[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Popatrz, to nawet poprawiło twój refleks.Ethan uchylił się, przeniósł ciężar ciała zjednej nogi na drugą i tym razem to on uwięził głowę brata.- Masz rację - powiedział i mocno potarł dłonią czubek głowy Cama.Tego wieczoruprzyrządzenie posiłku należało do Ethana.Wbił jajko do miski z mieloną wołowiną.Zazwyczaj nie miał nic przeciwko gotowaniu.Była to po prostu jedna z tych rzeczy, któretrzeba zrobić, by potem mieć święty spokój.Przez jakiś czas żywił maleńką, egoistyczną iczysto szowinistyczną nadzieję, że Anna jako pani domu przejmie wszystkie związane zkuchnią obowiązki.Tymczasem bratowa rozdeptała tę nadzieję jak pluskwę.Oczywiście, w jej obecności gotowanie stało się przykrym obowiązkiem.Najgorszejednak, jego zdaniem, było układanie menu.Zupełnie inaczej sprawa się miała, gdy gotował tylko dla siebie.Szybko się nauczył,że przyrządzanie posiłków dla całej rodziny nieuchronnie pociąga za sobą krytykę wszystkichjej członków.- Co to ma być? - zapytał Seth, kiedy Ethan wrzucił do miski płatki owsiane.- Klops.- Moim zdaniem to wygląda jak gówno.Dlaczego nie możemy po prostu zjeść pizzy?- Ponieważ będzie klops.Seth wydał zduszony jęk, widząc, że Ethan dodaje do mięsaodrobinę zupy pomidorowej.- To wstrętne.Wolałbym jeść błoto.- Nie brakuje go na zewnątrz.Seth przestąpił z nogi na nogę, wreszcie stanął napalcach, by dokładniej przyjrzeć się zawartości miski.Deszcz doprowadzał go do szału.Niewiedział, co ze sobą zrobić.Był okropnie głodny, miał na ciele ze sześć milionów ukąszeńkomarów, a w telewizji nie było nic, oprócz wiadomości i jakichś bezsensownych programówdla dzieci.Kiedy przytoczył całą tę litanię skarg, Ethan tylko wzruszył ramionami.- Idz podenerwować Cama.Cam dopiero co powiedział mu, żeby poszedł wkurzaćEthana.Nauczony przykrym doświadczeniem Seth wiedział, że znacznie więcej czasu trzebana doprowadzenie do szału Ethana niż Cama.- Po co włożyłeś całe to gówno do tego, co nazywasz klopsem?- %7łeby nie smakował jak gówno, kiedy będziesz go jadł.- Idę o zakład, że i tak będzie.Ethan pomyślał ponuro, że jak na dzieciaka, któryzaledwie kilka miesięcy temu nie wiedział, skąd wezmie swój następny posiłek, Seth stał siębardzo wymagający.Zamiast jednak powiedzieć to na głos, wymierzył pojedynczą, ostrąstrzałę.- Jutro gotuje Cam.- O kurczę.To będzie trucizna.Seth teatralnie wywrócił oczami, a potem złapał się zagardło i zataczając się przemierzył całą kuchnię.Być może ta scenka rozbawiłaby Ethana,gdyby nie to, że nagle do akcji włączyły się psy, miotając się dziko i szczekając.Ethan włożył klops do piekarnika i właśnie wysypywał na dłoń aspirynę, kiedy wkuchni pojawiła się Anna.- Cześć.Ale ponury dzień.Na drodze był potworny ruch.- Uniosła brew, widząc, żeEthan przełyka tabletkę.- Boli cię głowa? To czasami się zdarza, gdy przez cały dzień padadeszcz.- Ten kłopot akurat ma na imię Seth.- Och.- Zmartwiona nalała sobie kieliszek wina i nastawiła się na słuchanie.- Będąokresy powodujące mnóstwo stresu i trudności.Ten chłopak ma do pokonania sporo barier, ajego wojowniczość jest formą obrony.- Przez ostatnią godzinę bez przerwy się skarżył.Wciąż jeszcze dzwoni mi w uszach. Dlaczego robisz klopsa? - wymamrotał Ethan i wyjął piwo z lodówki.- Dlaczego niemożemy zjeść pizzy? Powinien być wdzięczny, że ktoś dba o to, by miał co włożyć do ust,tymczasem on woli narzekać, że to wygląda jak gówno, a wcale nie jest wykluczone, żebędzie miało jeszcze gorszy smak.Potem doprowadził psy do takiego szału, że nie udało misię spokojnie popracować nawet pięciu minut.Na dodatek.Urwał, groznie zerkając na uśmiechniętą twarz Anny.