[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znowu pomyślałam o tym, by zaciągnąć zasłony, wyłączyć światłoi nie wstawać, dopóki nie wzejdzie słońce, zmieniając kolor nieba naróżowoszary.Gdy nastał ranek, znowu zasnęłam.Nic mi się nieprzyśniło.Zbudziłam się wczesnym popołudniem.*Ujrzałam wówczas, że słońce znowu sygnalizuje porę dniaodmienną od odczuwanej przez mój organizm, chociaż mniej boleśnieniż przedtem.Drzwi balkonowe jarzyły się słonecznym blaskiem,a w sypialni było bardzo jasno.Z kuchni dobiegał jakiś szokujący w tym bezruchu hałas.Ktośmocno odkręcił kran.Zastygłam w bezruchu zdezorientowana, zestrachu zapomniawszy na chwilę, gdzie jestem, w jakim pokojui w jakim mieście.Hałas nie ustawał: gdzieś w salonie zabrzmiałamuzyka, potem usłyszałam męskie nucenie.Szybko sprawdziłam swój strój  piżama, niebieska, bawełniana,przyzwoita  i wyszłam na korytarz. Dzień dobry!?  mój głos zabrzmiał chrapliwie.Człowiek, którego nucenie słyszałam, stanął w drzwiach kuchni.Wyglądał na dwudziestokilkulatka, miał starannie  zmierzwione włosy.Nosił bardzo czyste dżinsy i bardzo czysty biały T-shirt.Uśmiechnął się. Ty jesteś Judy? Cześć.Jak się masz?  Trzymał w dłoniachkubek, wycierając go kraciastą ścierką. Pani Bee z parteru uprzedziłamnie o twojej obecności. Wszedł z powrotem do kuchni. Parzękawę.Chcesz się napić? Aha, mam na imię Matt.Jaką miałaś podróż?Przyleciałaś z Australii? Chętnie bym tam pojechał.Przyjęłam kawę w białym kubku i wypiłam ją z wdzięcznością. Nie wiedziałam, że ktoś tu mieszka  powiedziałam.Sytuacjabyła kłopotliwa.Czy powinnam zaproponować, że się wyprowadzę? Czemu Ralph nie wspomniał o lokatorze?  Nie chcę się wpychać dotwojego lokum.Myślałam, że to mieszkanie jest puste.Mój przyjacielRalph& znasz Ralpha? Nie.Powiedział, że jest puste, to mieszkaniejego stryja& Nie, nie, to żaden kłopot  zapewnił mnie Matt. Rob od czasudo czasu przysyła tu na nocleg swoich przyjaciół.Przyjaciół,znajomych, ludzi, których poznał poprzedniego wieczoru, bez różnicy.Nic się nie stało. Dolał mi kawy. Niezle jest mieć towarzystwo.I dzięki Bogu masz własną łazienkę. Błysnął uśmiechem. Lubię miećłazienkę do swojej dyspozycji.Okazało się, że Matt mieszka tam bezpłatnie w porozumieniu zestryjem Robertem w zamian za podlewanie kwiatów i przesyłaniepoczty.Wyglądało to na bardzo korzystną umowę. To wielkoduszny facet. Matt wzruszył ramionami.Wróciłwczoraj pózną nocą. Zajrzałem do ciebie.Byłaś zupełnienieprzytomna.Matt miał sypialnię między moim pokojem a kuchnią  za jednymiz drzwi, które uznałam za szafę wnękową.Rozmiary tych pomieszczeń większych, niż się wydawały, zważywszy na układ mieszkania  stalemnie zaskakiwały.Sypialnia Matta była takiej samej wielkości jak moja,tyle że ściany miała pomalowane na zielonkawoniebiesko.Na łóżku,podłodze i małym biurku w kącie leżały porozrzucane części garderoby. Muszę wreszcie zrobić pranie  rzekł w zamyśleniu i zamknąłdrzwi.Oprowadził mnie po mieszkaniu, którego dotąd, jak się okazało,nie spenetrowałam do końca.Drzwi naprzeciwko jego sypialniprowadziły do lśniącej czystością łazienki, gdzie wszystkie dostępnepowierzchnie były pokryte słoiczkami oraz tubkami z kremamii płynami do włosów, ustawionymi w równe rzędy i ułożonymiw równiutkie stosy.Wewnątrz przyjemnie pachniało, chyba miętąi pomarańczami.Lustro zasnute było na brzegach mgłą po niedawnymbraniu prysznica.Za dwojgiem pozostałych drzwi ukazały się duże szafy wnękowe,obie wypełnione ubraniami, obuwiem i innymi przedmiotami.Na dniejednej z nich leżały dwie pary nart.W kącie drugiej stało kilka zwiniętych dywanów.Wydawało się, że pierwsza zawiera główniewierzchnie okrycia  stare tweedowe płaszcze, skórzane kurtki, parki,a także aksamitną pelerynę oraz sięgające podłogi luksusowejasnobrązowe futro.Pogładziłam je dłonią.Futro było zimne i dziwniewilgotne w dotyku.Cofnęłam rękę. Wszyscy coś zostawiają  wyjaśnił Matt, wracając do kuchni.Włóż tam, co tylko chcesz.Ale w twoim pokoju też jest szafa.I komoda.Możesz z nich skorzystać.Usiadłam i ujęłam kubek w obie dłonie.Kawa powoli stygła. Nie wiem, jak długo tu zostanę  powiedziałam. Cóż, w każdym razie witaj w Nowym Jorku.To twoja pierwszawizyta? Nie.Byłam tu kilka lat temu.Parę razy. Nie wiedziałam, copowiedzieć o poprzednich pobytach i o tym, dlaczego przyjechałam tuteraz.Zmęczenie długą podróżą napłynęło z wolna kolejną falą. Chybachciałabym pójść na spacer.Powinnam wziąć prysznic. Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? Nie.%7ładnych. Zero planów, kropka, pomyślałam. Muszę jedopiero obmyślić  odparłam i westchnęłam. W porządku. Matt wydawał się bardzo skoncentrowany. Otomój plan.Idz na spacer.Wez prysznic, cokolwiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •