[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bostich nieruchomym wzrokiem wpatrywał się w drzwi kokpitu. Rudy?%7ładnej odpowiedzi. Rudy?Powoli odwrócił się w jej stronę. Powiedziałaś, że kapitan nazywa się Ken Wolfe? Tak. I że jest z Kolorado?Annette dostrzegła wyraznie strach w jego oczach.Znowu poczuła lodowaty dreszcz naplecach. Myślę, że mieszka w Kolorado.Nie wiem, skąd pochodzi. Czy to możliwe, żeby był z Connecticut? Rudy, czemu o to pytasz? Czy on ma.miał.córkę? Czy kiedykolwiek wspominał o stracie córki? Stracie? Przez chorobę? Jakkolwiek. Dlaczego cię to interesuje? O co chodzi? Proszę, powiedz mi.Bostich milczał, ściskając poręcze fotela tak mocno, że aż pobielały mu kostki na dłoniach. Słuchaj podjęła Annette nie znam go na tyle, żeby wiedzieć, czy kiedykolwiek był żonaty.Słyszałam, że przeżył jakąś tragedię rodzinną, a kiedyś wspomniał, że nie znosi jesienią opuszczaćwschodniego wybrzeża.Ale nic nie wiem na pewno. Pamiętam ten głos powiedział Rudy. To jest on. Ken Wolfe? Bostich przytaknął. Ale o co chodzi? Jesteście wrogami czy co? Można to tak nazwać.Annette zamilkła, zaskoczona.Jakie jest prawdopodobieństwo, że porywacz, nienawidzącyBosticha, wskoczy do samolotu prowadzonego przez kapitana również mającego z nim na pieńku? Annette?Poderwała się i nie zważając na Bosticha, szybko przeszła do kuchni.Kilka sekund grzebaław swojej torbie, aż wreszcie zacisnęła palce na kluczu, który wysunął się z bocznej przegródki.Podeszła do drzwi kokpitu i bezszelestnie położyła dłoń na gałce.Obróciła ją powoli, bardzoostrożnie, aż do oporu.Z chirurgiczną dokładnością ustawiła klucz w odpowiedniej pozycjii delikatnie, bardzo powoli wsunęła go, pozwalając wewnętrznym zapadkom po jednej otaczać zębyklucza.Jeśli się mylę, mogę zarobić kulkę, pomyślała, ale muszę to sprawdzić.Spojrzała w dół.Klucz tkwił mocno na swoim miejscu.Wiedziała, że powolnemu obracaniu klucza będzie towarzyszyło kilkusekundowe szczękanie.Jedynym sposobem, żeby zadziałać z zaskoczenia, było szybkie szarpnięcie.Teraz!Zdecydowanym ruchem obróciła klucz w zamku i pociągnęła za gałkę.Stała w drzwiach zaszokowana, z otwartymi ustami, nie wiedząc, co powiedzieć.Ken siedziałw fotelu po lewej, tak jak się spodziewała.Miejsce po prawej było puste. Co ty wyrabiasz, Annette? zapytał Ken.Jego twarz była purpurowa.Annette z trudem przełknęła ślinę. Trzeba by raczej spytać, co pan wyrabia, kapitanie.Przez twarz Kena przebiegł nikły uśmiech, który jednak natychmiast zniknął.Kapitan odwróciłsię w stronę przyrządów, a potem obejrzał się na Annette. Daj mi ten klucz, a potem wyjdz, zamknij drzwi i zadzwoń do mnie.Annette oddychała szybko, w głowie jej pulsowało, a własny głos zabrzmiał jak zza grobu. Ken, cokolwiek chcesz osiągnąć, wprawiasz w przerażenie wszystkich.Przerwał jej gwałtownie: Rób, co ci każę! Ja nie żartuję z tymi materiałami wybuchowymi.Annette widziała, jak puścił wolant i wyciągnął w jej kierunku dłoń, z małym czarnymprzedmiotem, podobnym do przełącznika alarmu samochodowego. To jest detonator.W mojej torbie w luku bagażowym znajdują się materiały wybuchowe.Jeśli puszczę ten guzik, będzie po wszystkim.Więc nie próbuj mnie unieszkodliwić, bo wszyscyzginą.A teraz wyjdz! Ken, dlaczego? Czemu to robisz? Idz już, do diabła.Idz!Annette podała mu klucz i wyszła, trzaskając drzwiami kabiny.Zakryła usta drżącą dłonią, a potem, przypomniawszy sobie polecenie Kena, podeszła dointerkomu. W porządku, Annette.Teraz się uspokój. Nie rozumiem zaczęła drżącym głosem. Porywasz własny samolot, Ken? Dlaczego?A twoja kariera? Annette, chcesz odpowiedzi, a ja nie jestem jeszcze gotowy, żeby ci je dać.Ale mam pytanie.Czy wiesz, kim jest ten gnojek w pierwszej klasie? Co? Wiesz, kim jest Bostich? Tak.Prawdopodobnie będzie.nowym prokuratorem generalnym USA. Po moim trupie.Annette poczuła ciarki na plecach. Ken, o czym ty mówisz? To wszystko przez Bosticha.Cokolwiek się stanie, pamiętaj o tym.Poczuła się całkowicie zdruzgotana. Co masz przeciwko panu Bostichowi? Nie nazywaj tego bydlaka panem ! To Bostich jest przyczyną tego wszystkiego.Wyjaśnię topózniej.wszystkim.Na razie trzymaj tego drania pod kontrolą.On siedzi w tym po uszy.Jestparszywym kryminalistą! Nie obsługuj go.Nie dawaj mu nic.Nie rozmawiaj z nim.Każ musiedzieć na miejscu albo kapitan zaraz go aresztuje, a porywacz może go zabić. Jaki porywacz? Przecież to ty jesteś porywaczem, Ken. I o to chodzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]