[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dlaczego odwołałeś ludzi, głupcze? krzyknął do Rynherda dlacze-go nie zabiłeś tego wściekłego psa wskazał palcem Cimmeryjczyka i tegostarca? Milcz rozkazał Tolnotos tak strasznym głosem, że nawet Conan poczułjak przechodzi go drżenie.Hrodwig skulił się na łożu, przerażony i ogłupiały. Zdobyłeś Kamień? zwrócił się Rynherd do Conana.Cimmeryjczyk skinął głową. A więc jednak.Znalazłeś.Dokonałeś tego, czego ja dokonać nie zdołałem.Pokaż mi go, Conanie poprosił błagalnie pokaż mi go.120Cimmeryjczyk spojrzał w stronę Tolnotosa, a mag przyzwalająco skinął gło-wą.Wtedy Conan wyjął Kamień z sakwy i na wyciągniętej dłoni pokazał go Ryn-herdowi.Vanir głośno przełknął ślinę. Tyle lat więzienia i tortur, tyle cierpień, stracona młodość, zniszczone ży-cie.Wszystko dla niego.Daj mi go do rąk.Na chwilę, przysięgam.Chciałbymtylko poczuć bijącą z niego moc. Zbyt wielka pokusa, Rynherdzie pokręcił głową Tolnotos i dał znakCimmeryjczykowi, by schował Kamień.Vanirowi opadły dłonie i westchnął cięż-ko. Chcecie go zniszczyć, prawda? raczej stwierdził niż spytał. Nie można go zniszczyć odparł Tolnotos możemy co najwyżej spró-bować ukryć go tak, aby długo nie ujrzał dziennego światła i ludzi.Chociażby nadnie oceanu.Rynherd roześmiał się starczym, suchym śmiechem. A oto i ja mogę pouczyć wielkiego maga powiedział. Kamień możnazniszczyć.Odkryli to Kordavijscy kapłani w księdze Nathaniela. Odnalezli ją, więc rzekł w zadumie Tolnotos tyle rzeczy się wyda-rzyło od czasu mego odejścia.Ha, księga Nathaniela.Jakżebym chciał ją ujrzeć.Ale mów.Jak zniszczyć Kamień? Jest takie miejsce, gdzie utraci on swą moc wyjaśnił Rynherd w Ku-shu. W Kushu? Tolnotos zmarszczył brwi. Dokładnie na cmentarzyskach Xuchotlu.Mag chwycił raptownie dech w płuca i zamknął oczy.Conan dojrzał jak bar-dzo usiłuje powstrzymać drżenie dłoni. Wybacz mruknął Rynherd wiem, że niemiłe to dla ciebie przypo-mnienie. Niemiłe powtórzył wolno Tolnotos jakby smakując to słowo tak,niemiłe otworzył oczy.Jego twarz była trupio blada. Utraconą moc można odzyskać wtrącił Conan.Rynherd wzruszył ramionami. Człowiek tak, nie przedmiot rzekł. A więc wiem już czemu morze wyrzuciło cię na mój brzeg, Cimmeryjczy-ku powiedział Tolnotos to mnie bogowie każą zniszczyć dzieło Seta.Mnie,który jedyny na świecie znam i przeżyłem przerażający koszmar Xuchotlu mó-wiąc te słowa aż wzdrygnął się. Nie takie to łatwe uśmiechnął się złośliwie Rynherd jedynie ten możezniszczyć moc Kamienia, kto choć raz wezwał jego władcę. A więc taka jest pułapka mruknął mag i zacisnął nerwowo dłonie któż przetrzyma potęgę sługi Seta? Jeśli nie ty, to nikt odparł głucho Vanir.121 Czy wiesz na jaką pokusę wystawiasz mnie, a świat na jakie niebezpieczeń-stwo? Co będzie, gdy moja moc połączy się z mocą sługi Seta? Nikt nas wtedynie pokona.A moja dusza na wieki pogrąży się w otchłani. Twoja wola odparł Rynherd może naprawdę lepiej wyrzucić gow morze. Lecz miną wieki i wyłoni się znów.Zło zawsze powraca rzekł zamy-ślony Tolnotos nie wiem co czynić westchnął każ przygotować jakiśposiłek i komnatę, gdzie moglibyśmy odpocząć.Kto wie może sen będzie mojąmądrością.Rynherd skinął głową. Dobrze powiedział lecz nie przystępuj do walki, jeśli jest w tobiechoć kropla strachu czy niepewności.Tolnotos roześmiał się niewesoło. Jest we mnie ocean strachu i niepewności odparł.ROZDZIAA TRZYDZIESTYByli w komnacie tylko we trzech.Rynherd jak zwykle unieruchomiony naswoim krześle, Conan stojący w kącie pod oknem i Tolnotos.Mag mruczał z ci-cha jakieś zaklęcia i rysował na podłodze komnaty zawiłe wzory.Ustawiał teżpłonące różnokolorowym ogniem świece i miseczki z kadzidłami.Wreszcie wy-prostował się i stanął pośrodku kręgu.Jego twarz, skupiona i napięta, połyskiwaław świetle kolorowych ogni, wszystko zasnuwał gęsty, mdlący dym kadzideł.Tol-notos wyciągnął ręce trzymające Czarny Kamień.Conan znów zobaczył to samoco na murach Khemi.Wpierw wokół dłoni maga pojawiła się drżąca czarna po-świata.Potem ciemny wir zdawał się przesłaniać postać kapłana aż wreszcie słupdymu otoczył go, a gdy zniknął, obok Tolnotosa, ale krok poza kręgiem, stał wład-ca Kamienia.Tak jak przedtem w smolistoczarnym płaszczu z twarzą zasłoniętykapturem. A więc jesteś usłyszeli wibrujący głos o najmędrszy z magów rękawy płaszcza załopotały jak skrzydła i zamierzasz mnie zniszczyć. Twoje miejsce jest w otchłani rzekł twardo Tolnotos.Jego twarz byłablada, czoło pokryło się kroplami potu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]