[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pisząc artykuł.- Daj spokój! - jęknął.- Nagle rozwinęła się w tobie wrażliwośćspołeczna? Czy to właśnie próbujesz mi powiedzieć?- Po części tak, tylko że w pewnym sensie chodziło305również o Gideona.Dzięki niemu wszystko w końcuzrozumiałam.Tak mi się wydaje.- Jakie to wzruszające! Milczała.- Przepraszam, Nick.Naprawdę przepraszam.- Jocasto, jak możesz tak łatwo rezygnować z.z nas? Jak możeszwłaściwie bez powodu zrywać długi i bardzo szczęśliwy związek?Dla kaprysu.- To nie kaprys.Słowo daję.Gdybyś chociaż przez chwilę sięzastanowił, wiedziałbyś, dlaczego tak się stało.- Pewnie wszystko dlatego, że nie chciałem pójść za tobą doołtarza.- Prawdę mówiąc - zauważyła - to ja szłabym za tobą.Widocznienie byłeś na zbyt wielu ślubach, Nick.Tak, to też miało znaczenie.Do pewnego stopnia.- Jesteś cholernie żałosna - powiedział i rozłączył się.Jegorozpaczy nie zmniejszył nawet dość interesującyprzeciek na temat reakcji Clare Short na kryzys iracki ani na tematudziału w nim Tony'ego Blaira.Jocasta poszła poszukać Gideona.Był piękny dzień, wokółdominował błękit, zieleń i złoto.Uniosła głowę w stronę słońca ipoczuła ciepło na twarzy.Zauważyła bilionera, gdy wędrował wstronę stajni.- Cześć - powiedziała i wsadziła rękę w jego tylną kieszeń.- Witaj, kochanie.Zadzwoniłaś do niego?- Tak.- I co? Widzę, że płakałaś.- Tak.Prawdę mówiąc, smutno mi i mam wyrzuty sumienia.Mójzwiązek z Nickiem trwał bardzo długo.Trudno.skończyć takąznajomość.Nawet jeśli długo, długo przed.tobą wiedziałam, żenic z tego nie będzie.Poradzę sobie.Wiem, że postąpiłamsłusznie.Dzięki temu teraz lepiej rozumiem, jak bardzo ciękocham.306- Ogromnie się z tego cieszę.Ja też bardzo, bardzo rozpaczliwiecię kocham.- Nie można kochać kogoś rozpaczliwie, Gideonie.- Można, ja tak kocham.Tak samo jak rozpaczliwie czegośpragnę".- Rozumiem.W takim razie ja też rozpaczliwie cię kocham.Irozpaczliwie cię pragnę.- Miło wiedzieć.Jak właściwie do tego doszło? Tak szybko i z taką zdumiewającąłatwością? Jocasta odtwarzała sobie wszystko jak film, któryukazuje całą historię w krótkich, oderwanych scenkach, bezdialogu, jedynie ze wzruszającą muzyką.Sekwencję rozpoczynałspacer nad jezioro: początkowo szli z dala od siebie, alestopniowo się zbliżali, póki się nie objęli - on otoczył ręką jejramiona, ona jego talię.Był też pocałunek nad jeziorem, czuły,pozbawiony pożądania.Potem nastąpiła kolacja podana przezpanią Mitchell we wspaniałej jadalni.Po niej Gideon wziął Jocastęza rękę, zaprowadził na piętro i na podeście schodów na drugimpiętrze życzył jej dobrej nocy.Następnie leżała, nie mogąc zasnąći wpatrując się w ciemność (wyobrażała sobie, że na filmiepokazano by, że i on wierci się niespokojnie w łóżku).W końcupowędrowała korytarzem i szukając go, otworzyła kilkoro drzwi.Zwiatło księżyca wpadało przez duże okno na najwyższympiętrze.Nagle usłyszała, że ktoś jest na podeście tuż za jejplecami, odwróciła się i ujrzała uśmiechniętego Gideona.Oczywiście, ostatnia byłaby scena miłosna (przy przybierającychna sile dzwiękach muzyki).Potem, zanim film wróciłby donormalnej akcji, powinien jeszcze ukazać, jak oboje leżą w łóżku iuśmiechają się do siebie w promieniach słońca wpadających przezokno.Wszystko było wspaniałe; cudowna sceneria, zachwycającybohater, wspaniała otoczka: konie, służba, niewiarygodnesamochody.Nawet pozwolił jej poprowadzić bugatti.307- Przez cały czas mam wrażenie, że zaraz się obudzę -powiedziałado Gideona - a wtedy okaże się, że to był tylko sen.- Nie obudzisz się - zapewnił - bo to wszystko dzieje sięnaprawdę.Chociaż powinienem uwieść cię znacznie wcześniej.- Próbowałeś.Przynajmniej tak mi się wydaje - zauważyłaJocasta.- Ale robiłeś to jak typowy dżentelmen.Zawszezapraszałeś Nicka.Naprawdę! Nic dziwnego, że bardzo wolnozmierzałeś do celu.- Jestem cierpliwym facetem.Kiedy zobaczyłem, jak tańczyłaś nazjezdzie, Jocasto, bardzo cię zapragnąłem.Wiedziałem wtedy, żewcześniej czy pózniej będę cię miał.To takie proste.Jedynieczekałem na odpowiednią chwilę.Bałem się tylko, że wcześniejNicholas zrobi z ciebie uczciwą kobietę.- Nigdy nie miał takiego zamiaru - zapewniła - i aż do wczorajmyślałam, że to ma jakieś znaczenie.Teraz wiem, że nie.Anitrochę.I naprawdę nie miało.Zakochała się w nim po uszy.Czyż nie tak? Rozpaczliwie imocno.To chyba oczywiste.Była cudownie szczęśliwa.Przezcały czas.Nie mogła w to uwierzyć.Co więcej, on zakochał się wniej.Wciąż jej to powtarzał.Bywał absurdalnie romantyczny.Czasami, gdy budziła się rano,Gideona nie było, a po chwili wchodził z uśmiechem i ogromnymbukietem właśnie zerwanych polnych kwiatów.Wyczarterował najeden dzień mały samolot i pokazał jej z lotu ptaka górny Mournetylko dlatego, że chciała go zobaczyć.Jezdzili konno przy blaskuksiężyca, pili szampana na łódce na jeziorze, nadał jej imię jednejze swoich klaczy czystej krwi.- Dopóki się tu nie pojawiłaś, ona była w tym miejscunajpiękniejszą istotą płci żeńskiej.Jocasta czuła się tak, jakby całkowicie zostawiła za sobą308przeszłość; miała telefon, a z ubrań tylko to, co wrzuciła doplecaka.Odnosiła wrażenie, że jej życie zaczyna się od nowa.Wszystko wydawało się zbyt dobre, by mogło być prawdą, alewłaśnie za czymś takim tęskniła jej romantyczna dusza.Tylko ichdwoje, z dala od całego świata, pławiący się w rozkoszach iprzyjemnościach.Po jakimś czasie, oglądając się wstecz, uznała,że to był ich miesiąc miodowy.Oczywiście, nie mogła też pomijać seksu, który był.był dobry.Bardzo dobry.Naprawdę.Wyjątkowo jej odpowiadał.- Myślę, że mamy już wszystko, co potrzeba.Carla uśmiechnęłasię do Kate.Przez kilka godzin przeczesywały Top Shop, a potem, tak nawszelki wypadek, wpadły jeszcze do Oasis i River Island
[ Pobierz całość w formacie PDF ]