[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Grenoble jest na emeryturze istowarzyszenie prawników nie chciało podać mi jego numeru.Alektoś od nich skontaktuje się z nim, więc je\eli będziemy mieliszczęście, to zaraz do nas oddzwoni.- Hej, jesteś naprawdę niezła.Mo\e powinnaś zostać prywatnymdetektywem.- Mo\e.- Ale wiesz, czego jeszcze nie znoszę? - powiedział, przybierającpowa\ną minę.- Tego, \e musisz wszystko robić sama.- Nie mamy innego wyjścia.Nawet w Las Vegas mo\esz zostaćrozpoznany.Twoja sprawa była równie nagłośniona, jak sprawa braciMenendez.- Co oznacza, \e je\eli Grenoble.Monique, jesteś pewna, \edobrze robimy? Nawet jeśli zapomniał o tej adopcji i nie skojarzył jejze sprawą, to gdy zobaczy papiery na nazwisko Antonia i BethanyDeCarlo, zorientuje się przecie\, o kogo chodzi.- Mo\e nie - powiedziała, chocia\ była pewna, \e tak właśniebędzie.- Prawdopodobnie nie wie, \e twoi rodzice nazwali cię Ben, azbie\ność nazwisk mo\e być przypadkowa.Poza tym to i taknajlepszy plan, jaki udało się nam wymyślić.- Obawiam się, \e ten najlepszy plan jest niestety dość kiepski. - Có\, to jedyna mo\liwość, \eby znalezć Sally Windeller.Anawet je\eli będzie miał co do mnie jakieś podejrzenia, co mo\ezrobić?- Zadzwonić na policję.- Nie miałby im zbyt du\o do powiedzenia.Tylko tyle, \eprzyszła do niego jakaś kobieta, prosząc o informację.- Zanim Ben zdą\ył jej odpowiedzieć, zadzwonił telefon.Złapała słuchawkę.- Czy to Anne Gault? - Kiedy usłyszała w słuchawce męski głos,podziękowała w duchu swojej szczęśliwej gwiezdzie.Harold Grenoble był wyjątkowo miły.Kiedy wyjaśniła mu, \eszuka informacji na temat jednej z jego dawnych spraw, od razuzgodził się z nią spotkać.- Umówiłam się z nim na dwunastą trzydzieści - powiedziałaBenowi, kiedy skończyła rozmawiać.- Doskonale!- Powiedział, \e sporo akt znajduje się u niego w piwnicy.Więcje\eli twoja matka korzystała tak\e pózniej z jego usług, mo\e miećjej aktualny adres.- Mo\liwe, ale lepiej na nic nie liczmy.Je\eli wyszła za mą\, tomo\e nie znać nawet jej aktualnego nazwiska.- Nie ulegajmy zwątpieniu.Cheryl Tremont powiedziała, \eznajdziemy człowieka, którego szukamy, więc powinniśmy wreszciena coś natrafić.- Tylko w przypadku, gdy Cheryl rzeczywiście ma darjasnowidzenia i wiedziała, co mówi.A ja nie wierzę w takie gadanie.Monique nie odpowiedziała.Zgadzała się z Benem.Szansa, \ebyGrenoble im pomógł, była nikła, ale nic więcej nie mieli.- Chodz.- Ben objął ją.- Zjemy wcześniejszy lunch, a potemzłapiemy taksówkę.- Jasne - powiedziała, zmuszając się do uśmiechu.- Nie ma nic lepszego ni\ jedzenie na lotnisku.- Powinnaś spróbować więziennych rarytasów - mruknąłniechętnie.Przytuliła się do jego boku, odganiając od siebie myśl, \e nie dasię wiecznie uciekać i je\eli szybko czegoś nie znajdą, Ben wróci doAngola.Harold Grenoble mieszkał na przedmieściu, z dala od słynnegoblasku Vegas.Ben postanowił zostać w taksówce i poczekać naMonique, która sama poszła zło\yć prawnikowi wizytę.Miał około siedemdziesiątki i robił wra\enie równie czarującego,jak przez telefon.To ją nieco uspokoiło.- Więc co mogę dla pani zrobić, pani Gault? - zapytał, kiedyusiedli ju\ w jego gabinecie.- Powiedziała pani, \e to ma cośwspólnego z jakąś dawną sprawą.Monique pokiwała głową.- Mój mą\ został adoptowany jako dziecko i szukamy jegoprawdziwej matki.Wydaje nam się, \e znamy jej nazwisko.Je\elinaprawdę tak się nazywa, to pan przeprowadzał tę adopcję.- Rozumiem.A pani chce.- Jej ostatni adres.Albo cokolwiek, co pomo\e nam ją odnalezć.