- Aatwo ci się śmiać.- Rzeczywiście, strasznie cię przepraszam.Ale jestem szalenie zadowolona.Och,Ethan, to wszystko jest takie cudownie normalne.Seth zachowuje się jak rozdrażnionydziesięciolatek po deszczowym dniu.Kilka miesięcy temu, zamiast przyprawiać cię tu o bólgłowy, spędziłby ten czas, bocząc się w swoim pokoju.To ogromny postęp.- Jeśli tak dalej pójdzie, stanie się prawdziwym wrzodem na dupie.- Tak.- Czuła, że łzy radości szczypią ją w oczy.- Czyż to nie cudowne? Musiał byćnaprawdę irytujący, skoro udało mu się nadużyć twojej anielskiej cierpliwości.Jest szansa, żeprzed Bożym Narodzeniem stanie się naprawdę przerażający.- I ty się z tego cieszysz?- Tak, Ethan.Pracowałam z dziećmi, które przeżyły znacznie mniej niż Seth, apoprawa zajęła im dużo więcej czasu, mimo korzystania z poradni.Ty, Cam i Philipdokazaliście cudu, jeśli chodzi o Setha.By się nieco ochłodzić, Ethan wypił łyk piwa.- Ty również przyłożyłaś do tego rękę.- Tak, masz rację, dzięki temu jestem tak samo szczęśliwa w życiu zawodowym, jak iosobistym.By tego dowieść, pomogę ci przy kolacji.- Mówiąc to, zrzuciła żakiet i zaczęłapodwijać rękawy.- Co miałeś zamiar podać do tego klopsa?Planował wrzucić do mikrofalówki kilka ziemniaków, ponieważ nie wymagało tospecjalnego zachodu, może wygrzebałby również trochę mrożonego groszku.Ale.- Myślałem, że niezłym dodatkiem byłyby te kluseczki serowe, które czasami robisz.- Masz na myśli alfradol Czysty cholesterol jako dodatek do klopsa, ale co tam, dodiabła.Zrobię je.Może usiądziesz na chwilę, zanim przejdzie ci ból głowy?Już przeszedł, Ethan pomyślał jednak, że lepiej o tym nie wspominać.Usiadł, majączamiar wypić z przyjemnością piwo i.powstrzymać zapędy bratowej.- Och.Grace prosiła, żeby ci podziękować za przepis.Da ci znać, jak jej wyjdzie.- Tak? - Anna odwróciła się, by ukryć pełen satysfakcji uśmiech, i sięgnęła po swójfartuszek.- Tak.Dostałem dla ciebie przepis na smażonego kurczaka.włożyłem go do książkikucharskiej.Kiedy odwróciła głowę, ukrył uśmiech za butelką piwa.- Ty.och, no cóż.- Dałbym ci go wczoraj wieczorem, ale dość pózno wróciłem do domu i byłaś już włóżku.Kiedy wyszedłem od Grace, wpadłem na Jima.- Na Jima? Na twarzy Anny wyraznie widać było zdziwienie i irytację.- Poszedłem do niego, żeby pomóc mu naprawić silnik.- Byłeś wczoraj wieczorem u Jima?- Zasiedziałem się nieco dłużej niż zamierzałem, ale oglądaliśmy mecz. O grali wKalifornii.Z radością zdzieliłaby go po głowie jego własną butelką piwa.- Spędziłeś wczorajszy wieczór, naprawiając silnik i oglądając w telewizji mecz?- Tak.- Spojrzał na nią niewinnie.- Jak już wspomniałem, wróciłem trochę pózno, aleto był fantastyczny mecz.Sapnęła, po czym jednym szarpnięciem otworzyła lodówkę, by wyjąć z niej ser imleko.- Mężczyzni - mruknęła pod nosem.- Wszyscy jesteście strasznymi idiotami.- Co ty tam mamroczesz?- Nic.No cóż, mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś, oglądając mecz baseballowy.- Aw tym czasie Grace siedziała w domu samotna i nieszczęśliwa.- Nie pamiętam, kiedy przyjemniej spędziłem czas.Doszło do dodatkowej rundy.Uśmiechnął się promiennie.Anna sprawiała wrażenie sfrustrowanej i wściekłej, chociaż zcałych sił starała się to ukryć.- A niech to jasna cholera.Wściekła przesunęła się, by wyjąć z kredensu fettichini, i wtym momencie ujrzała jego twarz.Odwróciła się powoli, trzymając w ręku pudełkomakaronu.- Wczoraj wieczorem nie byłeś u Jima i nie oglądałeś meczu.- Naprawdę? - Zmarszczył czoło, spojrzał zamyślony na piwo, a potem wypił łyczek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]