[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozpamiętuje upokorzenia, jakie przeszła i postać mężczyzny, którego czujeteraz w sobie, lecz jakże inną od obecnej  dumną i władczą, i jego słowa, który-mi ją zdobył, zgoła nie zamierzając nimi panować nad jej ciałem, lecz wyrazić poprostu swoje przekonania.Były to pierwsze słowa jego pieśni, jaka potem obiegłacały Rzym.Zamyka oczy.Antypas stoi przed cezarem w kręgu sof, gdzie leżąbiesiadnicy.Ma ton głosu może zbyt patetyczny, aramejski akcent i zbyt  jak naRzymianina, czy Greka  wschodnie rysy twarzy, jednak gdy tak stoi wyprosto-wany z głową uniesioną w górę, jest bezsprzecznie pięknym mężczyzną.Recytujeswoje poezje.Pamięta z nich słowa:  Walka, duma są naszym żywiołem.Teraz oboje są starzy i życie zmełło ich pragnienia na pył podobny do szaregopopiołu zgliszcz.W tych zgliszczach była jeszcze ich miłość: opalony, kruszącysię kadłubek.Pomyślała, że gdyby się jednak rozstali, nie byłoby już nikogo, ktoby ją rozumiał.Byłaby sama. Co mówisz?  pyta Antypas. Nic.Zdawało ci się.Dajesz mi rozkosz.Kłamstwo.Dał jej rozkosz po raz pierwszy wtedy, w Rzymie, następnej nocypo uczcie u Augustusa, i potem jeszcze wielokrotnie.Teraz są parą małych in-trygantów, a jej Antypas grubym, roztrzęsionym człowieczkiem, który nie możesypiać w nocy dręczony lękami, że Partowie go zdradzą przed Rzymem, to znów,że Jan Chrzczący chodzi znów po Judei pod postacią Jezusa bar Nash.Jakże lu-dzie potrafią się zmieniać!Znów odżywają w jej pamięci zachwycone, natrętne spojrzenia, obleśne mla-skania, kuplety.O tak, była piękna.Piękna i rozumna.Pan obdarzył ją, jak rzadkoktórą kobietę.Była grzeszna.Owszem, jest prawdą, że stosunek morderczyni z kozłem, jak ośmielają siędrwić pamfleciści, daje fatalny przykład narodowi.Jednak nie żałuje śmierci JanaChrzczącego, podobnie jak nie budził w niej żalu tamten.Jest nawet teraz tak peł-na dlań pogardy, że nie chce go nazywać imieniem.W myślach zawsze nazywa122 go  ów ,  tamten  głupi tyran, który budził w niej bunt  tak jak nazywa sięprzedmiot zawadzający, nie cierpiany, pokraczny, wreszcie usunięty z drogi.%7łyjewprawdzie gdzieś w odosobnieniu ktoś tego samego wzrostu i nawet do  tam-tego podobny, kto używa jego nazwiska i szat, wie jednak, że nie zmyliło topamflecistów.Nazywają ją Jezabel  imieniem czarownicy i zbrodniarki, którejciało roztrzaskane o ziemię pożarły niegdyś psy.Dobrze więc: ona, Herodiada,jest zarazem Jezabel, morderczynią, kobietą rozpustną i występną, ale nie boi sięani Jana, ani Losu.Nie boi się nikogo i nie żałuje niczego.Jest twardsza od An-typasa, bardziej bezwzględna, zaciekła.Czy to prawda, że nie Pan człowieka, aleczłowiek sam się potępia, czyniąc wybór? Jeśli tak  to ona, Herodiada, ma świa-domość, ma chęć potępienia i przejmuje ją to posępną radością.Jest coś w magiizła, co ją fascynuje: zemsta, A jednak jest we mnie coś z Jezabel  myśli.Widzi,jak niewolnik wniósł na tacy głowę Jana, i siebie widzi patrzącą w nieruchome,jakby szklane oczy tej głowy.Dosięgnęłam cię  mówiła im w myślach.Takichsamych słów użyła  tyle że w czasie nie przeszłym, lecz przyszłym, mówiąc jetej samej głowie, tyle że żywej jeszcze, i mrugającym od światła oczom w podzie-miu: dosięgnę cię.Dosięgnęła.Teraz bawił ją widok Antypasa, jak zaczął narazdrżeć, a goście odwrócili głowy.Nie odwróciła oczu również i wtedy, gdy ko-nał  tamten.Jan obraził ją.Nienawidziła go, ale szanowała.Tamtego nigdy niepotrafiła szanować.Nawet jego śmierć budziła w niej odrazę.Pamięta, jak stoczył się z sofy i czołgał się z płaczem nagi po sali, wołając napomoc ją, Herodiadę.Czyżby nawet wtedy nie domyślał się niczego? Jacy ludziesą ślepi! A może chciał do ostatniej chwili jej wierzyć i odejść z tą wiarą, żałosnygłupiec! A jednak jest we mnie coś z Jezabel  myśli ponownie  i ta myślsprawia jej osobliwą, przewrotną przyjemność.W taki sposób, w jaki patrzyłana śmierć  tamtego , przyglądała się kiedyś muchom ugrzęzłym w miodzie, jakpróbują wyrwać się ze śliskich objęć pętającej ich ruchy śmierci  beznamiętnie,z ciekawością i wstrętem.Przejmuje ją niechęć na myśl, że ten człowiek mógł ją kiedyś posiadać, i w tymmomencie ciało Antypasa wydaje jej się równie wstrętne, jak niegdyś ciało tamte-go.On zresztą także ją rozczarował.Stał się kozłem, podczas gdy ona od początkuznała swój cel.Góruje nad mężczyzną, którego sobie wybrała.Zwiadomość tegodaje jej poczucie wyższości, zarazem jednak upokarza. yle uczyniliśmy, usuwając tego człowieka  słyszy naraz głos Antypa-sa  bardzo wielu %7łydów go czciło.A więc to o tym myśli! Wciąż o tym Janie! Owszem, po stokroć ma rację,jednak Herodiada nienawidziła tego człowieka, a jej nienawiść i miłość, wydajesię, nie mają granic. Nie zabiłaś go  mówi Antypas  przez miłość do mnie.Zabiłaś go przezpychę.123 Przejrzał ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •