[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usiadłem obok niej i oparłem nogi o mały stolik. Gdy już coś pojmie, posiądzie intelektualnie, wówczas przestaje tobyć dla niego stymulujące.I dotyczy to nie tylko kobiet, ale i,powiedzmy, religii czy podróży zagranicznych.A przede wszystkimdotyczy samego doświadczenia tworzenia poezji.Czasem możnawyczuć, że nie angażuje się tak bardzo w zakończenie jakiegoś wiersza,bo gdy już przeleje sporą jego część na papier, to mu wystarcza.Awersja do posiadania. Naprawdę? Nie czytałam ich.a raczej powinnam powiedzieć, nieodczytywałam ich pod tym kątem.Jako wierszy o posiadaniu.Zamyśliłem się. Nie, w pewnym sensie masz rację: nie o tym są.Raczej.niewiem.są tego przejawem.A o czym są? O zmienności,przeobrażeniach, czymś w tym rodzaju.Można powiedzieć, żenajbardziej ze wszystkiego Donne a poruszała niestałość:w otaczającym go świecie, w poznawanych kobietach, a przedewszystkim w nim samym.Jest jednak w jego poezji także dużozwyczajnej miłości, zwłaszcza do żony. Kim była? Ann.Wziął z nią ślub w tajemnicy, licząc na to, że teść muwybaczy, ale się przeliczył, totalnie spieprzył sprawę.Była partią nie dlaniego, mierzył za wysoko, więc gdy sprawa się wydała, stracił pracę imusieli zamieszkać w wilgotnej nędznej chacie daleko od Londynu.daleko od centrum wydarzeń na całe lata.Ale kiedy umarła, napisał, żejest dolore infans, z żalu oniemiały. Smutne słowa, zwłaszcza jeśli wypowiada je poeta.Ile miał lat,kiedy wzięli ślub? Chyba dwadzieścia dziewięć albo trzydzieści.Najlepiej myśli mi się w nocy może dlatego, że ciemność i cisza sąbliższe prawdziwej naturze wszechświata.Gwiazdy łącznie z naszymmłodocianym Słońcem są jedynie miejscowymi eksplozjami światła,gorąca i hałasu, niewartymi uwagi wobec dzielących je ogromnychprzestrzeni.Nocą można się otrzeć o głębszą prawdę.Można podjąćdecyzję.Nocą najbardziej też dziwi mnie chroniczna bierność ludziwobec życia.Jak gdyby wystarczyło je tylko przeżyć. Och mówią zgładkością samozwańczych mędrców przecież wszystkienajważniejsze decyzje podejmowane są za nas.A przecież to tylkojeszcze jedna forma tchórzostwa lub ucieczki.Ponieważ naprawdęwszystkie decyzje podejmujemy my i tylko my.Nie ma Boga,sprawiedliwości, obiektywnej racji lub jej braku, nie można też winićrodziców.(Nie mieli pojęcia, w co się ładują.) Nie wobec wściekłegochaosu tych wszystkich zdeterminowanych genów odziedziczonych poanonimowych przodkach w nas i wobec niezmierzonej i cichejobojętności kosmosu wokół nas, my i tylko my nie oczekując żadnejnagrody i pewni jedynie śmierci musimy wybrać swój szlak i zająćswoje stanowisko.Alternatywą jest nędzna niewola popychanych iszturchanych przez ludzi, których nie zamierzaliśmy kochać,zapędza się nas przez błotniste doliny ku całej serii decyzji, którychnie chcieliśmy podjąć.Stajemy się w gruncie rzeczy chodzącą sumąwszystkich naszych zaniechanych planów i postanowień.A wtedychroniczna bierność jest jedynym wyjściem.I jeśli była taka jedna noc, chwila wyboru, to właśnie wtedy, wsierpniu.Położyliśmy się pózno przedtem rozmawialiśmy, piliśmy,leniuchowaliśmy.O trzeciej lub czwartej wciąż jeszcze czuwałem, leżącobok niej, pogrążonej we śnie.Pamiętam, że pogoda za oknem niepozwalała zasnąć, zachowywała się jak przewracający się co chwilaberbeć, którego poczęstowano dla żartu whisky.Moja decyzja nie byłagłośna ani spektakularna raczej wyważona i niema była zmianą wsposobie myślenia o niej, zmianą w sposobie myślenia o sobie.Ale tymwłaśnie, jak