[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po wielu latach chłopiec, wtedy jużmężczyzna, przystąpił do cesarskich egzaminów i został mandarynem,oczywiście tylko najniższego szczebla, ale jednak.- dodałam, aby historiawydała się bardziej prawdopodobna.- Mandaryn wrócił do rodzinnej wioski.Pies strzegący jego domuszczeknął trzy razy na powitanie.Mama i ojciec wyszli za próg, lecz niepoznali syna.Potem wyszedł drugi brat - on także nie poznał brata.Asiostra? Siostra wyszła za mąż i wyprowadziła się z domu.Kiedy mandarynpowiedział im, kim naprawdę jest, oddali mu pokłon i po pewnym czasiezaczęli zwracać się do niego z rozmaitymi prośbami. Potrzebna nam nowastudnia - powiedział ojciec.- Może zatrudnisz kogoś, kto ją nam wykopie?" Nie mam jedwabiu - powiedziała matka.- Mógłbyś kupić mi parę bel?" Wiele lat zajmowałem się naszymi rodzicami -oświadczył młodszy brat.-Zapłacisz mi za czas, który im poświęciłem?" Mandaryn przypomniał sobie,jak okropnie go dawniej traktowali, wsiadł do palankinu i wrócił do Guilin,gdzie wkrótce ożenił się, spłodził wielu synów i żył długo i szczęśliwie.- Uaaa! - Stara splunęła do ognia i rzuciła mi wściekłe spojrzenie.-Opowiadasz mu takie historie, żeby zrujnować i tak już zrujnowane życie?Dajesz mu nadzieję, której nie ma? Dlaczego to robisz?Znałam odpowiedz na to pytanie, ale nigdy nie udzieliłabym jej tej starejsamicy szczura.Zdawałam sobie sprawę, że wszyscy znalezliśmy się wnienormalnych warunkach, lecz oddzielona od własnej rodziny, bardzopotrzebowałam kogoś, kim mogłabym się zaopiekować.Oczami wyobrazniRS198już widziałam mojego męża w roli dobroczyńcy tego chłopca.Dlaczegonie? Skoro Kwiat Zniegu pomogła mi w dzieciństwie, dlaczego mojarodzina nie miałaby odmienić przyszłości tego nieszczęśnika?Wkrótce zwierzyna wśród okolicznych wzgórz została przetrzebiona.Zwierzęta uciekały, wygnane z nor obecnością tylu żywych i umarłych, atakże okrucieństwem zimy.Uciekinierzy, w zdecydowanej większościchłopi, tracili siły.Zabrali ze sobą tylko to, co byli w stanie unieść, więcteraz głodowali wraz z rodzinami.Wielu mężów nakłaniało żony, abyschodziły w dolinę po zapasy.Jak wiecie, w naszym okręgu w okresiewojny nie wolno krzywdzić kobiet i właśnie dlatego często wysyła się naspo żywność, wodę lub inne rzeczy.Wyrządzenie krzywdy kobiecie podczaswrogich działań zawsze prowadzi do eskalacji walk, lecz ani Taipingowie,ani żołnierze z Wielkiej Armii Hunan nie pochodzili z naszych okolic i nieznali zwyczajów ludu Yao.Poza wszystkim, jak my, kobiety, osłabłe zgłodu i ledwo trzymające się na skrępowanych stopach, miałyśmy zejśćzimą z gór i wrócić z zapasami?Ostatecznie więc w drogę wyruszyła niewielka grupa mężczyzn, którzyliczyli na to, że znajdą żywność i inne konieczne rzeczy w opuszczonychprzez nas wsiach.Wróciło tylko kilku.Wszyscy opowiadali, że widzieli, jakczłonkowano ich przyjaciół i nadziewano na pale ich obcięte głowy.Zwieżoowdowiałe kobiety, niezdolne znieść strasznych wieści, popełniałysamobójstwo - rzucały się ze skał, na które jeszcze niedawno z takimtrudem się wspinały, łykały płonące węgle z rozpalanych wieczorem ognisk,podrzynały sobie gardła lub głodziły się na śmierć.Te, które nie wybierałytakiego rozwiązania, traciły honor, szukając szansy na nowe życie z innymimężczyznami.Wyglądało na to, że w górach niektóre kobiety zapominały ozasadach rządzących wdowieństwem.Nawet jeśli wdowa jest uboga, młodai obarczona dziećmi, lepiej, żeby umarła, pozostając wierna mężowi, niżbymiała okryć jego pamięć wieczną niesławą.Oddzielona od własnych dzieci, uważnie obserwowałam dzieci KwiatuZniegu, dostrzegając, jak duży wpływ na nie wywiera, w ten sposóbpoznając ją jeszcze lepiej.Ponieważ straszliwie tęskniłam za dziećmi,porównywałam potomstwo Kwiatu Zniegu i moje.Nasz najstarszy syn zająłjuż przysługujące mu miejsce w naszym domu i patrzył w rozciągającą sięprzed nim jasną przyszłość.W tej rodzinie najstarszy syn Kwiatu Znieguzajmował jeszcze niższą pozycję niż jego matka.Nikt go nie kochał.Miałam wrażenie, że chłopiec unosi się na powierzchni życia niczymniedbale rzucony kawałek drewna, a jednak właśnie on najbardziejprzypominał moją laotong, ponieważ był łagodny i delikatny.Może dlategoRS199ona odwracała się od niego i nie okazywała mu ani odrobiny serca, ktowie.Mój drugi syn był grzecznym i bystrym chłopcem, ale nie posiadałbadawczego umysłu starszego.Wyobrażałam sobie, że przez całe życiebędzie mieszkał z nami - ożeni się, spłodzi dzieci i będzie pracował dlastarszego brata.Tymczasem drugi syn Kwiatu Zniegu był jasnym światłemrodziny.Miał budowę ojca - krępą, mocną sylwetkę, silne ramiona i nogi.Ten dzieciak nigdy nie okazywał lęku, nigdy nie dygotał z zimna ani niepłakał z głodu.Chodził wszędzie za ojcem jak cień, wyprawiał się z nimnawet na polowania.Musiał być dla niego pewną pomocą, bo inaczejrzeznik nie zabierałby go ze sobą.Kiedy wracali ze zwierzęcym truchłem,chłopak przysiadał na piętach obok ojca i uczył się, jak sprawiać mięso.Aączące ich obu podobieństwo dużo powiedziało mi o Kwiecie Zniegu.Jejmąż był wulgarny, śmierdzący i dużo gorzej urodzony od niej, to prawda,ale miłość, z jaką odnosiła się do chłopca, mówiła także o tym, jak głębokieuczucie żywiła do jego ojca.Pod względem urody i sposobu zachowania Wiosenny Księżyc górowałanad moją córką.Rysy Nefrytu naznaczone były nie najlepszympochodzeniem mojej rodziny i właśnie dlatego zawsze traktowałam ją z takąsurowością.Ponieważ pieniądze z handlu solą powinny zapewnić jej sporyposag, miała szansę na korzystne małżeństwo.Wierzyłam, że Nefryt będziedobrą żoną, lecz Wiosenny Księżyc, gdyby dano jej takie możliwościrozwoju jak kiedyś mnie, mogła stać się żoną niezwykłą.Wszystko to sprawiało, że coraz mocniej tęskniłam za rodziną.Byłam samotna i przerażona, ale noce spędzane w towarzystwie KwiatuZniegu trochę mnie pocieszały, chociaż.Jak mam to powiedzieć? Nawettutaj, w tych okolicznościach, w obecności tylu ludzi, rzeznik chciałuprawiać sprawy łóżkowe z moją laotong.Robili to pod kołdrą, w zimnej,otwartej przestrzeni przy ognisku.Wszyscy odwracaliśmy oczy, lecz niemogliśmy zamknąć uszu.Dobrze, że rzeznik zachowywał się cicho, czasamitylko pochrząkując, kilka razy słyszałam jednak pełne zadowoleniawestchnienia, które wydobywały się nie z jego piersi, ale z piersi mojejprzyjaciółki.Nie rozumiałam tego.Gdy już skończyli, Kwiat Znieguprzysuwała się do mnie i otaczała mnie ramionami, zupełnie jak dawniej,kiedy byłyśmy młodymi dziewczętami.Czułam bijący od niej zapach seksu,lecz przy tak niskiej temperaturze byłam wdzięczna za ciepło, którym mnieobdarzała.Bez przytulonego do moich pleców ciała KwiatuZniegu na pewno umarłabym którejś nocy, podobnie jak wiele innychkobiet.RS200Oczywiście, przy tak częstym uprawianiu spraw łóżkowych KwiatZniegu znowu zaszła w ciążę, chociaż ja miałam nadzieję, że jejcomiesięczne krwawienie ustało z powodu zimna, trudnych warunków iniedożywienia, tak jak u mnie.Kwiat Zniegu nie chciała mnie słuchać.- Byłam już w ciąży - powiedziała.- Znam objawy.- W takim razie życzę ci kolejnego syna.- Tym razem na pewno urodzę syna.- oświadczyła.Jej oczy błyszczały prawdziwym szczęściem i niezachwianą pewnością
[ Pobierz całość w formacie PDF ]