[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcesz mieć dziurę we łbie? - dodał Tebulot nie kryjąc agresywnych zamiarów iunosząc maszynę.Chłopiec uśmiechnął się niemal z zadumą.- Musiały to być piękne dni, gdy sny całych narodów strzeżone były przezWojowników Nocy, a diabły biegały na wolności.Potężne bitwy rozgrywały się wtedy napolach wyobrazni.Przykro mi stwierdzić, że nie mam więcej niż trzech przeciwników, wdodatku słabych i niedoświadczonych.- Może niedoświadczonych - powiedział Kasyx.- Ale nie słabych.Chłopiec pokręcił głową.- Wiem, jak niewiele mocy ci zostało, stary człowieku.Ledwie zdołasz wrócić doświata jawy.Nawet gdybyś zwolnił ją całą, tu i teraz, odbiłbym ją równie łatwo, jak tyodbijałeś strzały mnichów z Twierdzy Wstydu.Pociągnął znów za linę i dodał:- Będziecie bezsilni.Będę mógł zdmuchnąć was jak świece.- Kim jesteś? - spytał go Kasyx.- - Czego chcesz od Sameny?- Znacie mnie dobrze - odpowiedział chłopiec.- Widzieliście mnie na plaży w DelMar.Nie takiego, jak teraz, lecz to byłem ja.Przez mgnienie ujrzeli prawdziwą postać chłopca.Ujrzeli twarz demona z płonącymioczami, ujrzeli szkieletowała klatkę piersiową, na wpół rozwinięte serce pulsujące pod niemalprzezroczystą skórą jak embrion kurczaka pływający w białku.Ujrzeli pazurzaste ręce izakrzywione kości udowe.Potem wyobrażenie wywołane przez chłopca znikło, demonrozpłynął się i znów stali na pustyni ze snu, a wiatr owiewał ich, wypłakując żałosny, cichy,pogrzebowy lament.Zastanawiali się, czy trafili do piekła, czy może raczej piekło przyszło donich.- Jesteś nasieniem Yaomauitla - powiedział ochryple Kasyx.- No, no, moi pozbawieni doświadczenia przyjaciele, więcej wiecie, niż sadziłem -odrzekł chłopiec.- Tak wiec spór między nami będzie gorętszy i bardziej ekscytujący.%7ładnato przyjemność zabijać głupców i niedoinformowanych.- Co tu robisz? - zażądał odpowiedzi Kasyx.- Co robisz w tym śnie?- Naprawdę nie wiesz? Nic masz pojęcia, kim jest ten człowiek, który to śni? Ajednak głupcy! Spytaj swego przyjaciela o imieniu Springer.Spytaj go, czyj to jest sen!- Ty nam to powiesz - zażądał Tebulot.Chłopiec pokręcił głową.- To by zepsuło całą przyjemność.- Co zamierzasz zrobić z Sameną? - spytał Kasyx.- Zatrzymam ją sobie na czas jakiś, przynajmniej do chwili, aż dorosnę.Jakozakładniczkę, można by powiedzieć, bym mógł dokończyć spokojnie mój okres płodowy irozwinąć pełnię mej potęgi.- A zatem nie jesteś tak potężny, jak to głosisz - powiedział powoli Kasyx.W pozbawionej wyrazu twarzy chłopca rozjarzyły się na chwilę oczy demona.- Ciebie mogę zabić, starcze!- Może i tak.lecz nic jesteś dość silny, by zabić całą naszą trójkę.Gdyby tak było, poprostu byś to zrobił.Stoimy na twojej drodze.To dlatego potrzebujesz jednego z nas jakozakładnika.By pozostałych dwóch siedziało cicho.- Cóż, jesteś jednak mądry i spostrzegawczy - rzekł chłopiec.-- Chcę, żebyś puścił teraz tę linę i uwolnił Samenę.W przeciwnym razie porażę cięciosem, który będzie ciosem ostatecznym.Chłopiec spojrzał na nocne niebo.Gwiazdy znikały z nieboskłonu jak nasionadmuchawca zwiewane z pomalowanego kreozotową farbą ogrodzenia.Pustynia zaczynałazmieniać się i przechylać pod ich stopami.- Czujecie? - spytał chłopiec.- Zpiący się budzi.Najgłębszy sen już prawie sięskończył.Nadal zamierzam cię spalić - powiedział Kasyx postępując dwa kroki do przodu.Tebulot zaprotestował jednak.- Nie, Kasyxie.Nie teraz.Kasyx odwrócił się.- Czy to nie ty mówiłeś o Trzech Muszkieterach! Jeden za wszystkich.- I właśnie dlatego nie możesz użyć teraz tej energii do ciosu - powiedział Tebulot.-Jeśli on, jak zapowiada, odbije ją, zabije ciebie i zapewne zdoła też zabić mnie.Co jednakspotka Samenę?Kasyx uniósł powoli przejrzystą przyłbicę hełmu i odwrócił się na chwilę, by spojrzećna Samenę i demonicznego chłopca.- To zbyt ryzykowne - podtrzymywał Tebulot.- Zbyt trudno przewidzieć skutki. - Przecież on zatrzyma ją jako zakładniczkę! - wybuchnął Kasyx.- Wiem.ale dopóki pozostaje w jego niewoli, jest bezpieczna.Zawsze będziemymogli spróbować odbić ją jutrzejszej nocy, w innym śnie.Daj spokój, Kasyxie, to zbytniebezpieczne.Sam to widzisz.Cofnij się.Nie jesteś w stanie przewidzieć, co może się stać.- To niepodobne do ciebie, Tebulocie - rzekł Kasyx, ale cofnął się.Tebulot nie spojrzał na niego.- Może i tak - odpowiedział cicho.- Przedtem myślałem, że Samena zginęła.Teraz nawłasne oczy widzę, że żyje.A dopóki żyje, jest jeszcze szansa.Kasyx przytaknął.Zrozumiał.Emocje młodych były często niewyważone, były jednaksilne.Szanował zapał, nawet w pogoni za niemożliwym.Sam nigdy nie miał w sobie zbytwiele siły i nigdy nie próbował sięgać marzeń.Przynajmniej przed tą nocą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]