[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mam ochoty być drugim daniem tego wieczoru.Lilah pobladła i odwróciła się do niego plecami.- Gratuluję - szepnęła.- To był celny strzał.- A co mam powiedzieć? %7łe możesz przychodzić i odchodzić, jak ci się spodoba,zadawać się z kim zechcesz, a ja będę potulnie czekał na resztki z twojego stołu?- Nie chcę, żebyś cokolwiek mówił.Chcę tylko, żebyś stąd wyszedł i zostawił mnie wspokoju.- Nigdzie nie pójdę, dopóki sobie tego nie wyjaśnimy.- Dobrze - wzruszyła ramionami, rozsuwając zamek sukienki.- Siedz tu, dopókizechcesz.Ja idę spać.Odrzuciła sukienkę na bok i w koronkowej jedwabnej halce podeszła dostaroświeckiej toaletki.Usiadła przed lustrem i zaczęła szczotkować włosy.- Dlaczego jesteś taka zła? - zapytał Max.Lilah zgrzytnęła zębami.- A niby dlaczego miałabym być zła? Bo przecież chyba nie dlatego, że czekałeś namnie w moim pokoju wściekły, bo ja ośmieliłam się mieć własne plany, skoro ty nie miałeśochoty poświęcić mi nawet godziny?- O czym ty mówisz? - zdumiał się Max i pochwycił ją za ramię, zaraz jednak syknął,gdy szczotka do włosów uderzyła w kostki jego palców.- Gdy będę chciała, żebyś mnie dotknął, to dam ci znać.Max zaklął, wyrwał jej szczotkę i rzucił przez pokój, a potem jednym szarpnięciempostawił dziewczynę przed sobą.- Zadałem ci pytanie - rzucił przez zaciśnięte zęby.Lilah odrzuciła głowę do tyłu.- Jeśli już skończyłeś.- Nie prowokuj mnie - syknął Max.To ona jednak Wybuchnęła pierwsza.- Wczoraj w nocy, a nawet dzisiaj rano zasługiwałam na twój czas i uwagę.Dopókichodziło o seks.A po południu nie chciałeś nawet na mnie spojrzeć.Zależało ci tylko na tym,żeby pozbyć się mnie jak najszybciej!- Chyba zwariowałaś - zdumiał się.- Tak właśnie było.Mamrotałeś coś pod nosem i poklepywałeś mnie po ramieniu! Ateraz znów zaczęło cię swędzić i rozzłościłeś się, że nie czekałam, żeby cię podrapać!Max był teraz równie blady jak ona.- Czy tak o mnie myślisz?Lilah westchnęła.Gniew zniknął z jej twarzy.- Nie, Max.To ty tak o mnie myślisz.A teraz idz już sobie.Rozluznił uchwyt, a ona natychmiast odsunęła się od niego.- Po południu byłem czymś bardzo zaabsorbowany.Nie chodziło o to, że nie miałemochoty spędzać z tobą czasu.- Nie chcę żadnych usprawiedliwień - wzruszyła ramionami i podeszła do drzwitarasu.- Zupełnie jasno okazałeś swoje uczucia do mnie.- Najwidoczniej nie.W żadnym wypadku nie chciałem cię urazić.- Wszystko przez to,że ją okłamał.To był pierwszy błąd.- Pół godziny przed tym, zanim po ciebie przyjechałem,widziałem w miasteczku Caufielda - wyznał.Lilah obróciła się na pięcie.- Jak to? Widziałeś go?! Gdzie?- Stałem na światłach, a on był na chodniku.Przefarbował włosy i zapuścił brodę.Zanim sobie uświadomiłem, że to on, już go straciłem z oczu i nie udało mi się go odnalezć.- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?- Nie chciałem cię martwić.Obawiałem się, że przyjdzie ci do głowy jakiś głupipomysł i zechcesz sama go poszukać.Masz zwyczaj działać pod wpływem impulsu, więc.Policzki Liii znów się zaróżowiły.- Ty idioto! Ten człowiek chce okraść moją rodzinę, a tobie nie starcza rozumu, żebymi powiedzieć, że widziałeś go o kilka kilometrów stąd! Gdybym wiedziała, to może udałobymi się go wytropić!- Właśnie o tym mówię.Nie chcę, żebyś się angażowała bardziej, niż to konieczne.Właśnie dlatego przyszło mi do głowy, że chyba powinienem wrócić do Nowego Jorku.Oniteraz wiedzą, że tu jestem, a ja nie chcę sprowadzać na ciebie niebezpieczeństwa.- Tylko mi nie mów, że.- Właśnie ci mówię - przerwał jej stanowczo i z satysfakcją zauważył jej zdumienie.-A poza tym nie będziesz więcej wychodziła sama wieczorem z domu, dopóki on się nieznajdzie w więzieniu.Przemyślałem wszystko i uznałem, że najlepiej będzie, jeśli zostanę wpobliżu i będę cię pilnował, czy chcesz tego, czy nie.- Nie chcę! Nie potrzebuję, żeby ktoś mnie pilnował!- Mniejsza o to.- Max wzruszył ramionami, uznając rozmowę za zakończoną.Lilahjednak była odmiennego zdania.- Jesteś aroganckim, nadętym.- Wystarczy - przerwał jej swoim belferskim tonem.- Nie ma sensu się kłócić, skorozapadła już najlepsza możliwa decyzja.Zamierzam codziennie odwozić cię do pracy.Poinformuj mnie, jeśli będziesz miała jakieś inne plany.Lilah zaniemówiła.- Nic z tego - wyjąkała.- Nie będę cię o niczym informować.- Owszem, będziesz - odrzekł Max łagodnie i pociągnął ją za ręce.A co do dzisiejszejnocy - dodał, obejmując ją - to widzę, że zupełnie niewłaściwie rozumiesz moje motywy iuczucia.- Nie chcę o tym mówić - prychnęła, wyrywając się, ale ku jej zdziwieniu Max niepozwolił jej się uwolnić.- Wiem, że wolisz krzyczeć, ale to nie jest w moim stylu, a poza tym do niczego nieprowadzi - powiedział stanowczo.- Chcę ci wyjaśnić, że nie przyszedłem tutaj dlatego, że cośmnie zaswędziało, choć to prawda, że chcę spędzić z tobą noc.Lilah już dawno nie czuła się tak zaskoczona.- Co się z tobą stało? - wyjąkała.- Uświadomiłem sobie, że powinienem postępować z tobą dokładnie tak samo, jak ztrudnymi studentami.Sama cierpliwość w takich wypadkach nie wystarcza.Trzeba jeszczesilnej ręki oraz jasnego określenia intencji i celów.Lilah wzięła głęboki oddech.- Max, myślę, że powinieneś połknąć aspirynę i położyć się spać.- Jak już mówiłem - ciągnął niewzruszenie - nie chodzi mi tylko o seks, choćprzyznaję, że ten aspekt naszej znajomości jest ogromnie satysfakcjonujący.Ale istotniejszejest to, że jestem tobą bez reszty oczarowany.Delikatnie musnął ustami jej ucho.- Nie - zaprotestowała słabo.- Może popełniłem błąd, dając ci do zrozumienia, że pociąga mnie tylko twój wygląd idoznania fizyczne.Ale chodzi o coś więcej.Po prostu nie wiem, jak ci to powiedzieć.-Obrócił ją i oparł plecami o siebie.- Nigdy jeszcze w moim życiu nie było takiej kobiety jakty.I mam zamiar sprawić, żebyś w nim pozostała.- Co ty robisz?- Zabieram cię do łóżka.- Nie - potrząsnęła głową.Nadal była na niego zła, choć nie do końca wiedziała, o co.Po chwili jednak zupełnie o tym zapomniała.ROZDZIAA SMYMax nalał sobie kawy, pogwizdując.Miał wielkie plany.Przejażdżka wzdłużwybrzeża, kolacja w jakiejś ustronnej restauracji, a potem długi spacer po plaży.Podniósł filiżankę do ust, oparzył sobie język i uśmiechnął się szeroko.Miał romans.- Miło jest widzieć człowieka, który ma tak dobry humor wcześnie rano - zawołałaCoco, dostojnie wkraczając do kuchni.Poprzedniego wieczoru przefarbowała włosy nakruczoczarny kolor i ta zmiana wprawiła ją w świetny nastrój.- Może masz ochotę na pączkiz jagodami?- Wyglądasz wspaniale - zachwycił się Max.Coco rozpromieniła się, zawiązująctasiemki fartuszka z falbankami.- Dziękuję ci, mój drogi.Zawsze mówię, że kobieta od czasu do czasu potrzebujejakiejś zmiany.Dzięki temu mężczyzni się nie nudzą.- Sięgnęła do szafki po miskę izatrzymała wzrok na jego twarzy.- Muszę powiedzieć, Max, że ty też wyglądasz dzisiajwyjątkowo dobrze.Morskie powietrze albo.w każdym razie coś ci tu służy.- Czuję się tu doskonale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]