łono piękne i miło zaokrąglone.Jej biodra są jak.Przerwał jej nerwowo, czując, jak pałają mu policzki. Wiem, że ona jest piękna.Ale co ty teraz robisz? Opisuję ją. Aviendha spojrzała na niego krzywo. Widziałeś ją kiedyś79 w kąpieli? Nie muszę jej opisywać, jeśli widziałeś. Nie widziałem!Wstyd mu było, że przemawia do niej głosem dobywającym się jakby ze zdła-wionego gardła.Nie ulegało wątpliwości, Rhuarc i pozostali słuchali, najwyraz-niej rozbawieni, co jednoznacznie znamionowały ich nadmiernie poważne obli-cza.Mat przewrócił oczami, nie tając szelmowskiego uśmiechu.Aviendha wzruszyła jedynie ramionami i poprawiła chustę. Szkoda, że się o to nie postarała.Ja za to widziałam i mam zamiar postępo-wać jak jej prawie siostra. Akcent położony na to słowo zdawał się mówić, żejego  prawie siostra zapewne uczyniłaby to samo; obyczaje Aielów były dziwne,ale to już zakrawało na czyste szaleństwo!  Jej biodra. Skończ z tym!Spojrzała na niego z ukosa. Ona jest kobietą dla ciebie.Elayne złożyła serce u twych stóp jak ślubnywianek.Uważasz, że był ktoś taki w Kamieniu Azy, kto o tym nie wiedział? Nie chcę rozmawiać o Elayne  zaprotestował kategorycznym tonem.Napewno nie chciał, jeśli ona miała zamiar ciągnąć rozmowę w taki sam sposób,w jaki ją zaczęła.Już pod wpływem samej tej myśli twarz znowu zaczęła mupałać.Ta kobieta robiła wrażenie, iż zupełnie nie dba o to, co mówi, ani czy ktośjej przypadkiem nie słucha! Dobrze, że się czerwienisz; odepchnąłeś ją przecież, mimo że obnażyłaprzed tobą serce. Głos Aviendhy był surowy i pełen pogardy. Napisała dwalisty, odsłaniając wszystko, zupełnie jakby rozebrała się do naga pod dachem two-jej matki.Zaciągasz ją do kątów, żeby się z nią całować, a potem odrzucasz.Onanaprawdę wyraziła w tych listach to wszystko, co myśli, Randzie al Thor! Egwe-ne mi o tym powiedziała.Każde słowo było prawdziwe.Jakie masz względemniej zamiary, mieszkańcu bagien?Rand przejechał dłonią po włosach, poprawił też shoufę.Każde słowo w li-stach Elayne było prawdziwe? W obu listach? Absolutnie wykluczone! Jedenzaprzeczał drugiemu we wszystkich niemalże kwestiach! Wzdrygnął się nagle.Egwene jej o tym powiedziała? O listach Elayne? To te kobiety rozmawiają zesobą o tych sprawach? A więc znaczy to, że wspólnie planują, jak najskuteczniejskonfundować mężczyznę?Zrozumiał nagle, jak bardzo tęskni za Min.Min nigdy nie uczyniła nic, by zro-bić z niego głupca.Cóż, w ostatecznym rozrachunku nie więcej niż jeden, możedwa razy.I nigdy go nie obraziła.Prawda, kilkakrotnie nazwała go  pasterzem.Ale w jej towarzystwie z jakiegoś niewytłumaczonego powodu czuł się swobod-nie, bezpiecznie.Nigdy, w odróżnieniu od Elayne albo Aviendhy, nie sprawiła, bywyglądał we własnych oczach na skończonego idiotę.Swym milczeniem wyraznie zirytował dziewczynę jeszcze bardziej, o ile tow ogóle było możliwe.Kilkanaście razy poprawiła chustę, mrucząc coś pod no-80 sem i stawiając takie kroki, jakby chciała coś zdeptać.W końcu przestała burczeć,a dla odmiany zaczęła się na niego gapić.Jak drapieżny ptak.Nie pojmował, jakimcudem jeszcze się nie potknęła i nie upadła. Dlaczego tak na mnie patrzysz?  spytał podniesionym głosem. Ja tylko słucham, Randzie al Thor, ponieważ życzyłeś sobie, bym milczała. Uśmiechnęła się, ukazując zaciśnięte zęby. Czyżbyś nie był zachwycony,że słucham cię, tak jak rozkazałeś?Zerknął ponad nią na Mata, który tylko pokręcił głową.Po prostu nie byłosposobu na zrozumienie kobiet.Próbował myśleć o tym, co ich czeka dalej, aleprzychodziło mu to z trudem, bo cały czas czuł na sobie jej spojrzenie.Piękneoczy, gdyby nie przepełniająca je pogarda, toteż w tej chwili z całej duszy pragnął,by patrzyła raczej na coś innego.* * *Osłaniając oczy przed łuną słońca, Mat robił, co mógł, by nie spoglądać naRanda i kobietę Aiel, idącą między ich końmi.Nie pojmował, dlaczego Randznosi ją tak cierpliwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •