[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na mgnienie jej wzrok skrzyżował się ze spo-jrzeniem Tuckera.Czegoś takiego jeszcze dotych-czas nie doświadczyła.Poczucie wspólnoty i cał-kowitego zrozumienia, jakby czytali w swoich myś-lach.Wypełniały ich te same odczucia, jakby wręcznależeli do jednej rodziny, oni i te dzieci.A jedno-cześnie jakby istnieli tylko oni dwoje.Nie padłożadne słowo, ale spojrzenie, jakie jej posłał, wystar-czyło za wszystko.Jego oczy powiedziały to, cochciała usłyszeć.Boże, tylko Ty wiesz, jak bardzo chciałabymmieć dom pełen dzieci! Jak bardzo się cieszę, że cimalcy są tutaj z nami.Z Tuckerem sprawa jestbardziej złożona.Szczególnie po tej zasłyszanejrano rozmowie.Niedługo potem dzieci ochoczo pobiegły do holuzadzwonić ozdobnym dzwonkiem, że pora na obiad.Domownicy nie dali na siebie czekać.Panowiedostawili z boku dodatkowy stolik, by zrobić miejs-ce dla dzieci.Tucker usiadł obok Deweya, resztazasiadła na swoich stałych miejscach.Patrzyła spod oka, jak Tucker i Dewey zaśmie-wają się z jakichś żarcików.Od początku przypadlisobie do gustu.Nie wiadomo właściwie czemu,czuła się wyłączona z ich kręgu.Nie było to miłe.I choć wmawiała sobie, że chce być blisko Tuckerajedynie ze względu na dobro rodziny, w głębi duszyczuła, że to coś innego.Nie chce czuć się izolowana.A z drugiej stronydręczy ją świadomość, że tak jej zależy na zaintere-sowaniu Tuckera.247Przyjęła go niechętnie, niemal wrogo, jednakz upływem czasu coraz bardziej się do niego przeko-nuje.Jest otwarty na innych, wrażliwy na ichpotrzeby.Nie chodzi tylko o ubranka, które kupiłdzieciom.Ani o to, jak bardzo martwił się wczorajo Shirley.Jest nastawiony na innych, to się czuje.Nie miała pojęcia, czemu nie może przestaćo nim myśleć.Jest w nim coś, co ją intrygujei pociąga.Nie wiadomo dlaczego.Zwłaszcza pojego wczorajszym oświadczeniu, że wcale nie palisię do ożenku.Po co ona marnuje czas na myślenieo facecie, który się dla niej nie nadaje? Potrzeba jejkogoś solidnego, kogoś, kto chce mieć rodzinę.Człowieka, który da jej upragnione dzieci i pomożeje wychować.Kogoś, komu można zawierzyć.Tucker w żaden sposób nie odpowiada temuideałowi.Kupił sobie dwuosobowy samochód.Niema żadnej rodziny i nic nie wskazuje, że chciałby jąmieć.Wprawdzie wiele razy pokazał się z dobrejstrony, jednak nie ma pewności, czy nie była totylko celowa gra, zamierzone działanie, by zamyd-lić jej oczy.Jedyne, co ich łączy, to dążenie doosiągnięcia wytyczonego celu.W jej przypadkudokładnie określonego.O Tuckerze trudno to samopowiedzieć.Być może Vivian jest dla niego bardziej od-powiednią dziewczyną, uzmysłowiła sobie po na-myśle.Nie zależy jej na stałym związku, chodzi jejtylko o flirt i dobrą zabawę.Westchnęła w duchu.Sądząc po tym, jak wczoraj oboje zostali na górze,prawdopodobnie też doszli do podobnych wnios-ków.248Ciocia Shirley postawiła na stole salaterkę z pa-rującymi jarzynami i usiadła na swoim miejscu. Wczoraj wieczorem, gdy już poszłaś na górę,ucięliśmy sobie z Tuckerem długą pogawędkę zwróciła się do Ruth. Okazuje się, że on mamnóstwo ciekawych pomysłów.Kącikiem oka spostrzegła, że Tucker nieznacz-nie potrząsnął głową, jakby sygnalizując cioci, byzakończyła ten temat.To tylko wzmogło ciekawość dziewczyny.Ostrożnie zagadnęła o szczegóły, lecz w tej samejchwili ciocia zajęła się udzielaniem Nicky emulekcji dobrych manier. Mogę prosić o sól? zwrócił się chłopiec doTuckera.Tucker uśmiechnął się. Mam podać z góry czy z dołu?Zamiast go zbesztać, że psuje jej nauki, ciociaShirley uśmiechnęła się do niego promiennie.Wi-dać ją też już sobie całkiem pozyskał.Ciocia Ada, bujająca do tej pory w obłokach,zainteresowała się siedzącą obok Angie. Jaką masz piękną różową bluzeczkę, kocha-nie! pochwaliła małą.Angie uklękła na krześle i odwróciła się tyłem,by wszyscy mogli podziwiać fioletowe słonie wyhaf-towane na dole. Dostałam ją od kuzyna Tuckera powiedziałaz dumą. Pasuje do moich nowych bucików.Widzicie? Angie, nie kładz nóg na stole zgromił ją brat.Dziewczynka cofnęła nóżki i usiadła wygodnie.249 Pani Marsh i kuzyn Tucker to moja nowamamusia i nowy tatuś oznajmiła z powagą.Ruth omal nie wypuściła z rąk szklanki. Co takiego? Zamknij buzię, kuzynku odezwała się ciociaShirley. Bo mucha ci wpadnie. Co ty gadasz! Nicky obruszył się na siostrę. Skąd ci przyszło do głowy, że teraz oni będąnaszymi rodzicami? Pan w sklepie tak powiedział.Tucker chrząknął znacząco. Ten pan, którego spotkaliśmy w sklepie, tomój dawny kolega.Chodziliśmy razem do szkoły,ale potem już się nie widzieliśmy wyjaśnił dziew-czynce, choć było jasne, że jednocześnie zwraca siędo reszty zaskoczonych domowników. Jak naszobaczył, pomyślał, że jesteśmy rodziną.Po prostusię pomylił.Angie wpatrywała się w niego szeroko otwartymioczami.Wreszcie dotarło do niej znaczenie tego, copowiedział.Zaśmiała się zabawnie. No tak, to śmieszne! A my z Nickym mamyróżnych tatusiów.Dlatego Nicky ma czarne włosy,a ja żółte. Przestań pleść! rzucił chłopiec.Angie przekręciła się na krześle, obracając siętwarzą do brata. Przecież nie powiedziałam im, że twój tatuśjest strasznym obibokiem.Smagła buzia chłopca pokryła się rumieńcem. Nie powinnaś słuchać, co mama mówi przeztelefon.To nie jest przeznaczone dla ciebie. Ze250zmieszaną miną popatrzył na gości siedzących przystole.Zdawał sobie sprawę, jakie wrażenie musiałazrobić na nich ta wymiana zdań. Angie to mojaprzyrodnia siostra rzekł, by ostatecznie wszystkowyjaśnić.Właściwie nie musiał tego mówić.Dla każdego,kto tylko spojrzał, było to oczywiste
[ Pobierz całość w formacie PDF ]