[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponownie nastało długie milczenie, a\ w końcu Afra zaczęła \a-łować swojego nieprzemyślanego kroku.Ulryk von Ensingen byłmo\e natchnionym budowniczym katedr, ale na pewno nie nale\ałdo miłych rozmówców.W tym momencie jednak podniósł wzrok.Dziewczyna się przestraszyła.Jego ciemne oczy miały w sobiecoś przenikliwego, co zdawało się przykuwać człowieka i z czegonie mo\na było się wyrwać.Tym kłującym spojrzeniem i lekkimruchem głowy wskazał jej bez słowa miejsce na ławce przy okienku.Stały tam dwa drewniane kufle do piwa, ka\dy wysokości łokcia. Widzę, \e jesteście zaopatrzeni zauwa\yła Afra prze-praszającym tonem.Gdy Ulryk ponownie skupił się na swoich planach, Afra rozejrza-ła się po pracowni.Całe ściany były wyklejone szczegółowymi ry-sunkami \eber krzy\owych, kamieni słu\ących do wykończenia,głowic kolumn, cokołów, szkicami okien i rozet.Ze skrzyni naprze-ciw ławki przy okienku wysypywały się zło\one plany.Przy szafie zlewej strony obok drzwi wisiało odzienie na zmianę.Tu powstajewięc ta gigantyczna budowla!Podziw Afry rósł.Szukała wzroku Ulryka von Ensingena, mistrzwpatrywał się jednak wyłącznie w swoje projekty. Chyba jest nie-spełna rozumu.Có\, pewnie tylko szaleniec mo\e podjąć się takwielkiego dzieła pomyślała Afra.Z zakłopotaniem skubała far-tuch. Proszę wybaczyć moją ciekawość, ale chciałam raz zobaczyćna własne oczy człowieka, który sobie to wszystko wymyśla po-wiedziała wreszcie.Mistrz Ulryk skrzywił się.Nazbyt wyraznie dawał do zrozumie-nia, \e nie pragnie rozmowy. Wobec tego osiągnęłaś swój cel.90 Tak odparła Afra. Opowiadają o was, panie, mnóstwodziwnych rzeczy.Są nawet rzemieślnicy, którzy twierdzą, \e w ogó-le nie istniejecie.Wyobra\acie to sobie, mistrzu Ulryku? Oni myślą,\e wszystkie te plany, które się tu znajdują, narysował sam diabeł.Po twarzy Ulryka przemknął chytry uśmieszek.Ale w następnejchwili mistrz znów zapanował nad swoimi uczuciami.Z właściwąsobie ponurą miną mruknął: Odrywasz mnie od pracy tylko po to, \eby mi to powiedzieć?Jak ci na imię? Afra, mistrzu Ulryku. Dobrze, Afro budowniczy katedr podniósł wzrok. Te-raz spojrzałaś diabłu wcielonemu prosto w oczy i mo\esz sobie iść.Z tymi słowy pochylił się nad stołem i przyjął nieomal groznąpozycję.Afra pokiwała niemo głową, ale w najgłębszej głębi duszy bolałają ta nieuprzejma odprawa.Schodzenie w bladym świetle księ\ycaokazało się du\o trudniejsze ni\ wspinaczka.W ka\dym razie ode-tchnęła, gdy wreszcie poczuła grunt pod nogami.Spotkanie z Ulrykiem von Ensingenem wywarło na Afrze głębo-kie wra\enie.Jego dumna, postać i szczególne zachowanie miały wsobie coś majestatycznego, coś niewytłumaczalnego, co ją zafascy-nowało.Złapała się na tym, \e kilka razy dziennie wędruje wzro-kiem w górę ku pracowni architekta i szuka go na rusztowaniach, aleani nazajutrz, ani w ciągu kolejnych dni nie udało się jej zobaczyćmistrza Ulryka.Zaczęła się nagle interesować samą budowlą, której do tej porynie poświęcała zbyt du\o uwagi.Przynajmniej raz dziennie okrą\ałanieukończoną nawę świątyni i sprawdzała zmiany, jakie zaszły w.porównaniu z dniem poprzednim.Po raz pierwszy w \yciu pomyśla-ła równie\, \e są rzeczy wa\niejsze ni\ to, co przydarzyło się jej dotej pory.91Mniej więcej dwa tygodnie po wyprawie do pracowni architektaAfra wyszła z jadłodajni póznym wieczorem.W chwili, gdy skręcałaz placu kościelnego do dzielnicy rybackiej, przecisnęły się obok niejdwie podejrzane postaci.Było ich w Ulm niemało, gdy\ tak ogrom-ny projekt, jak budowa katedry, przyciągał wszelkiego rodzaju hoło-tę.Strój tych dwóch przechodniów wzbudził jednak w dziewczyniepodejrzenia.Chocia\ jeszcze wcale nie było zimno, mieli na sobieobszerne czarne płaszcze i kaptury naciągnięte głęboko na twarze.Ukryta w jednej z bram Afra zauwa\yła, \e obaj mę\czyzni zmierza-ją na plac budowy.Pomyślała, \e nie wyniknie z tego nic dobrego,patrząc, jak w tych obszernych płaszczach wspinają się na rusztowa-nie, na sam szczyt, i znikają w pracowni mistrza Ulryka.Stojąc wbezpiecznej kryjówce, Afra zastanawiała się, jaki mógł być powódtak póznej wizyty u architekta, ale nie znalazła \adnego wyjaśnienia.Ciągle jeszcze o tym rozmyślała, gdy obaj mę\czyzni znów po-jawili się na rusztowaniu.Spieszyło się im
[ Pobierz całość w formacie PDF ]