- Hm.W takim przypadku, zakładając, \e znałbym jej obecnemiejsce zamieszkania, musiałbym się z nią skontaktować ipowiadomić, \e państwo jej szukacie.Je\eli zgodzi się z wamispotkać, wtedy.Ale tylko, je\eli się zgodzi.- Rozumiem.- Jakie to nazwisko?- Sally Windeller.Przez jego twarz przemknął krótki grymas.- Obawiam się, \e nie będę mógł pani pomóc.- Ale to przecie\ pan przeprowadzał tę adopcję - powiedziała,zmuszając się do zachowania spokoju i wyjmując papiery z torebki.-Proszę spojrzeć - dodała, kładąc je na biurku.Skinął głową, nawet im się dobrze nie przyjrzawszy.- Bardzo dobrze pamiętam tę sprawę, ale wiem, \e SallyWindeller nie będzie chciała z wami rozmawiać.- Skąd ta pewność?- Sally jest moją siostrzenicą, córką mojej starszej siostry.Dlatego to ja zajmowałem się tą sprawą.Przykro mi, \e przyjechała tupani na pró\no, ale.- Chwileczkę - przerwała mu Monique, gorączkowo usiłując cośwymyślić.Była tak blisko celu, \e po prostu nie mogła pozwolić mutak się spławić.Skoro prawnik jest wujem matki Bena, musi wiedzieć,gdzie mieszka jego siostrzenica.- Panie Grenoble.Nie byłam z panem do końca szczera. - Wiem.Media podały wszystkie szczegóły na temat synaDeCarlo.Zdziwiło mnie wręcz, \e nikt nie odkrył sprawy adopcji.Alewiem, \e nie jest \onaty.Więc tak naprawdę, pani jest.- Jego przyjaciółką.- Mrugnęła, \eby powstrzymać napływającedo oczu łzy.Grenoble na pewno za chwilę wyrzuci ją z mieszkania.- Iszczerze przepraszam za kłamstwo.Nie chodzi nam tylko oprawdziwą matkę.Szukamy czegoś więcej.Koniecznie, absolutniekoniecznie muszę skontaktować się z Sally Windeller.To sprawa\ycia i śmierci.- śycia i śmierci - powtórzył.Pokiwała głową, nie będąc w stanie wymyślić nic więcej, comogłoby go przekonać.Przyglądał jej się bacznie, wsłuchując się w ciche tykanie zegara.- Nie jestem pewien, jak postąpić - powiedział w końcu.-Według prawa powinienem pozostawić decyzję Sally.Ale czy mamprawo stawiać ją w sytuacji.- Panie Grenoble.Jest pan moją jedyną nadzieją.Patrzył na niąprzez chwilę.- Dobrze.Powiem pani, co mam zamiar zrobić.Zadzwonię doSally i poinformuję ją, \e siedzi pani teraz u mnie w biurze i czeka.Ale je\eli nie będzie się chciała z panią zobaczyć, to nic z tego.Grenoble otworzył swój kalendarzyk i sięgnął po słuchawkętelefonu.ROZDZIAA JEDENASTYPoniedziałek, 10 lutego 13:13- Wcią\ nie mogę uwierzyć, \e zgodziła się z tobą spotkać -powiedział Ben, ściskając rękę Monique, kiedy jechali taksówkąwzdłu\ Las Vegas Expressway.- Mnie te\ trudno.Ale nie rozbudzaj za bardzo swoich nadziei,dobrze?Pokiwał głową, myśląc, \e to dobra rada.Wcią\ jeszcze niewiedzieli, czy ma brata, czy nie.Ale je\eli ich spekulacje, oka\ą sięprawdziwe, to jego brat jest wyrachowanym mordercą.- Grenoble nie powiedział nic więcej na temat Sally Windeller? -zapytał, nie chcąc dłu\ej roztrząsać kwestii ewentualnego posiadaniarodzeństwa.Monique uśmiechnęła się.- Myślisz, \e coś przed tobą ukrywam? Mówiłam ci ju\, miałamwra\enie, \e poprosiła go, aby powiedział mi o niej jak najmniej.Właściwie tylko podał adres i powiedział, \e to jest motel.- Ale potem zapytałaś go o to i.? Roześmiała się serdecznie.- Ben, zachowujesz się jak mały chłopiec, któremu trzebaopowiadać sto razy tę samą historię.Kiedy zapytałam go o to,wyjaśnił mi, \e jej rodzice namówili ją, by zainwestowała te 50 000dolarów, bo miała wtedy tylko dziewiętnaście lat.Kilka lat pózniejkupiła Shilo Inn".- Musiała być odwa\na, skoro w tak młodym wieku zajęła sięinteresami.- Kiedy go urodziła, sama była jeszcze dzieckiem.Maria miała oczywiście rację, to Antonio i Bethany byli jegoprawdziwymi rodzicami.Zdą\ył to ju\ przemyśleć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]