sądzę, jest miłość: niewiadomą, ryzykiem podjętym wciemności w czasie burzliwej pogody.A zresztą od dawna chciałemodwiedzić babcię.Oczywiście w niedzielę, gdy się obudziłem i w pokoju było widno, aona leżała odwrócona na drugi bok, z włosami na brzegu mojejpoduszki (te jej drobne i niemal kruche ramiona), zza okna zaś dobiegałprzenikliwy warkot wrębiarki do kamienia.oczywiście, gdy sięobudziłem, odezwały się inne, bardziej niefrasobliwe głosy: Proooszęcię, Jackson.Daruj sobie te kretyńskie pytania.Przecież nie mamy natakie rzeczy czasu, prawda? Nie no, daj sp okój.W tych czasachludzkość pędzi zbyt szybko, żeby snuć takie dywagacje.Jasne, możnasię zatrzymać, by potrenować wewnętrzny spokój z naszymi kolegamiod New Age u, jeśli jest to naprawdę konieczne; albo hej, kto wie?.może na filiżankę świadomie wypitej zielonej herbaty dwa razy dziennietak jak to robiono w starożytnych Chinach.Ale co do poważnychspraw.natury miłości.lub, na litość boską, twórców liryki miłosnej.pieprzyć je.Pieprzyć ich.Nie ma mowy.Nie teraz, Jackson.Resztaludzkości jest nafaszerowana sterydami, chłopie, stosuje specjalną dietęzabraniającą jedzenia, i absolutnie nie ma czasu na to, byś kręcił się napoboczu i zadawał tego typu idiotyczne pytania.To jest wyścig.Przygotuj się.Włącz się.(I zarób jakieś pieniądze, do diabła.) Byćzakochanym : kto u licha ma pojęcie, co to znaczy?(A) Jak ci się wydaje, czy lubisz swojego partnera na tyle, żebyzaakceptować dokuczliwą, skrywaną prawdę o jego/jej osobowości? (B)Czy myślisz sobie od czasu do czasu, że jest słodki/słodka naprzykład, gdy przynosi prezenty? (C) Czy jest nie mniej miły isympatyczny/miła i sympatyczna niż inne osoby, które mogłeś/mogłaśpoznać lub dopiero poznasz; i czy masz poważne wątpliwości, że ci innizdołają znieść twoje galopujące poczucie zagubienia i skandalicznąignorancję? (D) Czy pociąg fizyczny do partnera/partnerki jest choćbymarginalnie silniejszy od ogólnego popędu płciowego do osobnikówpłci przeciwnej lub tej samej? (E) Czy jesteś śmiertelnieprzerażony/przerażona, że nie znajdziesz sobie nikogo innego?Dobrze, jeśli masz więcej niż 50 procent odpowiedzi na tak.niewahaj się dłużej! Jesteś zakochany! Powiedz rodzicom (chociaż ich niemasz); kup dom; ożeń się; miej dzieci; zacznij całą tę szopkę od nowa.Zwietnie.Tymi słowy przemówił poranek.Ale, jak mówię, nocne głosy pochodzą z głębszych, prawdziwszychmiejsc.I tak moja decyzja pozostawała aktualna.Nawet gdy Madeleinespakowała torby do Sacramento i przy moim łóżku podniosła wzrok,gotowa do wyjazdu, z rękami na biodrach.Zwłaszcza gdy spakowałatorby do Sacramento i przy moim łóżku podniosła wzrok, gotowa dowyjazdu, z rękami na biodrach.Moja decyzja pozostawała aktualna. Dzięki za upranie moich rzeczy powiedziała. No to widzimysię za parę tygodni, tak? Tak. Wstałem z łóżka. A wtedy zabieram cię w pewneniezwykłe miejsce.Na krótkie wakacje, za którymi, jak wiem,przepadają wszystkie kobiety.Uśmiechnęła się szeroko. Zwłaszcza autorki książek podróżniczych. Tam jeszcze nie byłaś. Powiedz, gdzie? Musisz zaczekać do powrotu. Mogę zgadnąć? Możesz, ale nie powiem ci, czy zgadłaś.Na ulicy zatrąbiłataksówka.Pocałowała mnie. Dobra, muszę lecieć.Odprawa przed lotami do Ameryki trwaostatnio pięćdziesiąt tysięcy godzin. Złapała torby i stała jeszcze przezchwilę. Jak to idzie? Co? Jak co idzie? No wiesz, ten wiersz.Opuszczam cię, chociaż mi się nieznudziłaś, czy jakoś tak. Ach, o to chodzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]