[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzna posłał jej uśmiech zdolny człowieka85 rozwścieczyć.Miał taką minę, jakby uznał, że Frances powiedziała jakiśświetny żart. Podoba mi się pani temperament.Nic nie odpowiedziała.Odwróciła się do taksówkarza i gestem wskazałamu walizkę. Proszę zanieść ją do bagażnika. Czy jest może coś, co mógłbym powiedzieć albo zrobić, żeby panizostała?  spytał Luis Gomez Moreno. Dopiero pół godziny temudowiedziałem się o tym strasznym nieporozumieniu.I bardzo chciałbym,żeby pani postarała się puścić w niepamięć ostatnie dwadzieścia czterygodziny i pozwoliła mi zająć się sobą troskliwie tak, byśmy załatwiliinteresy, które panią tu przywiodły. Ma pan tupet  prychnęła Frances. Mam też serce i sumienie.Jest mi naprawdę bardzo przykro.Dostaniepani apartament w hotelu Alfonso XIII. Nie chcę apartamentu w hotelu Alfonso XIII.W ogóle nie chcę miećwięcej do czynienia z panem ani z pańskim synem, ani z waszymihotelami.Nie chcę nigdy więcej widzieć Hiszpanii. Nawet. Nigdy  powtórzyła. To smutne  rzekł Moreno  bo tyle jest tu do obejrzenia, tak wielerzeczy, o których żaden Europejczyk poza Hiszpanami nie ma nawetpojęcia.Frances popatrzyła na Morena.Jego twarz, obramowana podniesionymkołnierzem płaszcza, pełna była ciepła, nadziei i zdradzała poczuciehumoru.Wyciągnął do Frances ręce odwrócone dłońmi do góry. Proszę, panno Shore  powiedział. Proszę dać Hiszpanii i mniejeszcze tylko jedną szansę. 5Rano w pierwszy dzień świąt Lizzie zupełnie niepotrzebnie obudziła sięo piątej oczekując nadaremnie Davy'ego, któremu koniecznie byłapotrzebna asysta przy zaglądaniu do skarpety z prezentami.Ale Davy nieprzyszedł.W chłodnej ciemności Lizzie wytężyła słuch; w domu byłozupełnie cicho.Tuż obok niej spał Robert oddychając miarowo, głęboko,równo i spokojnie, co wydało jej się szczytem samolubstwa.Lizzie zoburzeniem uświadomiła sobie, że w całym domu tylko ona nie śpi.Przez chwilę zastanawiała się, czy nie zostać w łóżku i spróbowaćponownie zasnąć.Ułożyła się na boku plecami do Roberta i zamknęłaoczy.Ledwie to zrobiła, a na wewnętrznej stronie powiek zaraz zobaczyłalistę rzeczy do zrobienia, która zaczynała się:  Wyjąć naczynia zezmywarki, nakryć do śniadania, sprawdzić, o której wstawić indyka dopiekarnika, przygotować kominek w salonie".Starała się zastąpić tę wizjęobrazem rozmaitych barw i kształtów, które zwykle sprowadzały na niąsen, lecz zamiast tego wyraznie zobaczyła Frances, jak przy dzwięku gitarsiedzi przy restauracyjnym stoliku oświetlonym świecami, z kieliszkiemwina i talerzem81 połyskującej w ich blasku paelli.Aż jęknęła.Przez chwilę nasłuchiwała,czy Robert ją usłyszał.Ale nie.Znów jęknęła.Robert spał dalej.Lizzieusiadła, wysunęła nogi spod otulającej ją ciepłej kołdry i wstała.Poszła do łazienki i z kwaśną miną popatrzyła na świąteczne odbicie swejtwarzy w lustrze nad umywalką. Jesteś strasznie dziecinna  powiedziała do samej siebie na głos.Umyła zęby, poczesała włosy, włożyła szlafrok; elegancki, długi szlafrokz kapturem, który sprzedawali w Galerii i który tak bardzo podobał sięFrances, choć wciąż nosiła to stare kimono podarowane jej przez Lizziena Gwiazdkę dziesięć lat temu, i energicznym krokiem zeszła na dół.Drzwi wszystkich sypialni, łącznie z pokojem Davy'ego, były zamknięte.Wyglądało na to, że nikt nie jest ani trochę zainteresowany świętami.W kuchni, której zapach wciąż przywodził na myśl doprawianągozdzikami wczorajszą kolację, było przynajmniej ciepło.Wszyscy bylialbo zbyt zmęczeni, albo zbyt leniwi, by należycie wczoraj posprzątać,więc w zlewie leżały brudne patelnie, na krzesłach gazety, a na stole śladypieprzu i okruchy chleba.Rob był zupełnie wykończony; w Galeriipanował duży ruch i jeszcze po siódmej wpadali ostatni klienci, główniemężczyzni, więc dotarł do domu dopiero przed dziewiątą, a wtedy Davyjuż spał, a Sam, który podkradł dwa kieliszki wina, był niesforny iogłupiały.Harriet zastanawiała się cały wieczór, głośno i zbyt często, czyFrances zadzwoni z Sewilli, mina Williama aż nadto wyraznie zdradzała,że nie może się doczekać, by wymknąć się po cichu i zadzwonić do Juliet,a Alistair wywołał u babki nagły atak wściekłości, bo powiedział, tak odniechcenia, że nie widzi sensu, by dziewczyny studio-88 wały na uniwersytecie, skoro potem i tak będą zajmować się zakupami,gotowaniem i wychowywaniem dzieci [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •