[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś zbytzajęta.- Pomachała jej i zniknęła w korytarzu.Marina wpatrywała się w drzwi, niezdolna do zrobienianajmniejszego ruchu.Dell Brooks? Dlaczego Dell Brooks próbowałasię z nią skontaktować?- Marino? - spytał Jorge.- Dobrze się czujesz? Zamrugałapowiekami, po czym spojrzała na Jorge'a.- Tak,wszystko w porządku.- Powinna natychmiast skontaktować sięz Dell i dowiedzieć, co się stało. - Zaczynajcie beze mnie.Muszę pilnie zadzwonić.- Chwileczkę, niczego nie zacznę, dopóki nie powiesz mi,o co chodzi - Jorge podniósł rękę.Zawahała się przez moment.Tak bardzo chciałaby podzielić sięz nim swymi troskami.Zawsze doskonale ją rozumiał i potrafiłsłuchać, bez osądzania, bez presji.Ale zaraz też przypomniała sobie,że ich stosunki nigdy nie wykraczały poza obszar czysto zawodowy.Dał jej to zresztą wyraznie do zrozumienia podczas ich pierwszegospotkania.- Moja rozmowa telefoniczna nie ma dla ciebie żadnegoznaczenia - rzekła.- Ma, jeśli dotyczy Princess Cosmetics.- Zielone oczy Jorge'apozostały chłodne.- W takim razie powiem ci, że nie dotyczy.Jak wiesz, mamrównież prywatne życie poza fabryką.Jorge odwrócił się w stronę drzwi.- Nie, nie wiedziałem - powiedział zwyczajnie, jakbyuważał to za coś oczywistego.Marina aż się skuliła na tak obcesowe skwitowanie jej obecnegostylu życia.A więc tak o niej myślał.- A co z nowym programem produkcji? Czy tylko mi sięwydawało, czy też bardzo zależało ci na jego prezentacji? -Zatrzymał się i przesunął palcami po swych gęstych blond włosach.- To może poczekać - powiedziała pośpiesznie.Bez względu nato, w jak ciężkiej sytuacji znajdowała się firma, wszystko przesłoniłopragnienie skontaktowania się z Dell Brooks.Musi się dowiedzieć,czego Dell chciała od niej, i musi to uczynić natychmiast.Jorge pokręcił z dezaprobatą głową i wyszedł z biura.Próbowałazignorować jego uważne, pełne niepokoju spojrzenie i przeszedłszyprzez pokój powoli zamknęła drzwi.Czuła napinające się z emocjimięśnie i rosnący w szaleńczym tempie puls.Zadzwoniła do pałacu.Usłyszała w słuchawce głos Vanessy,tamtejszej telefonistki, która poinformowała ją, że Nadine właśniewyszła służbowo na miasto.Marina z irytacją wierciła się w krześle.- Odebrała dzisiaj dla mnie wiadomość z USA, chcę, żebyśją odszukała, potrzebuję pilnie tego numeru telefonu.- Postaram się, proszę chwilę zaczekać - odrzekła Vanessa.W słuchawce zaległa cisza.Marina pomyślała o Dell, kobiecie, odktórej od lat nie miała wiadomości.Dlaczego więc przerwałamilczenie? Czy coś przydarzyło się Tess? Zakładała, że przyjaciółkanadal mieszka w Northampton, choć nie widziała jej od czasu swegorozwodu.Ich ostatnia rozmowa miała burzliwy przebieg i nienależała do zbyt przyjemnych.- Chcę wreszcie robić coś wartościowego, może rozwinę wmoim kraju jakiś biznes; stworzyłabym mieszkańcom nowe miejscapracy - powiedziała wówczas do Tess.Przyjaciółka zaśmiała się z niedowierzaniem.- Mówię poważnie - stwierdziła Marina.- Ostatnie twoje zdjęcie, jakie widziałam w Insider",raczej nie uosabia poważnej kobiety biznesu - odparła Tess ześmiechem.Miała na myśli zdjęcie Mariny tańczącej topless nakaraibskiej plaży, z kieliszkiem margarity w dłoni, bawiącej się wnajlepsze w ramionach cudzego męża.- Już nie wspominam, żepraca na własny rachunek nie jest łatwa.Przecież zawszenienawidziłaś samej myśli o tym.Tak jak i wtedy, Marinę ogarnęła ponownie fala rozdrażnienia.To takie irytujące, że Tess i Charlie poznały jej prawdziwe ja.Aleteraz jest naprawdę inna, zmieniła się.A może to jeszcze jedna z jejiluzji?Dzisiaj Dell próbowała z nią porozmawiać.Musi to być cośważnego i coś związanego z Tess.Może umarła? Może tym razem,jak to zapowiadała, doprowadziła do ostateczności użalanie się nadsobą? Czyżby praca stała się dla niej zbytnim ciężarem?A może Dell dzwoniła z innego powodu? Marina przymknęłaoczy starając się odegnać od siebie natrętne myśli.- Przykro mi, ale nie mogę znalezć tej wiadomości -poinformował ją głos Vanessy.- Cholera! - krzyknęła Marina.Otworzyła oczy i spojrzała nazegarek.Straciła już zbyt wiele cennego czasu.Musi iść na zebranie,w przeciwnym razie czeka ją kolejna przeprawa z Jorge'em.Stanowczo za dużo nieszczęść wisiało nad jej biedną głową.Jorge,nieudany biznes i podupadający kraj.Nie wspominając siostry, którafetowałaby jej klęskę.- Kiedy powróci Nadine?- Prawdopodobnie dopiero wieczorem.Marina odłożyła słuchawkę i wyjrzała przez okno na dół, nahalę produkcyjną.Może Dell nadal prowadzi swój mały antykwariat? Powinnaspróbować tam zadzwonić.Z informacji międzynarodowejotrzymała dwa numery, do księgarni oraz do domu Dell.Zważywszyna siedmiogodzinną różnicę czasu pomiędzy Nowokią aNorthampton, Marina poprosiła telefonistkę o połączenie z numeremdomowym.Usłyszała ciągły sygnał i odgadła, że Dell nie ma w domu.- Niestety, nikt nie odpowiada - potwierdziła po chwilitelefonistka.- Czy mam spróbować pózniej?Marina rzuciła ze złością słuchawkę.Do diabła z Dell Brooks!Jeśli rzeczywiście tak bardzo jej potrzebuje, to na pewno raz jeszczezadzwoni.Obecnie Marina miała na głowie tysiące ważniejszychspraw; przede wszystkim musiała poprowadzić zebranie i obraćwłaściwą strategię firmy - tu przynajmniej wiedziała, na czym stoi.Nie było nic, co mogłaby i chciała naprawiać w odległej Ameryce.Kiedy szła korytarzem w stronę sali konferencyjnej, przez głowęprzebiegła jej jeszcze jedna przygnębiająca myśl; może telefon odDell Brooks miał coś wspólnego z Wiktorem Coe?Dochodziła już druga, gdy przekręciła klamkę u drzwipałacowej sypialni.Cały zamek był pogrążony w ciemnościach.Gabinet ojca stał cichy i pusty, a Alexis i jej rodzina spali wygodnie,ulokowani w gościnnych apartamentach.Najwidoczniej Wiktor Coenie zdążył jeszcze zrealizować swych ponurych grózb.Zdjęła kamizelkę, zmęczona długim, pełnym wydarzeń dniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]