[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krótkieprzemówienia na ten temat, oprócz mnie, wygłosili Carl Sandburg, autor najwierniejszegożyciorysu Abrahama Lincolna, i Lloyd Lewis, autor popularnej biografii gen.Williama T.Shermana.Na zebraniu miał być obecny gubernator stanu Illinois, Henry Homer, ale tylko jawiedziałem, że nie przyjdzie.W 1933 r.niejednokrotnie czyniłem mu wymówki, że niekorzysta ze swojej gubernatorskiej władzy, aby uwolnić Chicago od gangsterskiego zarządumiejskiego.Mając to w pamięci, wiedziałem, że gubernator nie będzie miał osobiście nicprzeciwko temu, abyśmy z Sandburgiem byli jedynymi organizatorami zebrania.Audytorium było liczne i wzięło żywy udział w dyskusji.Tak szczerych wypowiedzi wChicago na temat Lincolna jeszcze nigdy nie słyszałem.Mówiono o nim jak o wielkimczłowieku na wysokim stanowisku, który nieraz nie zdawał sobie sprawy z knutych za jegoplecami intryg.Wszyscy obecni przyznawali Lincolnowi bez zastrzeżeń zasługę osiągnięciawielkiego celu, o którym marzył i dla którego pracował Jefferson: zjednoczenia stanów de-mokratycznych.Wszyscy obecni poruszali jednak kwestię, czy słuszne były pewneprzełomowe decyzje Lincolna, jak wybranie w 1861 r.wojny zamiast kompromisu iprzyznanie rozstrzygającego głosu w sprawach gospodarczych przemysłowcom i finansistom(rzecz może nie do uniknięcia z chwilą wybuchu wojny).Nawet w tym zakresie postępowanieLincolna spotkało się z powszechnym zrozumieniem.21 kwietnia 1934.Sobota.Wstałem pózno, zjadłem lunch z pracownikami uniwersytetu i wróciłem na czas, żebywygłosić przemówienie do profesorów i studentów wydziału nauk społecznych.Wygłoszenietego przemówienia było głównym celem mojej wizyty na uniwersytecie.Przez godzinęanalizowałem sytuację w dziedzinie nauk społecznych: historii, ekonomii, socjologii.Otonajważniejsze tezy, jakie wysunąłem: wszyscy specjaliści w tych dziedzinach powinni miećwykształcenie historyczne, historia musi stać się prawdziwą specjalnością i filozoficzną baząinnych nauk; wszyscy kandydaci do stopnia doktorskiego powinni znać dwa obce języki,również potraktowane jako nauki specjalistyczne; wydziały powinny posiadać autonomię iprawo uczestniczenia w ogólnym zarządzie uniwersytetu.Obecnych było około 400 osób;głosów opozycyjnych chyba nie było.Wśród starszych profesorów i absolwentów panujejednomyślność poglądów i pewne zdenerwowanie wywołane, jak sądzę, zachowaniem sięHutchinsa, który ostatnio wtrącał się do wewnętrznych spraw wydziału, naruszająctradycyjnie przysługującą mu autonomię.Gorące poparcie wyrazili mi prof.A.C.McLaughlin, Schmitt i wszyscy moi dawni znajomi, a nawet oponenci.Rektora Hutchinsa,podobnie jak wczoraj wieczorem, na sali nie było.23 kwietnia 1934.Poniedziałek.Poszedłem dziś pieszo na lunch do pani Kellogg Fairbank, na North State Street, gdziepoczęstowano mnie przepisowym cocktailem; każdy wytworny człowiek w StanachZjednoczonych musi go wypić, jeżeli nie chce być uznany za staromodnego.Po odprawieniuceremonii cocktailowych, które pewnym gościom wydawały się sprawiać naprawdę wielkąprzyjemność, zasiedliśmy do wspaniałego lunchu; przy stole wszyscy, z wyjątkiem mnie,ostro krytykowali Nowy Aad", Roosevelta i cały jego rząd, zwłaszcza Ickesa, Wallace'a iczłonków tzw.trustu mózgów.Zapytałem, jaka mogłaby być inna polityka rządu; wodpowiedzi padły głosy, że należy powrócić do parytetu złota, do pełnej swobody działalnościbanków i przemysłu.Moim zdaniem, to nie jest polityka, która jest nam potrzebna.Tapolityka wszędzie zbankrutowała, a zwłaszcza w Chicago.W rozmowach na temat Niemiecswoboda wypowiedzi była raczej większa, niż na to, moim zdaniem, pozwalał rozsądek, alewszyscy się zgodzili, że nie nadają się one do druku".29 kwietnia 1934.Niedziela.Pojechałem samochodem do Fuquay Springs, gdzie w małym, cichym domku mieszka mójojciec, który w listopadzie skończy 87 lat.Rozmawialiśmy przez dwie godziny o starychrodzinnych sprawach i trochę o Berlinie.Pózniej pojechałem odwiedzić pana Daniela, którymieszka we wspaniałym pałacu, zbyt wykwintnym jak na jego niewielki majątek, i zbytkosztownym, jak na możliwości jego dzieci z chwilą gdy przeniesie się do wieczności.Rozmawialiśmy o niektórych problemach Departamentu Stanu i liberalnej polityce Hulla.2 maja 1934.Zroda.Ustawiłem dziś całą robotę na farmie jak należy, zjadłem wcześnie obiad i pojechałem zpowrotem do Waszyngtonu.Zatrzymałem się w Cosmos Club i o godzinie 8 pojechałem dohotelu Mayflower" na oficjalne przyjęcie wydane przez Roperów dla 52 osób z zachowaniemform przyjętych w świecie dyplomatycznym.Obecnych było wielu wybitnych ludzi ze sferrządowych, w tym państwo Josephus Danielsowie, jako goście honorowi, Jesse Jones zFederal Reconstruction Finance Corporation, William Phillips z Departamentu Stanu i wielusenatorów i posłów do Izby Reprezentantów.Jak zwykle nie pozwalano sobie na wypowiedzi,które by zawierały jakieś konkretne informacje.Jedynym chyba wyjątkiem był poseł SolBloom z Nowego Jorku, który ujawnił swoją sympatię do Mussoliniego, a także fakt, żerepublikańscy wyborcy z jego okręgu wypowiedzieli się za polityką Roosevelta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]