[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Możesz oszukiwać wszystkich dokoła, ile wlezie - radził jej kiedyś Matt - ale pamiętaj: nigdy nie oszukuj siebie, w żadnej sprawie.A teraz właśnie Davina oszukiwała siebie, i to wcale nie tylko w sprawie niepokoju, z jakim oczekiwała wizyty Lea von Hesslera.Przyszedł punktualnie, tak jak się spodziewała.Na większym luzie, ale.ale jakiś mniej germański, niż to sobie wyobraziła na podstawie jego głosu, za to nieprzyzwoicie przystojny, znacznie przystojniejszy od Saula Jardine, który dzięki swojej potężnej budowie miał wprawdzie bardzo męski wygląd, ale brakowało mu urody gwiazdora filmowego, jaką odznaczał się jej gość.Davina szeroko otworzyła oczy, patrząc, jak Leo podchodzi do drzwi.Poruszał się ze swobodną elegancją, ale było w nim jakieś napięcie, ledwie dostrzegalne wahanie, kiedy sięgał do dzwonka.Szybko zbiegła na dół, sama zdenerwowana.Nie tylko bardzo przystojny, ale i subtelny, stwierdziła w kilka minut później, kiedy go powitała.Zauważyła, jak zachowuje stosowny dystans, dotykając jej tylko bardzo delikatnie i przypadkowo przy wręczaniu kwiatów.Świeżo ścięte, miejscowe kwiaty, polne - pomyślała z aprobatą - a nie sztywne, cieplarniane, podobne do sztucznych, których tak nie cierpiała.Może dlatego, że jej przypominały Gregory'ego i pierwsze lata ich małżeństwa.-Bardzo proszę.- Wstawiła kwiaty do wody i poprowadziła gościa do salonu.- Nie wiem, czy pan coś jadł.?-Tak, dziękuję, jadłem podwieczorek.Nie przypuszczałem, że będzie taki obfity.-Grosvenor szczyci się swoją kuchnią - powiedziała, zdając sobie sprawę, że mówią o wszystkim i o niczym, oboje czujni i napięci.-Wspominał pan coś o przyjaźni pomiędzy naszymi ojcami.-Próbowała go zachęcić do dalszej rozmowy, czując jednocześnie przyspieszone bicie serca.Wstrzymała oddech.Leo spojrzał na nią poważnie.-Rozumiem, że pani nic na ten temat nie wie?-Nie - przyznała.- Wiem naturalnie, że pod koniec wojny ojciec był w Niemczech.-Tak, był tam z pierwszymi jednostkami brytyjskimi.- Wymienił nazwę pułku oraz miejsce jego stacjonowania i Davina spojrzała na niego niepewnie.- Pan wie więcej o służbie wojskowej mojego ojca niż ja -przyznała.- Ojciec był.to znaczy my z ojcem.ojciec byłczłowiekiem zamkniętym w sobie.- Szukała właściwych słów, żeby mu powiedzieć, jak niewiele wiedziała o przeszłości ojca, nie zdradzając jednocześnie uczuć, jakie do niego żywiła, i istoty ich wzajemnego stosunku.- I jeszcze coś nasi ojcowie mieli wspólnego.Mój też byłzamknięty w sobie - powiedział spokojnie Leo.Jeszcze coś mieli wspólnego? Davina nie spuszczała Lea z oka.Niemal namacalnie czuła narastające napięcie, ale nie była pewna, które z nich było jego źródłem, a jeśli oboje, to zastanawiała się dlaczego.-I jeszcze coś? - zapytała.-Obaj byli założycielami firm farmaceutycznych - odparłpoważnie Leo.Davina zmarszczyła czoło.- To nie mój ojciec był założycielem firmy, tylko jego ojciec, mój dziadek.To dziadek przypadkowo wynalazł ten lek nasercowy.- A kiedy go „przypadkowo” wynalazł?Nagłość pytania zaskoczyła Davinę.- Nie wiem dokładnie - przyznała.- Chyba na jakiś czas przed wojną, bo ojciec wtedy studiował.Wziął urlop i.zgłosił się do wojska, a kiedy wrócił.- To co wtedy zrobił? - nalegał Leo.- Podjął przerwane studia?- Nie - odpowiedziała z namysłem.- Tak jak wielu w jego sytuacji.Panowało wśród nich przekonanie, że za dużo przeżyli, żeby wracać na uniwersytet.- Ale pani nie wie, dlaczego akurat ojciec nie zrobiłdyplomu? - nie ustępował Leo.Davina potrząsnęła głową.-Nigdy nie rozmawialiśmy na ten temat.- Poruszyła się niespokojnie na krześle.- Ojciec.ojciec był bardzo skryty.Niewiele mówił o sobie.o swojej przeszłości.-Ale mówił pani, że ten lek został wynaleziony przez jego ojca?-Nie, nie przypominam sobie - przyznała Davina.- Matka mi o tym mówiła.- Zmarszczyła brwi i spojrzała na Lea.Na widok jego twarzy doznała skurczu żołądka.- O co chodzi?Czy coś się stało? - zapytała z niepokojem.Patrzył na nią bezradnie.Najwyraźniej tak samo niewiele wiedziała jak i on, a może nawet mniej.Poczuł nagle, że musi ją chronić przed prawdą, ale widząc wyraz jej twarzy zrozumiał, że to niemożliwe, bo już powiedział za dużo.Przeklinał w duchu siebie za to, że tak obsesyjnie dąży do wykrycia prawdy.Ale było za późno, żeby się cofnąć.Davina niespokojnie czekała na odpowiedź, a gdyby jej nie odpowiedział.Nie, tego nie mógł zrobić.-A może przypadkiem ma pani gdzieś jakieś oryginalne zapiski pani dziadka? - zapytał obojętnym tonem.-Nie, nic takiego nie mam.Kilka lat temu w gabinecie mojego ojca wybuchł pożar.Wszystko się spaliło.- Wkrótce potem, jak sobie przypomniała, Gregory oznajmił, że przejmuje sprawy finansowe firmy.Nigdy się nie dowiedziała, w jaki sposób jej mąż zdołał w końcu wyszarpać od ojca zgodę na taką zmianę.Bez wątpienia wywołało to między nimi pewną wrogość, która Gregory'emu najwyraźniej służyła, a którą ojciec znosił z pełną rozgoryczenia rezygnacją.Zawsze uważała, że jest to skutek tego, że firma nie produkuje żadnych nowych leków, ale przecież pod rządami Gregory'ego, jak się przekonała, przeznaczano na badania naukowe jeszcze mniejsze fundusze niż za czasów jej ojca.Podniosła się nagle i podeszła do okna.-Coś tu się nie zgadza - zaatakowała Lea ostro.- Nasi ojcowie nigdy nie byli przyjaciółmi.- Odwróciła się do niego twarzą.-Tak, przyjaciółmi rzeczywiście może nie.ale obawiam się, że mogli być wspólnikami - rzekł z ociąganiem.Patrząc na nią żałował, że wszystko nie potoczyło się inaczej.Prawda może stać się wielkim osobistym obciążeniem dla tej małej, drobnej kobiety, która obserwowała go teraz z niepokojem i uwagą.Jeżeli jego domysły i podejrzenia okażą się uzasadnione, to będzie czuła to co on, a czego ich ojcowie najwyraźniej czuć nie byli zdolni.- To długa i skomplikowana historia, pełna luk i niejasności -powiedział spokojnie.Davina zawsze była wdzięcznym słuchaczem i teraz też słuchała, początkowo speszona, a potem coraz bardziej oszołomiona.Leo ostrożnie, powoli, mówił jej, co odkrył, a przynajmniej, co w swoim mniemaniu odkrył.- Czy chce pan powiedzieć - przerwała mu w pewnym momencie - że mój ojciec.że nasi ojcowie.wykorzystali eksperymenty medyczne przeprowadzane na ludziach w takich miejscach, jak Oświęcim?- Pani ojciec najprawdopodobniej zawinił tylko w ten sposób, że je wykorzystywał.Byłbym szczęśliwy, gdyby mój ojciec.Na widok twarzy Lea wstrząs, który sama przeżyła, i zgroza, jaka ją ogarnęła, odeszły w cień, ustępując miejsca instynktownemu współczuciu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]